Przedstawiamy rozmowę z Piotrem Sarnikiem, który w tym sezonie ponownie zagra w barwach Zagłębia Sosnowiec.
Po roku przerwy wracasz do Sosnowca. Co skłoniło Cię by wybrać właśnie ofertę Zagłębia?
Piotr Sarnik: - Zawsze, gdy pojawiła się możliwość gry w Sosnowcu to starałem się z niej skorzystać. Ważne jednak aby klub, w którym występuję zapewnił pewne warunki do gry. Po zakończonym sezonie przedstawiono mi ofertę, na którą przystałem.
Czy po powrocie zauważasz jakieś szczególne zmiany po przejęciu klubu przez miasto?
- Powiem szczerze, że na razie jest to zbyt krótki okres czasu bym mógł powiedzieć coś więcej. Po tych trzech miesiącach nie jestem w stanie ocenić i zauważyć jakiś szczególnych różnic.Pojawiają się drobne problemy finansowe, lecz mamy zapewnienia, że sezon zaczniemy jak profesjonaliści.
Po Twoim odejściu do Cracovii kibice mieli żal, że opuściłeś drużynę w najważniejszym momencie. Jak się do tego odniesiesz?
- Kibice mają prawo do wypowiadania się na temat każdego zawodnika.
Dlaczego wróciłeś do Zagłębia, które nie ukrywajmy ma mniejsze aspiracje medalowe niż Cracovia?
- Wybrałem Sosnowiec, gdyż sam nie wiem jeszcze jak długo będę grał w hokeja. Mam nadzieję, że powstanie spółki przyczyni się do tego, że w Sosnowcu po tak długiej przerwie drużyna wywalczy medal. Zawsze marzyłem, by w swoim rodzinnym mieście osiągnąć dobry wynik, grać w profesjonalnej drużynie i walczyć o jak najwyższe cele. Według mnie granie o 5 czy 6 miejsce mija się z celem.
Zagłębie słynie z dobrej atmosfery w szatni.Jak to wygląda w oczach zawodnika, który grał już w kilku klubach PLH?
- W Sosnowcu jest zawsze fajna atmosfera, gdyż to drużyna potrafi ją stworzyć. Wszędzie może być dobry klimat w szatni, wszystko zależy od zawodników. Na pewno problemy klubu czy poszczególnych hokeistów scalają zespół.
Skład chyba nie zmienił się zbytnio?
- Powiem szczerze, że według mnie drużyna się zmieniła. W sezonie, gdy odchodziłem do Krakowa w Sosnowcu był tzw. „dream team”. Było pięć piątek i każdy musiał walczyć o grę i miejsce w składzie. Obecnie do Zagłębia wróciło kilu zawodników, gdyż trzeba mieć mocniejszą drużynę by marzyć o grze w pierwszej czwórce.
Czy wiesz już z kim zagrasz w ataku?
- To nie zależy od nas zawodników tylko od trenerów, którzy ustalają poszczególne formacje. Trzeba umieć dostosować się do gry z każdym.
Jak oceniasz obecne ruchy transferowe w PLH?
- Na papierze poza zasięgiem wydaje się być ubiegłoroczny triumfator, czyli Sanok. Groźnym rywalem na pewno będzie również GKS Tychy i JKH Jastrzębie. Na pewno mecze z tymi drużynami będą trudne, gdyż mają bardzo mocne cztery piątki. Skład to jednak nie wszystko, ważna jest również praca trenerów, taktyka, postawa bramkarza i dyspozycja dnia. Siła uderzenia wymienionych przeze mnie zespołów na pewno będzie duża i to nie będą łatwe mecze.
W tym sezonie w PLH zadebiutuje wiele nowych twarzy zza oceanu. Jak twoim zdaniem wpłynie to na poziom ligi?
- W Cracovii w minionym sezonie było kilku dobrych zawodników z Kanady, dzięki którym poziom gry podniósł się. Zdarzali się jednak tacy zawodnicy zza oceanu, którzy swoimi umiejętnościami nie zachwycali i trudno byłoby im się obecnie załapać do składu jednej z drużyn grających w pierwszej lidze. Lód tak naprawdę zweryfikuje każdego zawodnika i pokaże jego umiejętności. Co do drużyny z Katowic to wiem, że będzie tam grał Nick Sucharski, którego znam i wiem, że jest dobrym zawodnikiem.
Podobnie jak koledzy z drużyny wyczekiwałeś już powrotu na lód?
- Na pewno czekaliśmy na powrót na lód. Spędzamy na nim większą część swojego życia. Siłownia i bieganie to tylko dodatki, dla hokeisty najważniejszy jest kontakt z taflą lodową. To sprawia nam również przyjemność, dlatego każdy z nas woli drugi etap przygotowań.
Dla Ciebie miniony sezon był dłuższy, gdyż grałeś w finałach play-off, a później w MŚ w Krynicy. Zdołałeś odpocząć i zregenerować siły przez te trzy tygodnie?
- Na całym świecie nikt nie interesuje się, co dany zawodnik robi w przerwie między sezonami. Każdy hokeista powinien odpowiadać za siebie i zdawać sobie sprawę, że jeżeli dobrze nie przepracuje przerwy to jego dyspozycja będzie bardzo słaba, a to z kolei wpłynie na jego zarobki. Ja osobiście zregenerowałem siły i jak wspominałem wcześniej czekałem na powrót na lód.
Jak wygląda Twoja sytuacja związana z grą w kadrze. Po porażce z Koreą Południową wspominałeś o odejściu z Reprezentacji Polski. Czy nie za wcześnie na takie decyzje?
- Cały czas podtrzymuje swoje zdanie. Powiedziałem, że po tych Mistrzostwach rezygnuję z udziału w Reprezentacji. Młodzi zawodnicy powinni wypierać z kadry starszych kolegów. Chciałbym, by w Reprezentacji pojawili się następcy Leszka Laszkiewicza, który dla mnie samego jest zawodnikiem idealnym i miło byłoby popatrzeć jak młody zawodnik jego pokroju gra dla Polski.
Gdzie zatem szukać następców?
- Kilka elementów składa się na problematykę szkolenia młodzieży. Nie ma naborów, kuleje szkolenie poza kilkoma przypadkami w Polsce. W pewnym wieku młody zawodnik powinien skupić się już na między innymi na taktyce prowadzenia krążka, a często zdarza się , że ma problem z jazdą na łyżwach.
Nowe władze PZHL zmienią oblicze polskiego hokeja?
- Na pewno nowemu prezesowi trzeba dać się wykazać. Pojawiły się deklaracje i założenia, które będzie się starał wypełnić więc potrzeba czasu. Polski hokej jest w trudnej sytuacji i nowy prezes musi poznać jego problemy. Być może sprawi, że ta zapomniana dyscyplina powoli zacznie się odbudowywać.
Wywiad pochodzi z oficjalnej strony Zagłębia Sosnowiec.
Czytaj także: