Prezentujemy zapis konferencji prasowej Prezesa PZHL Zdzisława Ingielewicza i zaproszonych gości: Wiesława Jobczyka i Mariusza Czerkawskiego. Spotkanie z mediami odbyło się 4.09.2008 roku na warszawskim Torwarze. Poznaliśmy na nim m.in. skład Zespołu Doradców Prezesa PZHL i nazwisko nowego szkoleniowca reprezentacji Polski, którym został 48-letni Szwed Peter Ekroth.
SESJA PYTAŃ i ODPOWIEDZI:
Ingielewicz: Jeszcze nie wiadomo. Trener ma dobrać sobie współpracowników. Będzie potrzebował trochę czasu, ale odpowiednie osoby pomogą dobrać mu odpowiednich współpracowników. Oczekuję, że trener Ekroth będzie zdecydowanym liderem w kadrze. Trener ma rozdawać karty i decydować co, kto i kiedy robi.
Czerkawski: Uważam, że Skandynawia to dobry kierunek. Szwedzi, Finowie świecą przykładem jeśli chodzi o pracę z hokeistami. Trener będzie spędzał dużo czasu w Polsce, obserwował mecze. Ma mało czasu do listopadowego turnieju, ale jest w stanie wszystko ogarnąć
Jobczyk: Mam nadzieję, że teraz zawodnicy będą chętnie przyjeżdżać na kadrę.
Ingielewicz: Nie chcemy odkrywać Ameryki na nowo. Chcemy funkcjonować wg standardów europejskich i światowych
Czerkawski: Będę współpracował z Peterem Ekrothem. Pomagał w treningach, prowadził rozmowy. Może nie będę w meczowym boksie, bo bossem jest Peter, ale będę mu pomagał na wiele sposobów. On ma plan, cel, jest pełen zapału.
Ingielewicz: Planujemy stworzyć trzy ośrodki szkoleniowe w Polsce (dwa na południu i jeden na północy) gdzie będą odbywać się spotkania z trenerami. Dla części przewidujemy szkolenia za granicą.
Czerkawski: Ekroth ma 48 lat. 11 razy wystąpił w reprezentacji Szwecji. Przez ponad 11 lat grał jako obrońca w najwyższej szwedzkiej lidze. Jego zatrudnienie to szansa dla Polski i Ekrotha. Jako zawodnik był twardy, z charakterem. Ma warsztat, zaplecze i potrafi dużo wykrzesać z drużyny. Polecał go także mój były trener ze Szwajcarii (Samuelsson), który zadeklarował nawet swą pomoc dla polskiej kadry
Jobczyk: Uważam, że opcja trenera pracującego tylko z reprezentacją to właściwa droga. Łączenie pracy w klubie i z kadrą nie sprawdziło się.
Ingielewicz: Wkrótce urządzimy spotkanie dziennikarzy z trenerem. Dajmy mu tylko trochę czasu na oswojenie się z polskimi realiami. Widać w nim pasję. To człowiek, który może nie spać, bo myśli o pracy. Takie wzorce są potrzebne, nie tylko w hokeju.
Ingielewicz: Uregulowałem wszystkie oczekiwania. Podniosłem dzienne stawki za pobyt na zgrupowaniu o 50%. W sprawie premii spotkam się na przełomie września i października. Muszę dobrze to oszacować. Musi być coś co jest dane, ale musi być też coś do wywalczenia, np. za awans w tegorocznych MŚ kadra miała obiecane 500 tys. złotych.
Ingielewicz: Podzielam Pana zdanie i mam świadomość, że w Warszawie musi być silna drużyna ekstraligowa. Na razie zespół gra w I lidze. Zbigniew Stajak zajmujący się hokejem w Warszawie twierdzi, że potrzeba 5 lat na awans do PLH. Chciałbym skrócić ten okres do 2 lat, zwłaszcza że w stolicy jest duże zainteresowanie hokejem.
Ingielewicz: Nic nie odpuszczamy. Zrozumiałem, że relacje wewnętrzne w kadrze, kontakty z klubami są niewłaściwe. Oceniłem, że w nowym układzie reprezentacja może osiągnąć więcej.
Ingielewicz: Byłbym samobójcą, gdybym zwolnił trenera przez zawodników. Łączenie pracy klubowej i reprezentacyjnej nie daje 100% koncentracji na kadrze, a tego oczekuję od trenera. Powtórzę za trenerem Beenhakerem, że ważne jest przestawienie mentalności. Ważne są też kwestie pozasportowe. Nie będę akceptował np. absencji zawodników powołanych do kadry. Jest grupa działaczy, którzy prowadzą jakieś gry. Takie myślenie jest bez sensu. Drugi problem to kluby obiecujące „złote góry”. Podbijają stawki a nie stać ich na to. Po sezonie zaczynają się skargi zawodników. Będę to tępić, bo jest to szkodliwe zjawisko.
Ingielewicz: Nie obawiam się. W mojej ocenie teraz prawdopodobieństwo sukcesu jest większe. Ale gdyby się nie udało to na pewno nie zwolnię trenera. To ma być praca organiczna. Kadra musi mieć warunki. Mam poczucie, że zrobiłem maksimum by stworzyć szansę na sukces. Moją rolę jest przyciągnięcie do PZHL pieniędzy, lepszych ludzi i poprawa bazy. Chcemy też zaistnieć w strukturach IIHF.
Czerkawski: Na pewno będziemy pomagać, ale nie tylko my. Ważna jest także pomoc ludzi „z terenu”.
Ingielewicz: PLH to martwy twór. Kluby nie są przygotowane by poprowadzić taką organizację. Naszym celem nie jest zarządzanie wszystkim. Nie będę przeszkadzał klubom w samoorganizacji jeśli będą do tego gotowe.
Czytaj także: