Generalny menedżer klubu Prince Albert Raiders, w którym ostatni sezon spędził Krzysztof Maciaś, ocenił postępy polskiego napastnika w jego pierwszym roku za oceanem. Odniósł się także do przyszłości Polaka.
Maciaś w ubiegłym sezonie zasadniczym rozegrał 65 meczów w drużynie Raiders w czołowej kanadyjskiej lidze juniorskiej WHL, strzelając 22 gole i notując 25 asyst. Później w fazie play-off zagrał w 5 spotkaniach i zdobył 1 gola.
Generalny menedżer klubu z Prince Albert Curtis Hunt mówi o tym, że Polak w pierwszym roku musiał zmierzyć się z wyzwaniami, jakie czekają na wszystkich graczy wyjeżdżających za ocean.
- Pierwszy rok dla zawodników zagranicznych jest trudny. Szok kulturowy, zmiana czasu, jedzenie, język, język gry, styl gry, wymiary lodowiska... To wymaga wielkiego przystosowania. Myślę, że Krzysztof radził sobie z tym ostrożnie przez pierwszą część sezonu - mówił Hunt w przeprowadzonej kilka dni temu rozmowie z gazetą "Prince Albert Daily Herald".
Po zakończeniu sezonu ligowego Maciaś pojechał z reprezentacją Polski na Mistrzostwa Świata w Czechach, gdzie strzelił 2 gole w 7 meczach, a latem najpierw wziął udział w obozie rozwojowym dla zawodników Florida Panthers, a następnie w turnieju dla młodych graczy aspirujących do gry w NHL.
Hunt chwali Maciasia za postępy, jakie zrobił w ciągu ostatniego roku.
- To jest oczywiście chłopak, który był zaproszony na obóz Florida Panthers i grał na światowym poziomie przeciwko najlepszym w każdym kraju i rozkwitał. Nie tylko przetrwał, ale rozkwitał - mówi kanadyjski działacz. - Trenerzy wykonali dobrą robotę pomagając mu zrozumieć, w jaki sposób musi grać, jeśli chce być zawodowcem i myślę, że wykorzystał te rozmowy.
Zdaniem Hunta Maciaś w trakcie sezonu zmienił się jako zawodnik i teraz lepiej wykorzystuje swoje możliwości.
- Myślę, że stał się tym prawdziwym silnym napastnikiem, którym może być. Używał swoich warunków fizycznych, swojej siły. To jest duży, silny facet, a do tego ma świetne wyprowadzenie strzału - ocenia Hunt.
Jak informowaliśmy wcześniej, Polak weźmie jeszcze udział w obozie przygotowawczym do rozgrywek AHL z drużyną Charlotte Checkers, która jest filią Florida Panthers i nie jest wykluczone, że wywalczy sobie kontrakt na zapleczu najlepszej ligi świata.
Jeśli jednak tak się nie stanie, to może wrócić na kolejny sezon w barwach Raiders. Jakie oczekiwania wobec niego ma Hunt?
- Wraca na drugi sezon rozumiejąc strukturę, rozumiejąc grę i oczywiście mając świetne doświadczenie z obozu Florida Panthers, bo to mistrzowski zespół, więc przyswoił to przez samo to, że tam był. Energia, ekscytacja i praca - mówi. - Moje oczekiwanie w stosunku do niego jest takie, żeby wrócił, zbudował coś na tym dobrym pierwszym roku i postawił się w takiej pozycji, by podpisać kontrakt na koniec tego sezonu dzięki byciu regularnym w każdym meczu i jak najkorzystniejszym używaniu swoich silnych stron oraz możliwości.
To, gdzie w sezonie 2024-25 zagra Maciaś, cały czas stoi pod znakiem zapytania, a wiele będzie zależało od obozu Charlotte Checkers.
W ostatnim czasie klub Prince Albert Raiders wykonał jednak ruchy kadrowe, które mogą sugerować, że zabezpiecza się na wypadek pożegnania z Polakiem. Kanadyjska ekipa pozyskała bowiem w wymianie ze Spokane Chiefs czeskiego napastnika Lukáša Krála, a także podpisała umowę z 20-letnim obrońcą Cedricsonem Okitundu.
Przepisy WHL pozwalają klubom na posiadanie w składzie tylko dwóch zawodników spoza Ameryki Północnej i trzech 20-letnich z rocznika powyżej ostatniego juniorskiego. Maciaś zalicza się do obu tych kategorii, a transfery Krála i Okitundu oznaczają, że zespół Raiders mógłby mieć w nich nadmiar graczy, jeśli Polak do niego wróci.
Aktualnie na obozie zawodowym przebywa także trzeci zawodnik zagraniczny - pozyskany przez Raiders latem niemiecki obrońca Norwin Panocha, starający się o angaż w NHL w Buffalo Sabres, którzy wybrali go przed rokiem w drafcie.
Czytaj także: