Hokej.net Logo

Nie jestem człowiekiem, który łatwo rezygnuje

Nie jestem człowiekiem, który łatwo rezygnuje

O problemach, zbliżającej się walce o utrzymaniu, aktualnej sytuacji kadrowej, krytyce i żądaniach rezygnacji rozmawiamy z trenerem MMKS Podhale Jackiem Szopińskim.

Panie Jacku zbliżają się Święta, ale Panu pewnie daleko od świątecznego nastroju. Myśli Pan już o tym co wydarzy się w lutym i marcu kiedy tak naprawdę ważyć się będą losy nowotarskiego hokeja?

Jasne, że człowiek chciałby się w święta wyciszyć, uspokoić i nacieszyć rodzinom, ale nie da się ukryć, że codzienne problemy zaprzątają głowę. Wiemy wszyscy w jak ciężkiej sytuacji znaleźliśmy się, jak ciężkie zadanie przed nami. Nie sadzę, aby ten sezon był decydujący dla przyszłości nowotarskiego hokeja. Myślę, że ta dyscyplina bez względu na wszystko, na to jak potoczą się nasze losy w tym sezonie przetrwa w naszym mieście. Nie potrafię – i myślę, że nie tylko ja – wyobrazić sobie Nowego Targu bez hokeja. Oczywiście najlepiej byłoby gdyby tą ekstraklasę udało się uratować i ja nie dopuszczam do siebie myśli, żeby mogło być inaczej. Ja widzę, jak chłopcy ciężko pracują na treningach. Widzę w nich determinację i wolę walki o to aby skutecznie powalczyć o utrzymanie. Mimo iż Toruń czy Sosnowiec na papierze są teoretycznie mocniejszymi drużynami od nas to ja wierzę, że twardy charakter z jakiego zawsze słynęli nowotarscy zawodnicy okaże się decydujący.

Uodpornił się Pan już na wszechobecną krytykę jaka spadła w tym sezonie na Pana osobę i która z każdym kolejnym, tygodniem przybiera na sile?

Nie ma co ukrywać, że daleko mi do komfortu pracy. Ale taki jest los trenera. Kiedy zespół wygrywa jest dobrze, ale kiedy przegrywa jest on pierwszą osobą, którą się za to wini. A myślę, że sytuacja jaka teraz jest w Podhalu wymaga głębszej analizy i przemyśleń. Wszyscy porównują obecny sezon z zeszłym. Popatrzymy jednak jak ta drużyna została osłabiona kadrowo. Odeszło czterech kluczowych zawodników a nie udało się ich nikim zastąpić. W dodatku na starcie rozgrywek wypadł nam kolejny kluczowy zawodnik jakim jest Kasper Bryniczka. Problemy nawarstwiają się nam z każdym tygodniem. Ja jednak cały czas wierzę, że na przekór wszystkiemu tego co złego spotyka nas w tym sezonie zakończymy go w miarę dobrych humorach.

Kilkakrotnie z trybun i to w mało kulturalny sposób domagano się Pana „głowy”. Wielu ludzi z tzw. światka hokeja nowotarskiego także żądało i nadal żąda Pana rezygnacji. Jak Pan reaguje na tego typu sugestie?

Nie mam problemu z tym aby podać się do dymisji, ale też nie jestem typem, człowieka, który rezygnuje gdy podwinie mu się noga. Mnie sport nauczył walczyć nawet w pozoru przegranych sytuacjach. Najprościej jest „umyć ręce” od wszystkiego i powiedzieć dziękuję, odchodzę. Z tą moją rezygnacją też nie jest tak proste do końca jak to się większości ludziom wydaje. Nie sadzę, żeby znalazła się osoba, chętna pokierować drużyną w takiej sytuacji jakiej ona w tej chwili funkcjonuje. Ja wiedziałem na co się porywam i byłem przygotowany na ciężki sezon. Na pewno gdybym miał podjąć jeszcze raz decyzję o prowadzeniu zespołu to ona była by taka sama. Przecież Podhale to mój klub i moje serce zawsze będzie mu służyć.

Teraz kiedy ma Pan już za sobą parę lat pracy w roli trenera może Pan się pokusić o refleksję czy łatwiej być szkoleniowcem czy zawodnikiem?

Obie funkcję są trudne i obie wymagają przede wszystkim mocnego charakteru. Myślę, że odrobinę łatwiej było być zawodnikiem. Miałem określone zadania na lodzie, starałem się realizować i za to mnie rozliczono. Teraz to samo wymagam od swoich podopiecznych. Staram się im podpowiadać, dzielić swoim doświadczeniem, ale nigdy nie mam pewności czy dociera do nich to co mówię. Trener może tysiąc razy mówić a i tak zawodnik na lodzie zrobi po swojemu. My mamy od tyle trudniejszą sytuację, że dysponujemy młodym zespołem, z których większość zawodników tak naprawdę dopiero zaczyna seniorską przygodę. Tym bardziej w takiej sytuacji trudniej jest być szkoleniowcem, bo nie tylko trzeba myśleć nad taktyką czy rozpracowaniem rywala, ale także i uczyć zawodników wielu podstawowych elementów.

Jest Pan rozczarowany tym, że działaczom nie udało się – mimo Pańskich wielokrotnych próśb i apelów – wzmocnić zespołu?

Ja się z tym liczyłem bo wiem w jakiej sytuacji finansowej znajduje się klub. Dlatego byłem przygotowany, że będziemy sobie musieli radzić tym co mamy. Oczywiście dużo łatwiej byłoby gdyby udało się wzmocnić kadrę. Zwłaszcza, że wale nie potrzeba nam jakiegoś szczególnie dużego napływu graczy. Uważam, że wystarczyłoby nam dwóch dobrej klasy zawodników o mocnej psychice i cała drużyna grałaby dużo lepiej.

Jak spędzacie tę miesięczną przerwę w lidze. Natężenie treningów jest spore?

Jest bo musi takie być. To ostatni moment aby „naładować akumulatory”. Trenujemy nawet sześć godzin dziennie. Przede wszystkim odbudowujemy siłę i zwiększamy wytrzymałość. Tak będzie do świąt. W wigilię spotkamy się na tradycyjnym meczu wigilijnym. Potem zawodnicy dostaną dwa dni wolnego a po świętach już zaczniemy szlifować taktykę. Mam nadzieję, że uda się nam rozegrać przed wznowieniem rozgrywek chociażby jedno spotkanie sparingowe.

Jak wygląda sytuacja z kontuzjowanymi zawodnikami? Jest szansa, że w decydującej części sezonu będzie Pan miał wreszcie wszystkich do dyspozycji?

Chciałbym bardzo, ale czas pokaże czy się to uda. Na pewno wygląda to coraz lepiej. Trenuje już na lodzie Kasper Bryniczka oczywiście ma on indywidualny tok, bo ta kontuzjowana noga wciąż nie jest w stu procentach zdrowa, ale myślę, że z każdym dniem będziemy zwiększać jego natężenie treningowe. Nie będziemy się śpieszyć z jego powrotem na lód. Teraz przede wszystkim musi on odbudować formę fizyczną, która przez te kilka miesięcy mu uciekła. To jest najważniejsze. Także do zdrowia wraca Rafał Dutka. Ta kontuzja na szczęście nie okazała się tak poważna na jaką z początku wyglądała. Jeszcze nie trenuje na lodzie, ale myślę, że to kwestia kilku dni. Wypadł nam za to Mariusz Jastrzębski u którego znów odezwały się problemy z plecami. Mam nadzieję, że kilka dni odpoczynku wystarczy mu na regenerację. Wyjechał także Kelly Czuy, ale zaraz po świętach ma stawić się na treningu. Dostał rozpiskę indywidualnych treningów i ma je realizować. Reszta zawodników jest zdrowa i trenuje na 100 procent.

Do końca sezonu zasadniczego zostało jeszcze 16 spotkań. O co walczyć w nich będą „Szarotki”?

O to by wpiąć się w górę tabeli. Jest jeszcze szansa na szóste miejsce w tabeli i będziemy chcieli ją wykorzystać. Wiadomo, że im lepsza pozycja po sezonie zasadniczym tym korzystniejszy układ spotkań w play-out. Poza tym jest jeszcze strefa mentalna. Dobra gra i dobre wyniki sprawią, że w tych decydujących meczach sezonu morale drużyny wzrośnie.

Czego Panu życzyć na Święta?

Myślę, że przede wszystkim zdrowia swojego i zdrowia zawodników. Jeśli to będzie to o resztę postaramy się sami zadbać.

Tekst i fot. Maciej Zubek


Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe