Kadra - Na miejscu zbiórki w Sosnowcu trenerzy reprezentacji na próżno czekali na kilku powołanych i... menedżera Krzysztofa Oliwę. - Nikogo nie będę ciągnął na siłę - przekonuje selekcjoner Rudolf Rohaczek.
Drugi wyjazd na turniej Euro Ice Hockey Challenge - do Kijowa - znów poprzedziły kłopoty personalne. W Sosnowcu nie pojawiło się kilku reprezentantów i... menedżer Krzysztof Oliwa. Selekcjoner Rudolf Rohaczek zachowywał olimpijski spokój, choć stwierdził: - Nikogo nie będę ciągnął na siłę.
Pospolite ruszenie...
Sporo zamieszania było wokół menedżera Oliwy, który w niedzielę poinformował działaczy i trenerów, że - niestety - pilne sprawy rodzinne spowodowały jego nieobecność. Musiał wyjechać do USA. Ta absencja wcale nie zmartwiła trenerów: Rohaczka i Tomasza Rutkowskiego i na pewno nie ma żadnego wpływu na funkcjonowanie kadry.
Jednak hokejowa kadra przypomina pospolite ruszenie. Opiekunowie reprezentacji wyszli ze słusznego założenia, że podczas międzynarodowych turniejów EIHC dostaną szansę zawodnicy młodszego pokolenia, by nabierali niezbędnego doświadczenia. Choroby to siła wyższa, ale niektórzy zawodnicy jakby zapomnieli o podstawowych obowiązkach reprezentanta. Wczoraj szkoleniowcy niemal do końca siedzieli nad kartką papieru i zastanawiali się kto ostatecznie się zjawi na miejscu zbiórki.
Grunt to rodzina
Grzegorz Piekarski ma kłopoty rodzinne, podobnie jak kilku innych zawodników. Tomasz Proszkiewicz, napastnik z Torunia, już po raz drugi odmówił przyjazdu, twierdząc, że ma kłopoty z dzieckiem. A prawda jest taka, że Proszkiewicz przed tegorocznymi mistrzostwami świata w Tallinie w ostatniej chwili odpadł z reprezentacji, choć wydawał się pewniakiem. Hokeista z Torunia poczuł się urażony i konsekwentnie odmawia przyjazdu. Następnego powołania dla niego raczej nie będzie. Jarosław Różański, kapitan „Szarotek”, to solidna firma, ale tym razem zawiadomił selekcjonera, że żona musi pójść do szpitala i jego przyjazd na minizgrupowanie do Sanoka jest raczej niemożliwy. Szkoleniowcy byli mocno zdziwieni, że nie pojawił się toruński obrońca Jarosław Kłys, choć wcześniej niczego nie zgłaszał.
L-4 Sobeckiego
Arkadiusz Sobecki, bramkarz GKS Tychy, od dłuższego czasu narzeka na naciągnięte więzadła i ostatnio grał na środkach znieczulających oraz zastrzykach. W tej sytuacji przez kolegów dostarczył L-4 i teraz przez kilka dni czeka go odpoczynek. Sytuacja z bramkarzami jest podobna jak przed listopadowym wyjazdem do Norwegii. Wówczas na kontuzję narzekał Tomasz Wawrzkiewicz i nie mógł wyjechać Teraz jest niejako na odwrót.
- Dobrze, że wówczas wziąłem wolne, bo więzadło dawało znać o sobie - mówi toruński bramkarz. - Kolano zostało doprowadzone do znośnego stanu, choć nigdy już nie będzie jak przed operacjami łąkotek. Teraz jeszcze trudno wyrokować, kto ostatecznie będzie przygotowywał się do mistrzostw świata - przed nami jeszcze sporo gry w lidze oraz play off.
Trenerzy planowali zabranie do Kijowa trzech bramkarzy, ale w tej sytuacji obok Wawrzkiewicza wyjeżdża Przemysław Odrobny.
Nowe nominacje
Najmłodsi zawodnicy - jak to zwykle bywa - jako pierwsi zjawili się na miejscu zbiórki. Kilku zostało powołanych do kadry w ostatniej chwili i zostaną poddani reprezentacyjnej próbie. Szansę dostali dwaj obrońcy: Adrian Labryga (Zagłębie Sosnowiec) i Paweł Skrzypkowski (Stoczniowiec Gdańsk). Ten pierwszy jest czołową postacią swojej drużyny i potrafi zaskoczyć bramkarza silnym i niekonwencjonalnym strzałem. Ten drugi to kolejny z serii: młodzi i obiecujący. Rafał Dutka i Krzysztof Zapała (obaj Wojas Podhale) mają również szansę pokazania się i przekonania trenerów, że warto w nich inwestować. Skrzydłowy sosnowieckiego Zagłębia, Marcin Kozłowski, początkowo był przewidziany jako rezerwowy, ale w tej sytuacji również wsiadł do autokaru zmierzającego do Sanoka. Wczoraj kadrowicze mieli tylko odnowę biologiczną, zaś dzisiaj i jutro przeprowadzą dwa treningi. W środę późnym wieczorem wyruszą do Kijowa, gdzie obok gospodarzy i biało-czerwonych zagrają jeszcze ekipy Kazachstanu oraz Rumunii.
Czytaj także: