Rozmowa z MARKIEM SOKOŁOWSKIM, nowym prezesem Toruńskiego Klubu Hokejowego.
Długo trwały Pana rozmowy z działaczami TKH zanim został ogłoszony oficjalny komunikat?
Znam się z tymi działaczami. Wiele razy się spotykaliśmy. Gdy zauważyłem, że wśród tych ludzi są osoby skuteczne w swoich działaniach, to wtedy powiedziałem „tak”. Natomiast chcę podkreślić, że liczy się zespół, który potrafi coś zbudować. Obecność takich ludzi jest bardzo istotna. Nie jest łatwe zbudowanie drużyny. Ten proces czasem rozciąga się w latach. My nie stawiamy wielkich celów, bo jest to bez sensu... Toruń jest w lepszej sytuacji. Nigdzie nie spadł i nie spada. Dalej jest w pierwszej ósemce w kraju, dalej gra. Natomiast warto budować hokej w oparciu o kibiców i zawodników, którzy pochodzą z tego regionu. Naszym celem jest to, żeby trybuny były pełne. Przekonać do tego mają wychowankowie, którzy tutaj się uczyli i uczą, studiują, mają rodziny, są stąd. To dla nich ludzie będą przychodzić, gdy stworzą dobre widowisko.
Sytuacja w klubie jest dość niepewna. Pod względem finansowym stowarzyszenie jest pod kreską. Jaki plan działania nakreślił sobie nowy zarząd?
Nie można funkcjonować spokojnie i budować zespołu, jak również firmy, jaką jest ten klub, nie można jej rozwijać mając pewne zaległości i „ogony” z wcześniejszych lat. Robimy wszystko, żeby to wyprostować. Analizujemy, co jest taką zaległością najbardziej przeszkadzającą, oczywiście nie pomijając tych mniejszych i absolutnie będziemy to wszystko zmniejszać oraz likwidować.
Biorąc pod uwagę kwestię organizacyjną - w jakim kierunku podąża Toruński Klub Hokejowy?
Podąża w kierunku budowy stabilnego zespołu, opartego na wychowankach z Torunia i regionu. Zmierza w kierunku poprawnego sposobu funkcjonowania i poukładanej pracy. Dobrego poziomu sportowego, na jaki stać tych zawodników, którzy u nas grają. Baza jest znakomita. Są dwa lodowiska. Były drobne błędy w funkcjonowaniu obsługi finansowej, to jest jednak oddzielne zadanie. Wszystkie dziury postaramy się załatać i wypracować budżet, który bezpiecznie pozwoli nam funkcjonować, bez zadyszki.
Przejdźmy do kwestii sportowej. Jak będzie wyglądała kadra TKH za miesiąc? Zagadek jest wiele.
Siedem kontraktów jest aktualnych i podpisanych. Są one ważne w swojej ciągłości jeszcze przez rok lub dwa, w zależności od zawodnika. Prowadzimy rozmowy z hokeistami. To oni przedstawiają nam swoje życzenia i warunki, a my również przedstawiamy swoje, pokazując to, co możemy im dać. Staramy się, aby ten kilkunastoosobowy skład zamknąć. Prowadzimy rozmowy z trzema, czterema trenerami na temat pracy w Toruniu. Jesteśmy skłonni wybrać któregoś z nich, ale nie chcemy, żeby pracował na takich zasadach, że przychodzi na rok, a później szuka innego klubu. Szukamy ciągłości. Na pewno potrzebujemy czasu, żeby coś zbudować. Będziemy robili wszystko, żeby hokej w Toruniu był na przyzwoitym poziomie. Musi być rozwój, musi być progres.
Jak Pan zauważył, siedmiu zawodników ma podpisane kontrakty z klubem. Wśród nich są też tacy, którzy rozmawiali już z przedstawicielami innych drużyn, gdyż kilka tygodni temu usłyszeli od toruńskich działaczy, że nawet podpisany kontrakt z TKH nie jest przeszkodą, aby mogli odejść. Jak teraz wygląda ta sytuacja?
Robimy to, co leży w naszych możliwościach. Po pierwsze, każdy zawodnik posiada określony poziom sportowy. Od tego uzależnia się wysokość kontraktu. Wiadomo, że najbardziej wyceniani zawodnicy, ci, którym płaci się najwięcej, to kadrowicze i obcokrajowcy, którzy powinni posiadać wyższe umiejętności od naszych rodzimych graczy. Każdy z tych zawodników, którzy mają podpisane kontrakty, zostanie zweryfikowany pod kątem przydatności gry dla zespołu. Są tacy, na których nam zależy, filary zespołu, nasi zawodnicy. O nich będziemy zabiegać i będziemy starali się spełnić ich życzenia, oczywiście w miarę rozsądku. W innych firmach pozasportowych, a nawet sportowych, pensje są cięte. My staramy się dać im to, czego sobie życzą. Czy uda się dojść do porozumienia? Tego nie wiem. Natomiast głównym kluczem do zbudowania zespołu jest selekcjoner, trener, który powie: „Ok, mamy tych chłopaków. Potrzeba mi jeszcze takich i takich”. Dlatego te rozmowy nie są takie proste i czasami trudno podpisać umowę z zawodnikiem, nawet jeżeli są przeznaczone na to pieniądze, w momencie, gdy nie jesteśmy przekonani, czy będzie pasował do tego zespołu. Ostateczną decyzję podejmuje trener.
Marek Sokołowski
- Nowy prezes Toruńskiego Klubu hokejowego ma 47 lat
- Jest absolwentem gdańskiego AWF-u
- Przez piętnaście ostatnich lat związany był z mediami, a od dwunastu z hokejem
- Wydawca hokejowej Ligi Mistrzów dla kanału sportowego telewizji publicznej
Dariusz Łopatka - Nowości
Czytaj także: