Czech zastąpił Mariana Pysza na stanowisku trenera Stoczniowca Gdańsk. Miroslav Doleżalik opowiada, jak zamierza poprowadzić gdańską drużynę.
KATARZYNA WIATROSZAK: Wcześniej deklarował Pan wyraźnie chęć pozostania w Sanoku. Chyba nikt w Gdańsku nie spodziewał się, że podpisze Pan kontrakt ze Stoczniowcem.
MIROSLAV DOLEŻALIK: W Gdańsku zaproponowano mi bardzo konkretne warunki. Podpisałem umowę na jeden sezon z możliwością przedłużenia jej na kolejne dwa.
Czy zechciałby Pan przybliżyć kibicom swoją sylwetkę?
- Urodziłem się 28 października 1961 roku w czeskiej Vestinie. Większość życia grałem i trenowałem w czeskiej Karvinie. W czasie pobytu w wojsku grałem w wojskowym zespole Duda Jihlava, przez trzy lata byłem też zawodnikiem EC Stuttgart, z którym awansowaliśmy do II ligi niemieckiej. Od 1994 roku jestem trenerem. Najpierw trenowałem juniorów, potem seniorów w Karvinie, z zespołem HC Orlova dwukrotnie wywalczyliśmy awans do I ligi czeskiej.
Pana wizja pracy w Stoczniowcu.
- Ze "Stocznią" chciałbym grać o jak najlepsze miejsce w górze tabeli. To drużyna, z którą chcę walczyć o medale. Myślę, że możemy to osiągnąć. W Gdańsku mam być także koordynatorem drużyny juniorskiej, współpracować z młodzieżą. Tam zamierzam szukać młodych talentów i w miarę możliwości wciągać ich do składu. Przede wszystkim jednak budować będziemy zespół. To ma być drużyna. Niepotrzebni nam gwiazdorzy, zespół musi być zgrany.
Kogo chciałby Pan pozyskać do drużyny?
- Myślę o ściągnięciu Tomka Połącarza, obrońcy, który grał ostatnie dwa lata pod moją wodzą - bardzo jestem z niego zadowolony. Rozważam też pozyskanie Piotra Poziomkowskiego, który świetnie się rozwija.
skh
GW
Czytaj także: