Ponownie w szesnastozespołowym składzie, ze zmianami regulaminowymi, ponad setką Kanadyjczyków i jednym Polakiem - już dziś rewanżem za finał poprzednich rozgrywek startuje piętnasty sezon DEL.
Nowy sezon przynosi powrót do liczby 16 zespołów w DEL. Po raz ostatni tyle drużyn grało w najlepszej niemieckiej lidze w rozgrywkach 2001/02, choć warto przypomnieć, ze zawodowa liga w Niemczech startowała przed czternastoma laty w 18-zespołowym składzie. Powrót do 16 drużyn zmienia nieco system rozgrywek. Po pierwsze w przeciwieństwie do ostatniego sezonu z ligi spadnie najsłabszy zespół, a zastąpi go mistrz 2. Bundesligi. Po drugie wszystkie drużyny zostały podzielone na 4 grupy, choć tabelę tworzyć się będzie z pominięciem podziału. Służy on jedynie łatwiejszemu skonstruowaniu formatu rozgrywek. W porównaniu z ubiegłym rokiem zmniejszono bowiem z 56 do 52 liczbę spotkań, które rozegra każdy klub. Wszystkie drużyny zagrają więc po 4 mecze z rywalami ze swojej grupy oraz dwóch innych, a tylko dwukrotnie spotkają się z przedstawicielami czwartej grupy. Do play-offów awansuje bezpośrednio 6 najlepszych drużyn, a o dwa pozostałe miejsca w ćwierćfinale będą rywalizować drużyny z miejsc 7-10.
W żadnym innym kraju poza Ameryką Północną nie gra w hokeja tak wielu Kanadyjczyków jak w Niemczech. W kadrach zespołów rozpoczynających dziś rozgrywki DEL znajduje się aż 111 hokeistów z Kanady, a także 26 Amerykanów. Władze DEL doszły jednak do wniosku że zbyt duża liczba obcokrajowców nie służy najlepiej niemieckiemu hokejowi i w obecnym sezonie postanowiono zmniejszyć dopuszczalną ich liczbę w składach zespołów z 12 do 10.
DEL startuje dziś w dziwnym okresie, zaledwie tydzień po śmierci jej dotychczasowego prezydenta, Gerda Schrödera. Mimo wszystko jednak niemieccy kibice oczekują kolejnego ciekawego sezonu. Tytułu mistrzowskiego bronić będzie zespół Eisbären Berlin, który reprezentuje Niemcy także w Lidze Mistrzów. Mistrz Niemiec rozpocznie dziś sezon wyjazdowym meczem z Kölner Haie, który będzie rewanżem za ubiegłoroczny finał. Organizatorzy spodziewają się, że w kolońskiej Lanxess Arenie pojawi się kilkanaście tysięcy widzów, a na mecz akredytowano ponad 100 dziennikarzy.
W ostatnim sezonie średnio każde spotkanie DEL oglądało nieco ponad 5 500 widzów, co dało niemieckiej lidze trzecie miejsce w Europie, tylko ze szwedzką Elitserien i szwajcarską Nationalligą A. Średnią zaniżyli nieco kibice Grizzly Adams Wolfsburg, który to klub przegrał pod tym względem rywalizację również z sześcioma drugoligowcami, ale średnio 2,3 tys. kibiców w Wolfsburgu to prawie 2 razy więcej niż średnia w PLH. W tym sezonie wyniki DEL mogą być pod tym względem jeszcze lepsze. W poprzednich rozgrywkach uważano za zawstydzające to że późniejszy mistrz Niemiec, Eisbären Berlin musiał rozgrywać mecze finałowe w hali Sportforum Hohenschönhausen w Berlinie, która mieści poniżej 5 tys. widzów. W nowym sezonie to się jednak zmieni - 12 września otwarta zostanie nowoczesna hala O2 World, mogąca pomieścić kilkanaście tysięcy widzów, a już 2 dni później swój pierwszy mecz w niej rozegrają Niedźwiedzie Polarne z Berlina. Na to spotkanie z Augsburger Panther sprzedano wszystkie bilety.
Działacze niemieckich klubów wciąż starają się przyciągnąć do hal więcej widzów i bez wątpienia pod względem marketingu DEL może być wzorem do naśladowania. Dość wspomnieć o tym, że w sierpniu w Kolonii i okolicach pojawiły się tysiące plakatów z hasłem "Shark Attack" ("Haie" w języku niemieckim oznacza "Rekiny") zachęcające kibiców do wspierania zespołu Kölner Haie. Podobnie było w ostatnich dniach np. w Hanowerze, gdzie promowali się miejscowi Scorpions. Standardem jest już obecność na sparingach niemieckich klubów kilku tysięcy widzów, ale tegoroczny mecz przygotowawczy Adler Mannheim z Kassel Huskies na wszystkich zrobił ogromne wrażenie. Pierwsze spotkanie sparingowe w mannheimskiej SAP Arena połączone z prezentacją zespołu, rozdawaniem autografów i wieloma innymi atrakcjami (to także niemiecki standard) obejrzało niespełna 12,5 tys. widzów, mimo że wstęp był płatny. Niemcy liczą, że Mistrzostwa Świata elity, które w 2010 roku odbędą się w Kolonii i Mannheim spowodują podobnie jak stało się przed piłkarskimi MŚ 2006 dalszy wzrost liczby widzów na meczach ligowych. Dzięki temu DEL podobnie jak piłkarska Bundesliga mogłaby stać się ligą z najwyższą średnią frekwencją w Europie.
Polskim jedynakiem w DEL jest Jacek Płachta, napastnik Kassel Huskies, beniaminka ligi. Polski skrzydłowy rozpoczyna właśnie już dziewiętnasty sezon w Niemczech. Zespół Płachty jak to zwykle w przypadku beniaminka ma na celu przede wszystkim utrzymanie w elicie niemieckiego hokeja, ale wydaje się że awans do najlepszej dziesiątki dający szansę na walkę o play-offs nie jest poza zasięgiem Huskies. Na początku rozgrywek podopieczni kanadyjskiego szkoleniowca, Stéphane'a Richera będą jednak musieli sobie radzić bez doświadczonego Polaka. Płachta z powodu urazu barku będzie pauzował przez kilka tygodni, a na lód powinien wrócić dopiero na początku października. Awans do DEL Kassel Huskies oznacza, że w najsilniejszej niemieckiej lidze będą odbywały się kolejne derby. Spotkania beniaminka z Frankfurt Lions będą rywalizacją o panowanie w Hesji, która stanie się kolejnym po Bawarii, Dolnej Saksonii i rekordowej Nadrenii-Północnej Westfalii (aż 5 klubów) "derbowym" landem w DEL.
Jarosław Grabowski
Hokej.Net
Czytaj także: