Kanadyjczyk pozostawił list, w którym wyjaśnia przyczyny niespodziewanego wyjazdu.
Na kilka tygodni przed decydującą częścią sezonu ligowego z zespołem MMKS Podhale w tajemniczych okolicznościach pożegnał się jeden z najskuteczniejszych graczy, Kelly Czuy.
Pochodzący z Kanady 29-letni zawodnik ostatni raz z zespołem trenował w środę wieczorem. Nazajutrz rano niespodziewanie spakował walizki i wyjechał w nieznanym kierunku. Pozostawił jedynie list, w którym dosyć ogólnikowo za powód swojego wyjazdu podał złą atmosferę, jaka wytworzyła się ostatnio wokół nowotarskiego hokeja.
- To dla mnie szok. Pierwszy raz z czymś takim się spotkałem- twierdzi prezes MMKS PodhaleMirosław Mrugała.-Jest to o tyle dziwne i niezrozumiałe, że jeszcze dzień wcześniej zawodnik w rozmowie z trenerem w żaden sposób nie dawał do zrozumienia, iż coś takiego "siedzi" mu w głowie.
Prezes stanowczo zaprzeczył, jakoby powodem decyzji zawodnika były zaległości finansowe, jakie wobec niego ma klub.- Rozliczaliśmy się z nim na bieżąco, w formie "tygodniówek". Jedynie za ten tydzień, w którym nas opuścił, nie zostały mu wypłacone pieniądze, bo po prostu ich nie odebrał. Co do reszty, mamy czyste sumienie- zapewnia prezes Mrugała.
Nieco odmienne zdanie w tej kwestii mają ludzie, z którymi Kanadyjczyk utrzymywał w Nowym Targu kontakty.- Kelly jest z natury człowiekiem, który nie chce nikomu robić problemów, stąd bez słowa wyjechał. Klub miał i ma wobec niego zaległości. Nie chciał już więcej czekać i słuchać kolejnych obietnic. Kilkakrotnie dawał do zrozumienia, że powoli męczy go już ta sytuacja. Najwyraźniej wreszcie doszedł do wniosku, że nie warto dłużej czekać. Trzeba go zrozumieć. On był zawodnikiem z zewnątrz. Na pewno jego więzi emocjonalne i przywiązanie do barw klubowych nie było takie, jak chociażby w przypadku wychowanków klubu- wyjaśnia anonimowo osoba znająca sytuację.
Zaskoczenia wyjazdem Czuya nie kryje kapitan "Szarotek"Rafał Dutka: -Wszyscy byliśmy mocno zdziwieni, kiedy się o tym dowiedzieliśmy. Na pewno jakiś niesmak pozostał po sposobie, w jaki się z nami rozstał, ale z drugiej strony trzeba uszanować jego decyzję, bo najwyraźniej miał ku temu powody. Najgorsze jest to, że straciliśmy jednego z liderów zespołu. W ostatnich meczach jego dyspozycja rosła i na pewno bardzo by nam się przydał w walce o utrzymanie. Musimy zrobić wszystko, aby jego brak był w jak najmniejszym stopniu odczuwalny w naszej grze.
Władze klubu z Nowego Targu zapowiadają, że nie pozostawią sprawy bez reakcji i będą interweniować w Polskim Związku Hokeja na Lodzie. Zawodnik miał bowiem ważny kontrakt z klubem, który zresztą wciąż jest w posiadaniu jego karty transferowej.
- Jeżeli do Wydziału Gier i Dyscypliny PZHL wpłynie pismo z jednej, bądź drugiej strony, to zostanie ono na pewno dokładnie przeanalizowane. Przede wszystkim najważniejsze będą zapisy, jakie widnieją w kontrakcie pomiędzy klubem a zawodnikiem. Na razie więc można zakładać tylko hipotezy. Jeżeli faktycznie wina leży tylko i wyłącznie po stronie zawodnika, to PZHL ma prawo przekazać całą sprawę światowej federacji IIHF, która może podjąć decyzję o ewentualnym zawieszeniu zawodnika i uniemożliwieniu mu gry w innym klubie. Tyczy się to wszystkich lig, które zrzeszone są w federacjach grających pod skrzydłami IIHF- wyjaśniaPatryk Rokicki,rzecznik prasowy PZHL.
Tekst i fot.Maciej Zubek

Czytaj także: