Play-offy NHL: Lightning o krok od półfinałów (WIDEO)
Trzecią porażkę w drugiej rundzie zanotowali wczoraj hokeiści Montreal Canadiens. Tampa Bay Lightning zwyciężyła 2:1 i jest coraz bliżej finałów Konferencji Wschodniej. Rozstrzygająca bramka padła w ostatniej sekundzie meczu, jej strzelcem był Tyler Johnson.
Po siedmiomeczowej przeprawie z Detroit Red Wings "Błyskawice" nie uchodziły za faworyta serii z Habs. W zeszłym roku, grając bez Bena Bishopa podopieczni Jona Coopera pożegnali się z play-offami po czterech spotkaniach, ich katem byli właśnie Canadiens. Zespół z Florydy ma szansę na rewanż, od powtórzenia wyczynu Habs dzieli ich jedna wygrana.
Gospodarze zaatakowali jako pierwsi. Po trafieniu Alexa Killorna hokeiści z Quebec zaczęli naciskać. Bramkarz drużyny z Florydy stawał na głowie, żeby nie dopuścić do wyrównania, przyjezdni trzykrotnie obijali słupki, ale wciąż nie potrafili przejść świetnie dysponowanego Bishopa. "Błyskawice" zostały zepchnięte do obrony, przez prawie dziewiętnaście minut podopieczni Jona Coopera nie oddali żadnego strzału w światło bramki.
Po niezliczonej ilości dogodnych sytuacji do remisu w 50. minucie doprowadził Brendan Gallagher. 23-letni Kanadyjczyk wykorzystał zamieszanie pod gospodarzy po strzale Toma Gilberta i wepchnął gumę pod parkanem Bishopa.
Kiedy wydawało się, że zwycięzcę tego starcia poznamy dopiero po dogrywce, Lightning pokazali, że gra się do końca. Hokeiści z Florydy rozegrali ostatnią akcję perfekcyjnie, Victor Hedman wymanewrował obrońców i podał do znajdującego się przed bramką Tylera Johnsona. Najlepszy strzelec tegorocznej fazy mistrzowskiej dołożył kija i krążek zatrzepotał w siatce.
- Wyskakując na lód wiedziałem, że to ostatnia zmiana w tej tercji, nie spodziewałem się jednak zdobycia bramki na równo z końcem czasu - powiedział po spotkaniu autor decydującego gola. Sędziowie musieli jeszcze sprawdzić, czy guma przekroczyła linię przed upływem czasu. Ostatecznie potwierdzono, że bramka padła na 1,1 sekundy przed końcową syreną.
Canadiens rozegrali najlepsze spotkanie w tej serii, ograniczając hokeistów z Florydy do zaledwie dziewiętnastu strzałów na bramkę. Podopieczni Michela Therriena nie potrafili jednak wykończyć akcji i musieli uznać wyższość rywali po raz ósmy w tym sezonie.
Tampa Bay Lightning - Montreal Canadiens 2:1 (1:0, 0:0, 1:1)
1:0 Killorn - Stamkos (12:00)
1:1 Gallagher - Gilbert, Pateryn (50:03)
2:1 Johnson - Hedman, Palat (59:58)
Minuty karne: 4-6
Strzały na bramkę: 19-31
Stan serii: 3-0
Ten wieczór na długo zapamięta debiutant Andre Burakovsky. Młodzian zdobył wczoraj dwa gole i dał Washington Capitals zwycięstwo. Do składu ekipy ze stolicy Stanów Zjednoczonych 20-letni Szwed urodzony w Austrii dołączył dopiero po kontuzji Erica Fehra, pierwszy punkt w tegorocznych play-offach zaliczył już w poprzednim spotkaniu, jednak dopiero wczoraj zanotował pierwsze trafienie.
Po raz kolejny mecz skradli bramkarze. Zarówno Braden Holtby, jak i Henrik Lundqvist wyłapywali lub odbijali wszystkie krążki lecące w ich stronę. Zmieniło się to w 27. minucie, wtedy to bezbramkowy remis przełamał Derick Brassard. Jeszcze przed drugą przerwą do wyrównania doprowadził Burakovsky. 20-latek zaatakował ponownie już w trzeciej tercji. Lewoskrzydłowy Caps wyjechał przed rywali i bez problemu wykorzystał sytuację sam na sam.
Kilka minut później w podobnej sytuacji znalazł się Carl Hagelin. Mike Green, który wcześniej zgubił zawodnika Rangers próbował odrobić stratę, 26-letni Szwed upadł na lód po ataku obrońcy gospodarzy i sędziowie podyktowali rzut karny. W tym starciu górą okazał się Holtby.
Washington Capitals - New York Rangers 2:1 (0:0, 1:1, 1:0)
1:0 Brassard - St. Louis, Nash (26:12)
1:1 Burakovsky - Beagle, Gleason (36:29)
2:1 Burakovsky (40:24)
Stan serii: 3-1
Komentarze