Wreszcie zwolniony z pracy w Podhalu czeski trener Zdislav Tabara zabrał glos. Na tą chwilę oczekiwano z niecierpliwością. Szczególnie co powie czeskim mediom, bo dla polskich po wyjeździe był nieuchwytny. Michał Travnicek namówił na zwierzenia Tabarę, a ten zdecydował się odsłonić kulisy zwolnienia i obyczaje jakie panują w polskim hokeju.
Prezentujemy wybrane wypowiedzi byłego trenera Podhala. We wstępie artykułu Michala Travnicka czytamy: Jeszcze przed paroma miesiącami był jednym z kandydatów do objęcia reprezentacji Polski, a z końcem października nie stał już w boksie Podhala...
Doszło do klasycznej sceny z hokejowego żywota, zwolnienie trenera. Szkoleniowca, który po porażce "Szarotek" z Cracovią w ubiegłym roku w pierwszej rundzie play off miał zmienić oblicze zespołu, przywrócić drużynie dawny blask.
- Umiem szyć buty, a do hokeja nie będę się wtrącał - to były słowa właściciela klubu Wiesława Wojasa, podczas mojej pierwszej wizyty w Nowym Targu - mówi Zdislav Tabara. - Miał jednak wokół siebie wielu podpowiadaczy i doradców, których po pierwszych porażkach usłuchał.
Zwolnienie Zdislava Tabary nie odbyło się zbyt elegancko. Tak przynajmniej twierdzi sam zwolniony. - Wyjechałem do Vsetina po zimowe ubrania, a gdy wróciłem, oznajmiono mi, że już w Nowym Targu nie jestem potrzebny. Uważam, że wykonałem dobrą robotę. W Polsce jest nie do pomyślenia, by hokeiści trenowali tak jak nasi. Niemniej udało mi się zmienić koncepcję gry.
Czeski szkoleniowiec twierdzi, iż bez bramkarzy nie da się odnosić sukcesów. A takowych nie miał, po tym jak z zespołu odszedł doświadczony Marek Batkiewicz. - Zostałem z niedoświadczonymi, młodymi golkiperami - kontynuuje wywód Zdislav Tabara. - Niektóre mecze przegraliśmy z ich winy. Z Oświęcimiem po pierwszej tercji prowadziliśmy 2:0, po drugiej 4:2, ale w trzeciej - co strzał, to gol. Przegraliśmy 4:6.
Zdislav Tabara był zaskoczony także obyczajami jakie panują w polskim hokeju. - Jak sprowadziłem do Nowego Targu Tomasa Jakesa - mówi - to w klubie wszyscy się dziwili, że nie ma 190 centymetrów wzrostu i 100 kg wagi. Obrona nie była w Podhalu monolitem, mimo iż ma zawodników o doskonałych warunkach fizycznych. W ataku pozostał mi bramkostrzelny Różański, po tym jak z zespołu odeszli reprezentacyjni napastnicy: Tomasz Wołkowicz i Marcin Kolusz, a Hajnos w najważniejszym okresie przygotowawczym wyjechał do...Ameryki. Nie trenował całe lato i... wrócił do zespołu. Latem już spekulowano o tym, że zaangażowanie, zwolnionego w ubiegłym roku Andrzeja Słowakiewicza na generalnego menedżera, którego media w Polsce nazywały asystentem trenera, nie było szczęśliwe. Słowakiewicz z graczami w szatni się nie pożegnał. Był pewien, że do niej wróci. Po porażce z Cracovią w 14. kolejce tak też się stało.
Tabara długo nie pozostawał bez pracy. Został zatrudniony w drugoligowym Valessko Mezirici ( 6. miejsce). Zmienił Svatoplucha Hermanna.
Autor: Stefan Leśniowski - www.wojas-podhale.z-ne.pl
Czytaj także: