Młodzież klubu Sokoły pozytywnie zaskoczyła kibiców i pokazała seniorom Toruńskiego Klubu Hokejowego, zdegradowanym do pierwszej ligi, jak zdobywa się medale mistrzostw Polski.
Najdziwniejszy sezon w historii toruńskiego hokeja powoli dobiega końca. Medale rozdano już niemal na każdym szczeblu rozgrywek. Co wynika z osiągniętych rezultatów?
Brak logiki
Prawie dwadzieścia lat toruński hokej młodzieżowy czekał na jakikolwiek medal mistrzostw Polski. Kilka miesięcy temu, przed rozpoczęciem sezonu w rozgrywkach młodzieżowych, działacze klubu Sokoły Toruń dość nieśmiało wspominali, iż jedna z drużyn może poważnie zaistnieć w krajowej rywalizacji. Pewności w sporcie młodzieżowym mieć jednak nie można, ale dziś wspomniani działacze mogą triumfować.
Młodym Sokołom udało się zdobyć nie jeden, a dwa medale mistrzostw kraju! Brąz w kategorii juniorów młodszych i srebro wśród juniorów starszych - takiego wyniku w historii naszego hokeja jeszcze nie było.
- Oba medale zdobyła w zasadzie jedna drużyna i oba są fantastycznym osiągnięciem - cieszył się Marek Górecki, którzy wraz z Wiesławem Walicki prowadzi dwie drużyny juniorów.
Młodzież, wspomagana przez czterech ogranych już na ekstraligowych lodowiskach hokeistów TKH Nesty, była bliska sprawienia sensacji. W czwartek, na cztery minuty przed zakończeniem finału, wygrywała z faworytem turnieju - Stoczniowcem - 3:2.
- Od początku byliśmy nastawieni na walkę. Srebrne medale mieliśmy już zagwarantowane, a przecież złoto było w naszym zasięgu - przyznał Daniel Minge, zdobywca dwóch bramek w tym meczu dla toruńskiego zespołu.
Ostatecznie wychowankowie toruńskiego klubu przegrali złoto w loteryjnych rzutach karnych.
- W końcówce meczu doznałem lekkiej kontuzji. Dostałem w prawą część żeber. Ciężko było mi oddychać - tłumaczył trzymając się za tułów Krzysztof Bojanowski, bramkarz Sokołów. - W karnych było trochę ciężko, ale znałem niektórych zawodników z Gdańska i próbowałem wyczuć ich zamiary. Najważniejsze jest to, że za bardzo nie liczyliśmy na jakikolwiek medal, ale udało się. Jesteśmy z kolegami bardzo z tego zadowoleni.
Emocjonujące mecze Sokołów i świetne wyniki przez nich osiągane to dokładna odwrotność seniorskiej drużyny, która po ośmiu latach została zdegradowana do pierwszej ligi. Skąd ten paradoks?
Brak konsekwencji
O problemach seniorskiej drużyny pisaliśmy na bieżąco. Rozbieżność wyników obu grup jest tym niemniej trudno wytłumaczalna. Można znaleźć jednak wspólny mianownik. Zarówno seniorzy, jak i toruńscy juniorzy zaskakiwali toruńskich kibiców. Młodzież sprawiła miłą niespodziankę...
- Cierpliwość i konsekwencja - wskazuje źródła sukcesów Ignacy Krasiński, prezes Sokołów. - Od 2003 roku w Sokołach niezmiennie pracuje jeden zarząd. Po drugie to dobry sztab szkoleniowy. Od dwóch sezonów realizujemy założenia trenera Wiesława Walickiego. Są tego efekty.
- Chcieliśmy pokazać, że hokej w Toruniu nie upadł, w wręcz odwrotnie, odradza się, jak Feniks z popiołów - dodał na zakończenie mistrzostw trener Marek Górecki.
Dariusz Łopatka - Nowości
Czytaj także: