Mamy Puchar Polski, ale pragniemy jeszcze większego sukcesu - mówi sanocki bramkarz, Przemysław Odrobny.
Dla hokeistów Ciarko BPS Bank Sanok ostatnie dni grudnia były niezwykle udane, wszak po raz drugi z rzędu zdobyli Puchar Polski, wygrywając w finale z Aksam Unią Oświęcim 3:2 po rzutach karnych. Nie wątpliwie bohaterem tej rywalizacji był reprezentacyjny bramkarz, Przemysław Odrobny, który w meczach z Cracovią oraz Aksam Unią bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach. Był kluczową postacią i trudno się dziwić, że zaraz po rzutach karnych z Unią jego koledzy pospieszyli z gratulacjami. „Wiedźmin", bo taki nosi przydomek, miał powody do satysfakcji.
To były pańskie najlepsze występy w tym sezonie? - pytamy sanockiego bramkarza.
- Niecodziennie wygrywa się po rzutach karnych. Mam satysfakcję, wszak ja oraz moi koledzy, przybyli z Gdańska (Odrobny grał w poprzednim sezonie w Stoczniowcu - wyj- red.) do Sanoka, po raz pierwszy sięgnęliśmy po Puchar Polski. W tym sezonie miałem kilka udanych meczów. Pamiętam ten inauguracyjny mecz ligowy w Jastrzębiu, który wygraliśmy 1:0, ale wcale łatwo nie było. Mam również nadzieję, że finał sezonu dla mojego zespołu będzie równie udany.
Obawiano się o pańską formę, wszak na początku grudnia w ostatnim meczu ligowym doznał pan kontuzji.
- Z mięśniem dwugłowym miałem problemy od początku sezonu, ale nie było czasu na jego wyleczenie. W końcu doszło do częściowego zwapnienia i już w ostatnim grudniowym spotkaniu ligowym z Zagłębiem Sosnowiec nie było mowy o wyjeździe na lód. Ból był potworny, ale zdecydowałem się na grę, jednak po 3 minutach i 2 straconych golach zjechałem z lodu. Z pomocą przyszli mi Rafał Radziszewski oraz Leszek Laszkiewicz, którzy mnie zarekomendowali u fizjoterapeuty piłkarzy Cracovii. Piotr Socha doprowadził mój mięsień dwugłowy do sprawności. Przez 7 dni nie trenowałem, przez kolejne ćwiczyłem tylko w siłowni, zaś 21 grudnia wyjechałem na lód. Może i miałem trochę obawy jak to będzie, ale udało się. Najważniejsze, że chyba nic nie straciłem z formy i pomogłem drużynie w tych ważnych meczach.
Czy można było uniknąć któregoś z trzech straconych goli w tych meczach pucharowych?
-Zawsze chciałoby się kończyć mecz z zerowym kontem, ale to tylko marzenia. Strzał Arona Chmielewskiego w spotkaniu z Cracovią był niezwykle precyzyjny. Trudno było zatrzymać krążek, gdy on w ostatniej chwili tuż przed moim nosem zostaje strącony i wpada do bramki. Podobnie było w przypadku gola Radka Prochazki. Liczy się jednak końcowy wynik, a on jest korzystny dla nas.
Co pańskim zdaniem zadecydowało o wygranej w tych potyczkach pucharowych?
- Byliśmy zdeterminowani i w trudnych momentach ani na chwilę nie pozwalaliśmy sobie na dekoncentrację. W przerwach między tercjami w szatni była maksymalna mobilizacja, nie wytykaliśmy sobie potknięć, lecz zagrzewaliśmy się do lepszej gry. Przy tak wyrównanych zespołach o sukcesie decydują detale. I tak właśnie w naszym przypadku było. Do tego ważne były dobre przygotowanie fizyczne oraz taktyka, o tych elementach nie można również zapominać. Graliśmy niezwykle odpowiedzialnie, zwłaszcza w obronie, każdy z kolegów starał się ułatwić mi zadanie, próbując blokować krążek.
Jak świętowaliście zdobycie pucharu?
- Najpierw był długa feta na lodzie, bo kibice byli rewelacyjni i mocno nas wspierali. Cieszyliśmy się razem z nimi i jestem pod wielkim wrażeniem ich zachowania. Dopiero w szatni uświadomiłem sobie jak jestem zmęczony. Część moich kolegów pobiegła na rynek, by dalej się cieszyć z kibicami, a reszta poszła do domu, by wypocząć, bo stres związany z tymi występami był ogromny. Jednak dla takich chwil warto mocno trenować.
Po takim sukcesie sylwestrowe pląsy na parkiecie lepiej wychodziły?
- Nowy rok witałem wspólnie ze znajomymi w Szczyrku, ale nie było wielkich szaleństw. Do „Tańca z gwiazdami" raczej się nie nadaję (śmiech). Ponadto mam w głowie zakodowane, że już od piątku zaczynamy grać w lidze, a my przecież mamy jeszcze wiele do zdobycia. Konkurencja jest silna i chcielibyśmy w marcu znów fetować sukces. Przed play offem chcemy utrzymać pierwsze miejsce w tabeli. Zapowiada się interesujący finisz sezonu zasadniczego. Na razie zrobiliśmy pierwszy krok i mamy puchar, ale chcemy jeszcze większego sukcesu!
Rozmawiał Włodzimierz Sowiński / Dziennik Sport
Czytaj także: