Do soboty Piotr Sarnik czekał na telefon z GKS Tychy. W poprzedni wtorek na spotkaniu z prezesem Andrzejem Skowrońskim postawił sprawę jasno: wróci do Tychów, jeżeli na koniec sezonu otrzyma kartę zawodnika do ręki. Zarząd GKS miał się zebrać i podjąć decyzję. - Ale żadnej informacji nie otrzymałem i dlatego od poniedziałku trenuję z Cracovią. Zajęcia mam dwa razy dziennie. Wylewamy siódme poty, ale tak ma być, żeby w sezonie nie narzekać na brak formy.
- W Cracovii mamy po dwa treningi dziennie - mówi Piotr Sarnik. -Tylko środa jest luźniejsza, z jednym treningiem. Do 8 lipca będziemy pracować w tym rytmie, a potem rozjedziemy się na dwa tygodnie i 25 lipca wyjedziemy na zajęcia na lód. Nie wiadomo jeszcze gdzie, ale na pewno na lodzie. Nie mam jeszcze podpisanego kontraktu z Cracovią, ale skoro GKS Tychy nie podjął ze mną rozmów to znaczy,żebędę grał w Krakowie.
Czytaj także: