We wtorek prasa poinformowała, że władze NHL zamierzają radykalnie zmienić formułę rozgrywek play–off.
Jak podaje „Toronto Sun”, bossowie NHL chcą zwiększenia liczby drużyn mogących brać udział w decydującej fazie rozgrywek do 20. Zgodnie z ich pomysłem, pierwsza wstępna runda play–offz udziałem4 najsłabszych drużyn obu konferencji miałaby się toczyć tylko do 2 zwycięstw. Obecnie do rozgrywek „posezonowych” kwalifikuje się 16 zespołów, zaś play–offy składają się z 4 rund, a w każdej z nich gra się do 4 zwycięstw.
Pomysł zrodził się w głowie jednego z kierowników NHL, Colina Campbella. Mówi on jednak, że tak istotne zmiany nie mogą być wprowadzane „z marszu”. –"Idea zmiany przepisów dotyczących rozgrywek play–off, której uległa znaczna część szefostwa NHL ma podnieść poziom rozgrywek i sprawić, że będą one atrakcyjniejsze dla kibiców. Jednak żadna wiążąc decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła, więc mówienie o niej w trybie oznajmującym uważam za falstart" – powiedział wczoraj Campbell.
Zmiany miałyby objąć także sezon zasadniczy. Oto lista ewentualnych zmian:
– w przypadku remisu w regulaminowym czasie gry, zarządzano by 8–minutową dogrywkę, w której grano by 3 na 3 (Dotychczas dogrywka trwała 5 minut i grało w niej po 4 zawodników każdej drużyny);
– Jeśli dogrywka nie przyniosłaby rozstrzygnięcia, wówczas zarządzano by składające się z 3 serii rzuty karne;
– Zwycięzcy rzutów karnych przyznawano by 2 punkty;
– Wprowadzenie obowiązującego w Europie uwolnienia;
Pomimo, że sam Campbell nie ma siły sprawczej, to jednak – jak podaje „Toronto Sun” – jego pomysł popiera komisarz NHL, Gary Bettman, który podobno już zapowiedział, że zatwierdzi zmiany zaraz po zakończeniu lockoutu.
Czytaj także: