Hokej.net Logo

Maleją szanse hokeistów GKS-u Tychy na obronę mistrzowskiego tytułu

Tak się przegrywa mistrzostwo Polski. Fatalna gra w obronie spowodowała, że GKS Tychy przegrał, wydawałoby się wygrany, mecz z Cracovią.

Tyszanie zjeżdżali z lodu z kamiennym twarzami. W szatni była cisza jak na pogrzebie. Po chwili na korytarz wyszedł trener Wojciech Matczak, który gdyby nie przytrzymał się ściany, to pewnie straciłby równowagę.

GKS przegrał na własne życzenie. Mistrzowie Polski trzy razy prowadzili z Cracovią różnicą dwóch goli, a mimo to na koniec ze zwycięstwa cieszyli się goście. - Trudno uwierzyć w to, co się stało. To nie oni nas ogrywają, tylko my dajemy im wygrać. Tyle prostych błędów - łapał się za głowę Krzysztof Majkowski, obrońca mistrzów Polski.

Tyskie lodowisko znowu zapełniło się do ostatniego miejsca. Kibice ustawiali się pod kasami skoro świt, by dostać wymarzony bilet. Tysiąc wejściówek rozeszło się w ciągu dwudziestu minut! Ci, którzy zostali w domach, mieli czego żałować.

Już po 24 sekundach przez tyskie lodowisko przetoczył się krzyk, po którym uszy bolały. Tyski zespół wyprowadził na prowadzenie Sebastian Gonera, który walnął krążek z niebieskiej linii. - Tak szybko strzelony gol to rzadkość. Na plecach ma numer 24 i bramkę strzelił w 24. sekundzie - pokrzykiwał spiker.Wydawało się, że hokeiści GKS-u kontrolują grę. Śmiało poczynał sobie szczególnie Adrian Parzyszek, który co dotknął krążka, to kończyło się to bramką. - Przepraszam kolegów. To był mój najsłabszy mecz w play-off. Było mi dziwnie duszno - tłumaczył się Rafał Radziszewski, bramkarz Cracovii.

Co z tego, że tyszanie brylowali w ataku, skoro już w obronie grali koszmarnie. Zostawiali zawodnikom Cracovii zbyt wiele wolnego miejsca, w ich grze brakowało dokładności i agresji.

Krakowianie trzy razy przegrywali dwoma bramkami, ale nie robiło to na nich większego wrażenia. - Za każdym razem trener Rohaczek mówił, żebyśmy się uspokoili. Denerwowaliśmy się, bo przed taką widownią gra się ciężko. Nogi nam się momentami trzęsły - opisywał Adrian Chabior, napastnik Cracovii.

- Najbardziej żałuję, że nie utrzymaliśmy prowadzenia 5:3. Jak to możliwe?! - zastanawiał się Majkowski. Gdy goście po raz kolejny odrabiali straty, wiarę tracili też kibice. Gromkie zazwyczaj "Ślusar, Ślusar" - na zachętę dla Artura Ślusarczyka - brzmiało niczym zawodzenie na pogrzebie. "Ślusar" sam jednak zadbał, by obudzić widownię. Uderzył krążek tak mocno, że gdyby nie siatka, to trzeba by go szukać na pobliskim osiedlu. Gol, który dał tyszanom prowadzenie 6:5, był jednak ostatnim zrywem gospodarzy. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a karne lepiej strzelali krakowianie. Dla GKS-u gole zdobyli tylko Ślusarczyk i Michal Belica, dla Cracovii trójka Leszek Laszkiewicz, Karel Horny i Adrian Chabior. - Widziałem, że Arek Sobecki pracuje kijem, to uderzyłem między parkanami - opisywał Laszkiewicz.

Tyszanie jeżeli chcą odwrócić losy rywalizacji, muszą wygrać w niedzielę. - Teraz trudno zebrać nam myśli. Musimy ochłonąć. W sobotę na pewno krzykniemy: "Gramy dalej!" - wzdychał Adam Bagiński, który wczoraj skończył 28 lat. - Smutne to były urodziny. Walczyliśmy do upadłego, a efektu nie ma - dodał ze zwieszoną głową. Niestety, wczorajszy mecz zakończył się pechowo dla Michała Woźnicy, który zjechał z lodu z kontuzją kolana. Skutki przebytego przeziębienia cały czas widać pod Arkadiuszu Sobeckim, który jest zmęczony i osłabiony chorobą. - To jeszcze nie koniec. To jest play-off. Szanse obu drużyny oceniam po równo - tonował nastroje Rudolf Rohaczek, trener Cracovii. - Chcemy tego złota. Jesteśmy głodni sukcesu - dodał Chabior.

GKS Tychy 6 (3 2 1 0, karne 2)

Cracovia 7 (3 1 2 0, karne 3)

Bramki: 1:0 Gonera (1.), 2:0 Parzyszek - Ślusarczyk (8.), 2:1 Laszkiewicz - Słaboń (9.), 3:1 Parzyszek - Bacul (13.), 3:2 Witowski - Marcińczak (15.), 3:3 Horny - Słaboń (17.), 4:3 Belica - Bagiński (32.), 5:3 Belica - Justka (34.), 5:4 Potoczny - Laszkiewicz (40.), 5:5 Voznik - M. Piotrowski (43.), 6:5 Ślusarczyk - Woźnica (44.), 6:6 M. Piotrowski - B. Piotrowski (46.)

GKS: Sobecki; Gwiżdż (2) - Gonera, Śmiełowski - Majkowski, Gretka - Kuc; Bagiński (4) - Parzyszek (2) - Bacul, Ślusarczyk - Cychowski (2) - Belica, Woźnica - Justka (2) - Belica oraz Bober (2)

Cracovia: Radziszewski; Csorich - Scibran (2), Marcińczak (2) - Dulęba, B. Piotrowski - Kozendra; Horny - Słaboń (2) - Laszkiewicz, Witowski - Pasiut - Potoczny (2), Sarnik (10) - Voznik - M. Piotrowski, Śliwa (2) - Cieślak - Chabior oraz Galant.

Kary: 14 - 20

Widzów: ok. 3 tys.(nadkomplet)

Stan rywalizacji: 2:0 dla Cracovii (gra się do czterech zwycięstw, kolejny mecz w niedzielę w Tychach).

Wojciech Todur - Gazeta Wyborcza



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe