Krajči: Znam swoje zadanie
29-letni Robert Krajči związał się z oświęcimskim klubem. Po podpisaniu kontraktu tryskał dobrym humorem, a następnie opowiedział nam o przebiegu negocjacji i o planach na nadchodzący sezon.
Radosław Kozłowski: - Przeprowadzka ze słowackiej ekstraligi do PLHnie jest dla Ciebie krokiem wstecz?
Robert Krajči, nowy zawodnik Aksam Unii: -Na pewno nie. Grałem w Żylinie przez dziewięć sezonów i stwierdziłem, żeprzyszedł już czas na zmianę otoczenia.
Wybór padł na Unię…
Tak, bo oferta oświęcimskiego klubu była bardzo konkretna.
Ale chyba nie narzekałeś na brak propozycji ze słowackim drużyn?
Pojawiłysię trzy oferty, ale - jak powiedziałem wcześniej - chciałem spróbowaćczegoś nowego. Poza tym, trenerem Unii jest Ladislav Spišiak, z którymmiałem okazję współpracować właśnie w Żylinie. To świetny szkoleniowiec.
Ostatnie dwa sezony w barwach Żyliny możesz uznać za udane: 91 meczów i 77 punktów. Dorobek godny pozazdroszczenia…
Z dorobku punktowego jestem zadowolony. Jednak nie wszystko układało się po mojej myśli. W zeszłym sezonie doznałem kontuzji i przez to musiałem opuścić kilkanaście spotkań.
W składzie Unii będzie występował Twój rodak Peter Tabaček, a także Grzegorz Piekarski, z którym wspólnie graliście w Żylinie w sezonie 2003/2004...
- Znam dobrze Petera, ale nie wiedziałem, że przyjdzie mi występować również z Grześkiem. To bardzo dobry defensor, z silnym i celnym strzałem z linii niebieskiej. Poza tym to sympatyczny i skromny chłopak
Co o poziomie polskiego hokeja sądzą Słowacy. Nasza liga wypada aż tak źle?
- Nie sądzę. Rok temu Żylina pojechała na turniej „O puchar prezydenta Sosnowca” i poziom prezentowany przez Zagłębie był naprawdę dobry. Nie jest jeszcze tak źle, ale oczywiście mogłoby być lepiej.
Przed podjęciem decyzji rozmawiałeś może ze swoimi znajomymi, grającymi w polskich klubach?
Tak, rozmawiałem z Martinem Opatovskim i z Mirkiem Javinem. Bardzo ciepło wypowiadali się o polskiej lidze i polskich klubach.
Jakie są mocne cechy Roberta Krajči’ego?
- Niech pomyślę… Dynamika i determinacja. Zresztą po pierwszych meczach ocenicie mnie sami.
Ze strzelaniem bramek też nie masz problemu…
- Jestem napastnikiem, zatem moje zadanie polega na strzelaniu i wypracowywaniu bramek. Zdaję sobie z tego sprawę, że z tych elementów będę rozliczany, dlatego postaram się nie zawieść oczekiwań trenera, kolegów z drużyny no i oczywiście kibiców.
Przeglądałem Twoje statystyki i pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy, to ilość minut spędzonych na ławce kar. Nie dasz sobie w kaszę dmuchać?
- Moje zadania na lodzie były różne. Czasami byłem odpowiedzialny za grę w destrukcji i ochronę swoich kolegów, a czasami za zdobywanie bramek. Zdarzają się także sytuację, w których trzeba popełnić faul, żeby uniknąć późniejszego zagrożenia.
Poza tym nie zawsze zgadzałem się z decyzjami arbitrów i nie zawsze na tym dobrze wychodziłem.
Polscy sędziowie są jeszcze bardziej „skrupulatni”…
- W takim razie będę musiał częściej milczeć (śmiech).
Jakie są Twoje plany na przyszły sezon?
- Zdobycie majstra (śmiech)… Oczywiście nie jesteśmy faworytami, ale trzeba pamiętać o tym, że hokej jest nieprzewidywalny.
Najpierw musimy solidnie przepracować okres przygotowawczy. Potem możemy myśleć o wysokim miejscu w lidze.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski / Interia.pl
Komentarze