Re-Plast Unia Oświęcim w 29. kolejce TAURON Hokej Ligi pokonała na własnym terenie PZU Podhale Nowy Targ 7:5. Biało-niebiescy prowadzili już 4:0, ale wyciągnęli do rywali pomocną dłoń. Jak to spotkanie ocenił Łukasz Krzemień?
Biało-niebiescy znakomicie weszli w mecz. Narzucili rywalom swój styl gry, którego cały czas się trzymali. Przeważali w każdym aspekcie hokejowego rzemiosła i wykorzystywali niemal wszystkie okazje w ofensywie, wygrywając pierwszą odsłonę meczu 4:0.
– Pierwsza tercja była pod naszą pełną kontrolą. Podhale nie zaskoczyło nas niczym. Byliśmy idealnie przygotowani do meczu – wyraźnie stwierdził Łukasz Krzemień.
Po raz kolejny powtórzyła się jednak sytuacja z półfinału Pucharu Polski. Oświęcimianie pewnie prowadzili po pierwszej tercji, ale nie potrafili Drugą tercję przegrali z „Szarotkami” 1:4 i byli blisko utraty prowadzenia.
– Jeżeli chodzi o drugą tercję, to niestety tak jak w pucharze, coś złego wkradło się w naszą grę i to mimo korzystnego wyniku, który trzeba na spokojnie dociągnąć do końca. Skąd to się bierze? Ciężkie pytanie. Być może musimy w szatni lepiej wytłumaczyć sobie nasze założenia na sezon i porozmawiać o celu, do którego dążymy. Pokazać, że jesteśmy jednością, bo nikt sam żadnego meczu nie wygra – przyznał „Krzemyk”.
Swoją cegiełkę do zamieszania w tym starciu dołożyli również sędziowie, którzy nie sprostali ciężarowi tego spotkania. Decyzje duetu Patryk Kasprzyk-Przemysław Gabryszak często kończyły się dezaprobatą wyrażaną nie tylko przez zawodników obu ekip, ale również kibiców.
– Jeżeli chodzi o pracę arbitrów, to nie mnie jest oceniać ich pracę, nie znam się na sędziowaniu. Chociaż my również powinniśmy unikać niepotrzebnych kar. Ważne są trzy punkty, mimo tego, że mieliśmy ten mecz pod kontrolą i kolejny raz daliśmy się dogonić. Cieszy to, że mecz został przez nas wygrany – zwieńczył.
Czytaj także: