Cracovia ze swoim "nieodpłatnym transferem definitywnym" skierowała się na razie tylko do Oświęcimia. W Tychach mają pismo z prośbą o roczne wypożyczenie Piotra Sarnika, którego karta jest w tyskim "sejfie". - Najpierw były rozmowy o transferze definitywnym, ale 75 tysięcy złotych zaoferowane przez krakowian za przejście reprezentacyjnego napastnika uznaliśmy za kwotę wyjściową i chcieliśmy rozpocząć negocjacje - wyjaśnia prezes GKS Tychy Andrzej Skowroński.
- Negocjacji jednak nie było, bo nagle pojawiło się w naszmklubie pismo z Cracovii zprośbą o wypożyczenie na rok - dodaje Andrzej Skowroński (na zdjęciu). - Tą formą nie jesteśmy zainteresowami. Optujemy za transferem definitywnym, ale "nieodpłatny" (słyszałem o piśmie do Unii) nie wchodzi w rachubę (śmiech). To ciekawe jak niektórzy próbują na szybko zbudować drużynę przy zastosowaniuniekonwencjonalnych metod. Ja też nie przepadam za regulaminami PZHL, ale musieliśmy się nimi liczyć w ubiegłym sezonie i nie widzę możliwości, żeby z Cracovią było inaczej.
Gdyby Cracovia dała 100 tysięcy złotych za Piotra Sarnika tyszanie zgodziliby się na transfer definitywny. Przy rozbieżności polegającej na tym, że krakowianie chcą zawodnika wypożyczyć, a tyszanie sprzedać może się okazać, że reprezentant Polski straci kilka tygodni sezonu. Już to przerabialiśmy rok temu przy transferach Adriana Parzyszka i Sebastiana Gonery z Oświęcimia do Tychów.
Czytaj także:
