Rozmowa z PRZEMYSŁAWEM BOMASTKIEM, toruńskim hokeistą przygotowującym się wraz z Sokołami do rozgrywek pierwszej ligi.
Niedawno przeszedłeś operację barku. Jak Twoje zdrowie?
Czuję się dobrze. Operację przeszedłem prawie miesiąc temu. Była ona konsultowana z lekarzem. Doktor przyznał, że jeżeli chcę jeszcze uprawiać sport, to zabieg byłby wskazany. W innym przypadku, w ekstremalnych sytuacjach na lodzie, mój bark mógłby wypadać. Obecnie uczęszczam na konsultacje lekarskie. Czeka mnie jeszcze trochę rehabilitacji, ale wznowiłem już treningi z chłopakami.
Na razie jeździsz m.in. na rowerze stacjonarnym, ale nie są to jeszcze pełne treningi.
Ćwiczę na siłowni i rowerze. Wzmacniam brzuch i nogi. Górne partie ciała, ręce i barki, na jakiś czas muszę jeszcze „odstawić”.
Na pewno przyglądasz się młodszym kolegom. Co możesz powiedzieć o tej grupie?
Za dużo tych chłopaków nie ma na razie. Wiem, że Arek Marmurowicz się waha, czy grać w Toruniu. Wzmocnienia na pewno byłyby potrzebne...
Wciąż nie wiadomo, jak we wrześniu będzie wyglądał skład drużyny, ale przedstawiciele miasta postawili przed nią poważne zadanie. Nowy zespół ma awansować do PLH już w najbliższym sezonie. Jest to realne?
Powiem tak - spokojnie moglibyśmymówić o awansie, gdyby w Toruniu została ta sama drużyna, co w minionym sezonie. Natomiast, jak dobrze wiadomo, sporo zawodników odeszło. Luki w składzie trzeba załatać, a nie ukrywajmy, chłopcy z Sokołów, którzy trenują z nami, nie mają doświadczenia ligowego i na pewno będzie ciężko im grać.
Jesteś jednym z niewielu doświadczonych zawodników, który zdecydował się nie opuszczać drużyny po jej spadku z ekstraligi. Dlaczego?
Wiele czynników się na to się złożyło. W pewnym sensie sprawy rodzinne, mam przecież żonę i dziecko. Drugą sprawą jest fakt, iż dobrze wiem jaka jest sytuacja w innych klubach. Wcale nie jest tak kolorowo jechać gdzie indziej. W innych klubach zdarzają się też sytuacje, że po dwa, czy trzy miesiące, zawodnicy nie mają regularnie wypłacanych pieniędzy. Kolejną kwestią jest sentyment do Torunia. Tutaj się wychowałem, grałem tyle lat i jestem związany z tym miastem, ludźmi i klimatem.
Działacze liczą na to, że skoro Ty zostałeś w Toruniu, to i inni doświadczeni gracze, ci którzy się wahają, również zagrają w tej drużynie.
Każdy się boi o zabezpieczenie finansowe. Jest niepewność o to, co będzie dalej, za dwa, trzy miesiące. Miejmy nadzieje, że uda się jednak przekonać kilku chłopaków, żeby tutaj zagrali i uda się zbudować taką drużynę, która walczyłaby o awans. Wierzę, że znajdą się też pieniądze na angaż obcokrajowców, bo...
...są potrzebni.
Są bardzo potrzebni.
Dariusz Łopatka - Nowości
Czytaj także: