18-letnia katowiczanka Martyna Sass już dwukrotnie wybierana była najlepszą golkiperką światowego czempionatu juniorek w dywizji IB. Za kilka dni rozpocznie swoje czwarte seniorskie mistrzostwa. Wraz z reprezentacją Polski stanie przed szansą awansu na bezpośrednie zaplecze elity.
HOKEJ.NET: Jak zaczęła się twoja przygoda z hokejem? Jakie były jej początki?
Zaczęło się dość prozaicznie. Chodziliśmy ze szkoły na naukę jazdy na lodowisko i tam zauważył mnie trener. Powiedział, że dobrze sobie radzę, po czym wziął mnie do grupy naborowej. Trafiłam do drużyny chłopców i z nimi grałam.
A jak doszło do tego, że zdecydowałaś się na grę na tak specyficznej pozycji jak bramkarka?
Zaczynałam grając w polu. Dopiero po dwóch latach stanęłam w bramce. To była decyzja trenera, w sumie nie wiem czym podyktowana. Może dlatego, że grałam na obronie i zawsze bardzo mi się podobały te defensywne zadania?
Jak wygląda rywalizacja o miano jedynki w reprezentacji? Wspieracie się nawzajem, czy raczej każda z dziewczyn idzie swoją drogą?
Oczywiście, że jest rywalizacja, bo każda z nas ma swoje ambicje sportowe. Zresztą trudno, żeby było inaczej. No ale muszę powiedzieć, że dogadujemy się z dziewczynami, jesteśmy świadome, że wszystkie razem nie staniemy w bramce. Zawsze, któraś wygra, a któraś będzie druga.
Łączą was jakieś relacje koleżeńskie w gronie bramkarek kadry Polski?
Kiedy jesteśmy na kadrze to staramy się wymieniać doświadczeniami, rozmawiać. W zasadzie o pewnych specyficznych dla naszej pozycji sprawach, możemy powymieniać poglądy tylko w swoim gronie. Jeżeli są jakieś trudniejsze momenty to wspieramy się również nawzajem.
Dwa lata temu wzięłaś udział w obozie szkoleniowym IIHF dla bramkarek w hiszpańskiej Granadzie. Zajęcia prowadziły tam Brianne McLaughlin z USA (dwukrotna złota medalistka mistrzostw świata i dwukrotna mistrzyni olimpijska) oraz legendarna Szwajcarka Florence Schelling (rekordzistka pod kątem największej liczby meczów w mistrzostwach świata, największej liczby spotkań w czempionacie i największej liczby wygranej, czterokrotna uczestniczka olimpiady). Jak wspominasz tamto wydarzenie?
Było ciężko. To faktycznie był bardzo wysoki poziom. Było dużo lepszych ode mnie zawodniczek. Bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział w tym campie. Nie każdy ma możliwość popracować z taką gwiazdą światowego hokeja jak Florence Schelling.
Co wzięłaś zatem od tej legendy światowego hokeja?
Nauczyłam się od niej bardzo wiele. To było cenne doświadczenie. Zetknęłam się z takim poziomem, z jakim wcześniej i później nie miałam do czynienia.
Czy to jedyny obóz międzynarodowy organizowany przez IIHF w jakim miałaś okazję wziąć udział?
Miałam jeszcze okazję być na podobnym obozie w Finlandii. Niesamowita szkoła dla takich zawodniczek jak ja.
Czy dopiero co zakończony sezon klubowy, w którym wywalczyłaś mistrzostwo Słowacji był najlepszym w twojej dotychczasowej karierze?
Tak, myślę, że tak właśnie można powiedzieć. Musiałam poznać się z nową drużyną, grałam w lepszej lidze. To wszystko sprawia, że można ten sezon ocenić jako najlepszy jak do tej pory.
Jesteś bardzo skromną dziewczyną, ale z faktami nie da się dyskutować. Zostałaś najlepszą bramkarką Extraligi pod względem procentowej skuteczności obron, najniższej średniej goli wpuszczanych w meczu, liczby zwycięstw i „czystych kont”. Jak skomentujesz te osiągnięcia? Trzeba przyznać, że są imponujące.
Te sukcesy są faktem, ale chciałabym podkreślić, że naprawdę nie byłoby ich, gdyby nie zawodniczki, które grały ze mną i pomagały mi. Te dziewczyny były bardzo dobre i dziękuję im za całą pomoc, jaką otrzymałam z ich strony.
Czy mogłabyś spróbować porównać rozgrywki PLHK z Extraligą słowacką? Jakie są największe różnice?
Na pewno gra na Słowacji jest znacznie szybsza niż u nas. Wydaje mi się też, że strzały są mocniejsze. Najważniejsze jest jednak to, że w przeciwieństwie do polskiej ligi każdy może wygrać z każdym. U nas wiadomo, że Polonia Bytom jest zdecydowanie najlepsza i odskoczyła reszcie stawki, a w Extralidze nie było praktycznie takich spotkań, w których dałoby się zdecydowanie wskazać zwycięzcę przed rozpoczęciem.
A jak wyglądało twoje życie na Słowacji? Jak miałaś zorganizowany dzień?
Chodzę jeszcze do szkoły, także nie było mowy o mieszkaniu na Słowacji. Zawsze w piątek jechałam na trening do Popradu i weekend spędzałam tam, grając mecz. Potem powrót do domu, szkoła i z powrotem.
Czy to oznacza, że w tygodniu trenowałaś tylko jeden raz?
Nie. W tygodniu trenowałam u nas z chłopakami. Brałam udział w zajęciach młodzików Naprzodu Janów. Ceniłam sobie te treningi, bo moi koledzy z drużyny potrafili mocno przyłożyć i miałam dobrą szkołę, broniąc ich strzały.
Za naszą południową granicą zgarnęłaś w tym sezonie wszystko co było tylko możliwe. Co dalej? Chcesz spróbować sił w jakiejś jeszcze lepszej lidze?
Tak naprawdę to nie wiem jeszcze co będzie dalej. Nie zastanawiałam się. Na razie skupiam się na kadrze i mistrzostwach świata. Czas na tematy klubowe będzie później.
Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość w hokeju?
Nie wiem jak będzie wyglądała przyszłość. Na pewno mam ochotę na dalszą grę. Zobaczę też co ze szkołą. Teraz przede mną matura.
Tegoroczne mistrzostwa świata odbędą się w Pekinie, co wiąże się z dużą różnicą czasu. 8 godzin później niż w Polsce. Czy nie obawiasz się, że dla ciebie jako bramkarki może być to problem w pierwszych meczach turnieju? Potrzebujesz dysponować świetnym refleksem i koncentracją. Czy zatem różnica czasu nie spowoduje jakichś problemów w tym zakresie?
Na szczęście mamy czas, żeby się zaaklimatyzować. Będziemy na miejscu klika dni przed rozpoczęciem turnieju. Myślę, że zdążymy się przestawić i przystąpić już do pierwszego meczu bez żadnych problemów związanych z tą zmianą czasu.
Jak oceniasz wasze szanse w chińskim czempionacie? Czy jesteście w stanie powalczyć o jakieś dobre miejsce?
Myślę, że jesteśmy w stanie być w górnej połówce tabeli. Przecież w ubiegłym roku przegrałyśmy trzy spotkania jedną bramką, także zabrakło trochę szczęścia. To daje nam nadzieję myśleć, że tym razem możemy wywalczyć medal.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Czytaj także: