Pierwsza faza rozgrywek zbliża się ku końcowi, każdy mecz staje się powoli batalią o przetrwanie, wszak udział w play off wezmą udział jedynie cztery drużyny a kandydatów do walki o najwyższe laury czyli medale Mistrzostw Polski jest sześciu. Liga już wcześniej wyznaczyła swoje „ najsłabsze ogniwa ” czyli Zagłębie Sosnowiec i KH Sanok. Drużyny te zdają się myśleć już bardziej o utrzymaniu w ekstraklasie niż o zdobywanie kolejnych punktów , a szkoda bo urywały je już pretendentom do złotego medalu.
25 kolejka PLH miała dać odpowiedź na bardzo ważne pytanie, czy Unię stać na to by powalczyć z Cracovią o pierwsze miejsce w tabeli. Oczekiwanie kibiców były duże …..i na oczekiwaniach się skończyło, bo kiedy super-duet Puzio – Klisiak bramek nie strzela Unia przegrywa. Trudno wymagać od tej dwójki oświęcimskich snajperów by w każdym meczu zdobywała gole. Nawet pomoc Marcina Jarosa na nic się zda jeśli bramek nie strzelać będą ….obcokrajowcy a póki co ci nie błyszczą , z pośród tej trójki jedynie Roman Gavalier stanowi wzmocnienie drużyny. Cracovia pokazała natomiast, że jest mocną poukładaną drużyną, a jej największym atutem jest wyrównany skład i Rudolf Rohacek,, który potrafi zmotywować swoją drużynę na najważniejsze mecze w lidze. Mając w swoim składzie najlepszego zawodnika PLH Leszka Laszkiewicza, którego w bardzo rzadkich chwilach niemocy strzeleckiej wspierają Sarnik, Słaboń, Horny, Potoczny, Piotrkowski itd. Nie tylko umocniła się na fotelu lidera, ale dała również głośny sygnał do tego, że jest pewniakiem do finałowego starcia o Mistrzostwo Polski
Jeśli nie Unia to kto może powalczyć z Cracovią o złoty medal? A może GKS Tychy. Tyszanie osłabieni brakiem Belicy, Śmiełowskiego, Kramny wywieźli cenny punkt z zawsze gorącej ziemi toruńskiej a w obliczu powrotu Robina Bacula, który byłby ogromnym wzmocnieniem siły ognia tyskiego ataku ich teoretyczne szanse na obronę mistrzowskiego tytułu są naprawdę bardzo wysokie .
Torunianie maja Tomka Wawrzkiewicza, który w formie potrafi wyczyniać cuda (żeby go tak tylko kontuzje omijały). Podział punktów był chyba zadowalający dla obu stron, bo to niby punkcik a cieszy.
Podhale spotkało się z KH Sanok i było to dla górali spotkanie bardziej towarzyskie. Wysoka wygrana cieszy kibiców Podhala, bardziej powrót Marcina Kolusza – „wschodzącej gwiazdy” polskiego hokeja i wyrażę chyba opinie wszystkich fanów nowotarskiej ekipy….. gdyby Podhale miało tylko lepszego, bardziej doświadczonego bramkarza to można by patrzeć z większym optymizmem w przyszłość.
W Gdańsku Stoczniowiec bez większych problemów, nie za wysoko pokonał Zagłębie, ale czy z taką grą jest wstanie zagrać w play off? Chyba nie, bo z całej tej szóstki personalnie prezentuje się najsłabiej a z pustego i Salomon nie naleje. Stoczniowcom nie można odmówić ambicji, lecz zabraknąć może doświadczenia. Polityka odmłodzenia drużyny, grania swoimi wychowankami czy wprowadzania utalentowanych juniorów sukcesów przynieść jeszcze nie może, ale zaprocentuje w przyszłości .
Reasumując, kolejka bez fajerwerków, Cracovia umacniając się na pierwszym miejscu tabeli zdobyła komfort pierwszego meczu u siebie podczas fazy play off i możliwość spokojnego przygotowania się do tego etapu rozgrywek a to z kolei nic innego jak młyn na wodę dla Rudolfa Rohacka. Walka pomiędzy GKS-em, TKH i Podhalem zapowiada się pasjonująco i zapewne mecze pomiędzy tymi trzema drużynami ostatecznie przetasują pierwszą czwórką. Pozycja Unii nie zagrożona ale czy bezpieczna? I tylko w tej mozaice hokejowych potyczek Zagłębie i KH Sanok jakby przygasły (chodź tak na prawdę Sanok jeszcze się nie rozgrzał) a szkoda bo wszyscy liczymy, że drużyny te urwą jeszcze komuś punkty bo to tylko doda smaczku daniu, które nazywa się PLH.
Rafał Piekarski
Czytaj także: