Dokładnie rok temu drużyna GKS-u Tychy zdetronizowała Unię Oświęcim i została nowym mistrzem Polski. Zespół prowadzony przez Wojciecha Matczaka wygrał cztery kolejne spotkania z faworyzowana drużyną A. Sidorenki i zasiadł na mistrzowskim tronie.

Tyszanie, którzy nie byli faworytem w wielkim finale PLH pokazali nam jak wygląda walka o najcenniejsze trofeum. Nieogoleni Tyszanie szaleli przez 60min każdego meczu. Ojciec sukcesu to znany przed laty Tyski napastnik W Matczak. Zawodnicy trafili z najwyższą formą na sam finał. Szczególne zasługi ma Arkadiusz Sobecki. Bramkarz Tyszan wielokrotnie bronił nieprawdopodobnych okolicznościach. Unici niedowierzali własnym oczom, gdy Sobecki łapał strzał za strzałem a w rzutach karnych bronił jak w transie. Jednak nie wolno zapominać o pozostałej części drużyny, która dołożyła wszelkich starań by wygrać mecze. Bez wyjątku każdy z wjeżdżających na lód miał tylko jeden cel grać na 110% swoich możliwości.
Unia Oświęcim nie była w stanie po raz kolejny obronić mistrzowskiej korony. Odmłodzony zespół nie był w stanie sprostać Tyszanom. Pierwsza piątka nie była w stanie pociągnąć za sobą pozostałych. I tak oto po siedmioletnim królowaniu mistrz musiał oddać koronę Tyszanom.
Mistrzowie Polski grali w następującym składzie:

Zawodnikom, działaczom, trenerom oraz wszystkim bez których ten sukces byłby nieosiągalny serdecznie gratulujemy raz jeszcze!
Czytaj także: