Buffalo Sabres notują najlepszy start w sezonie NHL od 10 lat. Zespół Ralpha Kruegera uczy się "znajdować drogę" do wygrywania. Tej nocy udało się ją znaleźć w dogrywce.
Sabres to klub, którego najdłużej ze wszystkich nie było w play-offach. Na występ w nich "Szable" czekają już od 2011 roku. Po 4 meczach sezonu jest zdecydowanie za wcześnie, by przepowiadać powrót do walki o Puchar Stanleya, ale drużyna wystartowała pod wodzą nowego trenera Ralpha Kruegera bardzo dobrze. Tej nocy po dogrywce pokonała Montréal Canadiens 5:4.
Gospodarze rozgrywanego w KeyBank Center meczu prowadzili 1:0, później przegrywali 1:2, wyszli na prowadzenie 4:2, ale stracili je i musieli rozstrzygać mecz w dogrywce. W niej do siatki trafił Marcus Johansson. Co ciekawe, to pierwszy gol Szweda strzelony w dodatkowej części meczu od 5 grudnia 2016 roku. Wtedy był zawodnikiem Washington Capitals, a rozstrzygnął spotkanie ze swoim obecnym zespołem. Ostatniej nocy asystował mu m.in. Jack Eichel, który został wybrany pierwszą gwiazdą meczu. Kapitan gospodarzy zapracował na to dwoma golami i dwiema asystami. Popisał się zwłaszcza kapitalną akcją w 35. minucie, gdy przejął krążek we własnej tercji obronnej, minął jednego rywala, w tercji ataku wjechał między trzech kolejnych i precyzyjnym strzałem pokonał Keitha Kinkaida, który między słupkami Canadiens zastępował dziś odpoczywającego Careya Price'a.
Johansson oprócz zwycięskiego gola zaliczył też asystę, na listę strzelców w drużynie gospodarzy wpisali się jeszcze Victor Olofsson i Jeff Skinner, a Rasmus Dahlin asystował dwa razy. Numer 1 ubiegłorocznego draftu w 4 meczach zdobył już 7 punktów i jest na razie najskuteczniejszym w ofensywie obrońcą tego sezonu. Dla Canadiens dwa gole i asystę zaliczył Joel Armia, a pozostałe bramki zdobyli: Jesperi Kotkaniemi i Ben Chiarot.
Buffalo Sabres wygrali 3 z pierwszych 4 meczów w nowych rozgrywkach. Po raz pierwszy od 2009 roku punktowali w pierwszych 4 spotkaniach sezonu. Nawet w jedynym przegranym do tej pory meczu, słabym przeciwko Columbus Blue Jackets, potrafili zdobyć punkt, choć rywale mieli w strzałach przewagę 44-18. Jack Eichel mówił wczoraj po meczu, że jego drużyna uczy się "znajdować drogę" do zwycięstw i zdobywania punktów. - Ten mecz w Columbus był frustrujący dla wielu z nas, w tym dla mnie, bo nie zagrałem tam dobrze - powiedział. - Było dla nas ważne, by wrócić do domu i zagrać dobrze u siebie. Zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze wiele rzeczy, które musimy w swojej grze uporządkować, ale widzę też dużo pozytywów.
Montréal Canadiens potrafili wczoraj wywalczyć punkt, mimo że na początku trzeciej tercji przegrywali dwoma golami. Po raz pierwszy w swojej historii "Habs" zaczęli sezon trzema meczami z dogrywkami. Ich trener Claude Julien po spotkaniu mówił jednak, że zespół musi lepiej bronić się w osłabieniach. Stracił w nich dwa gole i oceny szkoleniowca nie zmienił fakt, że Joel Armia pierwszą bramkę Sabres zdobył właśnie w mniej licznym składzie. - Mamy problem z dyscypliną, choć myślę, że niektóre kary były dyskusyjne - skomentował. - Ale mimo wszystko musimy lepiej bronić osłabienia, bo to zawsze gdzieś w końcu źle się odbija na drużynie. Było kilka takich sytuacji, kiedy powinniśmy wybić w osłabieniu krążek z naszej tercji i tego nie zrobiliśmy. A tak dobrze grająca w przewagach drużyna jak oni w końcu to wykorzysta.
Buffalo Sabres - Montréal Canadiens 5:4 (1:2, 2:0, 1:2, 1:0)
1:0 Olofsson - Eichel - Dahlin 05:04 (w przewadze)
1:1 Armia - Thompson 14:06 (w osłabieniu)
1:2 Armia - Suzuki 19:39 (w przewadze)
2:2 Eichel - Dahlin - Reinhart 24:46 (w przewadze)
3:2 Eichel 34:13
4:2 Skinner - Johansson 40:47
4:3 Kotkaniemi - Armia - Drouin 41:44
4:4 Chiarot - Lehkonen - Reilly 52:54
5:4 Johansson - Miller - Eichel 61:30
Strzały: 39-27.
Minuty kar: 6-10.
Widzów: 15 383.
Philadelphia Flyers wrócili z Pragi, gdzie w ostatni piątek inaugurowali rozgrywki pokonując Chicago Blackhawks. Pierwszy mecz przed własną publicznością także okazał się być zwycięskim. "Lotnicy" wygrali 4:0 z New Jersey Devils, a ich bramkarz Carter Hart został najmłodszym w historii klubu, który zachował "czyste konto" w meczu NHL. Hart miał wczoraj dokładnie 21 lat i 57 dni, a obronił 25 strzałów. Po golu i asyście dla zwycięzców zaliczyli: Travis Konecny i Iwan Proworow, a na początku trzeciej tercji w odstępie zaledwie 24 sekund do siatki trafili Sean Couturier i Kevin Hayes. Proworow osiągnął granicę 100 punktów w NHL. Najłatwiejszy był gol Konecny'ego, który wykorzystał to, że wyprowadzający krążek we własnej tercji gracz rywali Kyle Palmieri się przewrócił, dając swojemu rywalowi prezent przed bramką. W końcówce drugiej tercji Flyers obronili pełne dwuminutowe podwójne osłabienie po dwóch karach za opóźnianie gry. New Jersey Devils przegrali wszystkie dotychczasowe 3 mecze w tym sezonie.
Gol Travisa Konecny'ego po fatalnym błędzie Kyle'a Palmieriego
WYNIKI NHL
Czytaj także: