Ostre strzelanie w Toruniu
Inauguracja sezonu hokejowego w Toruniu miała być wielkim świętem Kibica, skończyło się jednak na ugaszeniu "wiadrem zimnej wody" rozbudzonych nadziei.
Tuż przed meczem, widzów na toruńskim Tor-Torze przywitano oprawą przygotowaną przez Klub Kibica TKH. Na lodowisko wkroczyli rycerze z pochodniami, otwierający szyk dla flag z barwami TKH i dla zawodników. Następnie na tafli pojawiły się wszystkie formacje sportowe trenujące na toruńskim Tor-Torze oraz włodarze miasta i przedstawiciele sponsorów.
Od pierwszego rzucenia krążka obie drużyny ostro atakowały przeciwnika, co zaowocowało w kary już w trzeciej minucie meczu dla Tomasza Landowskiego i chwile później dla Bartosza Dąbkowskiego. Strzały padały z obu stron, ale to właśnie gospodarze mieli okazję gry 3 na 4 po karze dla Noworyty, której nie wykorzystali.
Do 8 minuty toruńskiej bramki pilnie strzegł Michał Plaskiewicz. Jednak wtedy właśnie został poraz pierwszy w tym spotkaniu pokonany przez Jarosława Kłysa strzałem z niebieskiej. Jak się po chwili okazało... bramka ta zapoczątkowała całą serię strzałów trafiających prosto do siatki toruńskiej bramki, których autorami byli kolejno Słaboń, Badžo i kolejny raz Słaboń. Przy stanie 0:4 popularnego "Plastra" zastąpił w bramce Paweł Jakubowski - to jednak niewiele zmieniło. Kolejnymi strzelcami po odpowiedzi torunian w postaci gola Mariusza Jastrzębskiego zostali Słaboń i Radwański. Wynik pierwszej tercji ustalono na 6:1.
Po przerwie zawodnicy z grodu Kopernika wydawali się nieco otrząsnąć i rozpoczęli tercję od bramki Jarosława Dołęgi, jednak Cracovia błyskawicznie odpowiedziała golem Marka Badžo z podania Mihalika. W tej odsłonie Rafał Radziszewski nie dał się już więcej zaskoczyć, a okazji nie wykorzystał Dołęga, Marmurowicz, Jastrzębski, Buril oraz Musil.
W ostatnich 20 minutach gry zawodnicy z Krakowa, spokojni o wynik, oszczędzali siły. Tymczasem hokeiści TKH zacięcie próbowali odrabiać straty, jednak udało się strzelić tylko jedną bramkę, której autorem był Jarosław Dołęga obsłużony przez Romana Hloucha.
Wynik spotkania ustalono na 3:7, co bardzo rozczarowało toruńską publikę i z pewnością niekorzystnie wpłynie na frekwencję podczas kolejnego meczu... Trudno się dziwić. Toruńscy hokeiści zdawali się być o poziom wolniejsi, mniej zwinnie, a i trudno było znaleźć u nich sensowny pomysł na grę.
TKH NESTA TORUŃ – COMARCH CRACOVIA 3:7 (1:6, 1:1, 1:0)
0:1 - Kłys (Noworyta) 7:22
0:2 - Słaboń (Dudaš) 8:50
0:3 - Badžo (Dudaš) 11:43
0:4 - Słaboń (L.Laszkiewicz, Csorich) 12:12
1:4 - Jastrzębski (Dzięgiel) 15:02
1:5 - Słaboń (Csorich, L.Laszkiewicz) 18:38
1:6 - Radwański (Mihalik) 19:59
2:6 - Dołęga (Jastrzębski) 20:37
2:7 - Badžo (Mihalik) 21:05
3:7 - Dołęga (Hlouch) 54:50
TKH: Plaskiewicz (12:14-20:00 Jakubowski) – Buřil, Dąbkowski, Bomastek, Hlouch, Dołęga – Cychowski, Koszarek, Marmurowicz, Musil, Kaciř – Porębski, Kubat, Jastrzębski, Dzięgiel, Wiśniewski – K.Piotrowski, Minge, Chyliński, Kuchnicki, Wieczorek.
Comarch Cracovia: Radziszewski – Csorich, Wajda, D.Laszkiewicz, Słaboń, L.Laszkiewicz – Kłys, Noworyta, Radwański, Badžo, Mihalik – Dulęba, Landowski, Rutkowski, Kowalówka, M.Piotrowski – Dudaš.
Sędzia: Zbigniew Wolas (Oświęcim).
Widzów: ok. 2000
Kalina Tokarska
Hokej.Net
Komentarze