Pawło Padakin po rocznej przerwie postanowił wrócić do polskiej ekstraligi. 31-letni skrzydłowy dysponujący ciekawym hokejowym CV podpisał roczny kontrakt z Polonią Bytom, ale wciąż nie przyleciał do Polski. Co jest tego powodem?
Padakin przygodę z naszą ekstraligą rozpoczął od występów w Re-Plast Unii Oświęcim, z którą wywalczył brązowy medal i mógł pochwalić się dobrymi statystykami. W 58 spotkaniach zdobył bowiem 59 punktów za 23 bramki i 36 asyst.
W kwietniu 2023 roku przeniósł się do GKS-u Tychy. Urodzony w Kijowie zawodnik miał być jednym kluczowych zawodników trójkolorowych, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W 39 meczach strzelił 11 goli i zanotował 17 kluczowych zagrań, a tyscy działacze nie przedłużyli z nim kontraktu.
Później wyjechał za ocean, by grać w ECHL (trzeci poziom rozgrywkowy po NHL i AHL). Był zawodnikiem Norfolk Admirals, rozgrywając w jego barwach 34 konfrontacje, w których ośmiokrotnie wpisał się na listę strzelców i zanotował 20 asyst.
Władze Polonii Bytom liczyły na to, że zawodnik, który rozegrał 206 meczów w KHL i wystąpił w tamtejszym Meczu Gwiazd, będzie ofensywnym liderem beniaminka TAURON Hokej Ligi. Sęk w tym, że sezon startuje w przyszłym tygodniu, a 31-letni napastnik nie pojawił się w Bytomiu i nie rozegrał żadnego sparingu.
Z naszych informacji wynika, że Pawło Padakin stara się o "zieloną kartę", czyli dokument, który uprawnia do stałego pobytu i pracy w Stanach Zjednoczonych. Miał ją otrzymać w lipcu i już na początku sierpnia dołączyć do ekipy niebiesko-czerwonych, ale procedury przedłużyły się. Zawodnik jest w kontakcie z trenerem Andriejem Gusowem.
Czytaj także: