Parada mistrzowska przeszła ulicami Chicago

Dwa dni po zdobyciu Pucharu Stanleya hokeiści Chicago Blackhawks zaprezentowali trofeum swoim kibicom przejeżdżając ulicami "Wietrznego Miasta". Ceremonia zakończyła się na stadionie Soldier Field, gdzie na swoich ulubieńców czekało 60 tysięcy fanów.
Dwa dni po zdobyciu Pucharu Stanleya hokeiści Chicago Blackhawks zaprezentowali trofeum swoim kibicom przejeżdżając ulicami "Wietrznego Miasta". Ceremonia zakończyła się na stadionie Soldier Field, gdzie na swoich ulubieńców czekało 60 tysięcy fanów.
To już trzecia mistrzowska parada "Jastrzębi" w przeciągu ostatnich sześciu lat. We wtorek podopieczni Joela Quenneville'a pokonali Tampa Bay Lightning w szóstym finałowym starciu i po raz pierwszy od 1938 roku celebrowali zdobycie Pucharu Stanleya przed własną publicznością. Od tamtego momentu feta nie ma końca. Hokeiści zabierali nagrodę na imprezy i do restauracji, Puchar znalazł się nawet na Wrigley Field, gdzie grać mieli Chicago Cubs. Początek spotkania został przełożony z powodu przybycia szczególnego gościa, ale fani i zawodnicy nie mieli tego nikomu za złe.
Parada mistrzowska ruszyła po 11 spod United Center. Hokeiści i szkoleniowcy Hawks wraz rodzinami przejechali piętrowymi autobusami wyznaczoną trasą, której finałowym przystankiem był stadion Soldier Field. Tłumy, pomimo nie najlepszej pogody już od wczesnych godzin porannych gromadziły się w wyznaczonych miejscach. Na ulicach "Wietrznego Miasta" zebrało się ponad dwa miliony ludzi, którzy oczekiwali na przejazd swoich ulubieńców.
Na dzień przed paradą 60 tysięcy szczęśliwych kibiców mogło cieszyć się z darmowej wejściówki na arenę, na której mecze na co dzień rozgrywają Chicago Bears. Nie zabrakło kontrowersji, co poniektórzy odsprzedawali bilety za astronomiczne ceny.
Na specjalnie skonstruowanej scenie hokeiści zaprezentowali zdobyte trofeum i wygłosili kilka przemówień. Ceremonię prowadził Pat Foley, komentator telewizyjny związany z drużyną. Poza zawodnikami i sztabem szkoleniowym przed ogromną publicznością przedstawieni zostali właściciele, sztab medyczny, całe zaplecze pracujące na sukces klubu, prezydent Chicago Rahm Emanuel oraz syn Clinta Reifa, kierownika do spraw sprzętu zespołu, który zmarł w trakcie sezonu. Hokeiści przekazali chłopakowi pas mistrzowski, który przyznają sobie nawzajem po każdym meczu.
W pamięć najbardziej zapadło fanom przemówienie Corey Crawforda. Bramkarz nawiązał do swoich słów z 2013 roku i rozpoczął krótką wypowiedź od "soczystego" wulgaryzmu. Patrick Kane zapowiedział, że kolejny tydzień będzie imprezował, a kapitan Jonathan Toews zachował klasę i podziękował kibicom, właścicielom klubu i kolegom z drużyny. Duncan Keith, który został wybrany najlepszym zawodnikiem play-offów stwierdził, że na trzecim pierścieniu nie ma zamiaru kończyć.
- Nie zatrzymujmy tej czerwonej maszyny - powiedział 30-letni defensor. - Cztery brzmi lepiej niż trzy, prawda?
Ceremonię zakończyli Kris Versteeg i JoakimNordström, którzy zaśpiewali jeden z utworów Macklemore'a. Po tym przy wystrzale confetti i głośnej muzyce rozpoczęło się tradycyjne przekazywanie sobie trofeum.
Komentarze