Jednej zasady na poprawne wykonanie rzutu karnego nie ma i pewnie nigdy nie będzie. Takie sytuacje pozostaną sprawdzianem umiejętności technicznych, przewidywania i zimnej krwi.
Tak było w minioną niedzielę, kiedy TKH Nesta zmierzył się z JKHJastrzębie. Zwycięzcę tej potyczki należało wyłonić w rzutach karnych itu zdarzyła się rzecz niezwykła, bowiem torunianie, po raz pierwszy odniepamiętnych czasów, wykorzystali każdą z trzech prób.
Michał Plaskiewicz, bramkarz TKH, obronił natomiast jeden ze strzałów rywali i gospodarze mogli cieszyć się z wygranej.
Trudno zaplanować...
Pierwszym graczem TKH, który stanął na środku lodowiska, naprzeciwkoKamila Kosowskiego, bramkarza JKH i reprezentacji Polski, był MariuszJastrzębski.
- Trener przed każdym karnym pyta, czy wykonam zadanie? Odpowiadam,że się postaram. Stu procentowej pewności przecież nie ma - mówiJastrzębski, który od najmłodszych lat był desygnowany przezszkoleniowców do strzelania rzutów karnych.
Do minionej niedzieli, w obecnym sezonie, Jastrzębski nie wykonywałjeszcze żadnego, ale w przedsezonowych sparingach w ten sposób zdobyłdwie bramki.
- Przed samym rzutem karnym trudno zaplanować jak uderzyć.Kosowskiemu wcześniej chyba nie strzelałem. Gdy zbliżałem się do bramkizobaczyłem, że mogę zmieścić krążek między parkanami. Zrobiłem zwód,żeby luka jeszcze bardziej się otworzyła...
Rodowity nowotarżanin balansem ciała zamarkował zejście na lewo,odbił w prawą stronę i tak, jak chciał, po lodzie posłał krążek międzyparkanami bramkarza, wprost do siatki.
- Mariusz na treningach dobrze wykonuje ten element, więc postawiłemna niego - powiedział Tomasz Rutkowski, trener TKH. - Jako drugistrzelał Arto Koivisto. Swoją sytuację wykorzystał po mistrzowsku.
Fiński zawodnik TKH Nesty wykonał jeden zwód więcej, niż jegopoprzednik. Środek ciężkości przesunął na prawo, chwilę później nalewo, ale ostatecznie, raz jeszcze „zabrał” krążek na forehand. Wówczasmiał już sporo miejsca, aby umieścił „gumę” w bardzo odkrytej częścibramki.
Strzelać jak najprościej
- Najeżdżając na bramkę wykonałem kilka ruchów, po których bramkarzrywali nie mógł już nic zrobić. Jego błędem było przemieszczenie się wzłą stronę bramki - zrelacjonował wykonanie akcji jeden na jeden zbramkarzem rywali fiński skrzydłowy. - Takie sytuacje trenuję często.Nie chciałem zawieść kolegów z drużyny i kibiców. Udało się, zrobiłemto, co do mnie należało.
Trzecim w kolejce, jak się okazało ostatnim, był Jarosław Dołęga.Wychowanek toruńskiego klubu niewiele się zastanawiając, kilka metrówod bramki, pociągnięciem z nadgarstka posłał krążek w prawe „okienko”.Bramkarz nawet nie drgnął.
- W ten sposób strzelałem już karne Kamilowi Kosowskiemu nazgrupowaniu reprezentacji Polski dwa lata temu. Wtedy kilka razypróbowałem go pokonać, ale ani razu nie trafiłem - przyznał 27-letniskrzydłowy. - W niedzielę chciałem strzelać inaczej, ale wieluchłopaków nalegało żebym zrobił to tak, jak na treningu. Mówili, żebymuderzył najprościej jak potrafię i strzeliłem...
Choć może wydawać się to łatwe, w rzeczywistości takie nie jest.Pewność skuteczności wykonania rzutu karnego jest bowiem niewielka. Zestatystycznego punktu widzenia, to bramkarze częściej wychodzą obronnąręką w sytuacjach jeden na jednego z najlepszymi strzelcami przeciwnejdrużyny.
Rzuty karnez przeszłości
- 19 lutego 1989 roku. Unia Oświęcim - Towimor Toruń 4:3(1:1, 1:1, 1:1; 0:0, k. 4:0) - drugi mecz o utrzymanie w lidze. „Anijednego gola w tej konkurencji nie zdobyli goście, a strzelali:Kubowicz, Usolcew, Barabanow, Majstrzyk i lider strzelców Fraszko. Toprawie kompromitacja...”. Dwa dni później torunianie wygrali trzecimecz (4:3) i utrzymali się w lidze.
- 27 lutego 1996 roku.Naprzód Janów - TTH Metron Toruń 4:3 (0:1, 2:2, 1:0; 0:0, k. 2:0) -drugi mecz rywalizacji o brązowy medal MP. „Piątej serii strzałów nietrzeba było rozgrywać. Fatikow obronił wszystkie strzały toruńczyków”.Strzelali: Sobera, Żmudziński, Kiedewicz i Stopczyk. 3 marca torunianiewygrali trzeci mecz (4:1) i zdobyli brązowy medal. Do tej pory ostatniw historii klubu.
- 30 grudnia 2005 roku. Wojas Podhale Nowy Targ- TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń 4:5 (0:1, 3:2, 1:1; 0:0, k. 3:4) -finał Pucharu Polski. „Torunianie, po wyeliminowaniu w ten sposób wpółfinale Dworów Oświęcim, zwyciężyli również z Wojasem Podhalem.Decydującego gola, w dwunastej serii rzutów karnych (!), zdobył RobertSuchomski”. Cytaty: „Nowości
Czytaj także: