W czwartek rozpoczął się I Międzynarodowy Turniej o Puchar Lotosu Jasło. W półfinałowych spotkaniach Wojas Podhale Nowy Targ uległo 1-ligowej drużynie ze Słowacji VTJ Trebisov 5:3. W drugim spotkaniu hokeiści KH Sanok pokonali I-ligową Polonię Bytom 7-5. W piątek w finale zagrają KH Sanok i Trebisov (19:00) a w meczu o 3 miejsce Podhale z Polonią o 16:00.
PODHALE - TREBISOV 3:5

Już w pierwszych minutach Podhale stworzyło sobie kilka dogodnych sytuacji których niewykorzystali, a prowadzenie objęli w 3 minucie grając w przewadze, bramkę zdobył Wilczek z podania Jakesa. Wydawało się że kolejne bramki to tylko kwestia czasu, jednak w 4 minucie przedostatnia drużyna 1-ligi słowackiej wyrównała. Zaledwie cztery sekundy potrzebowali Słowacy na zdobycie bramki grając w przewadze za sprawą aktywnego Pohorelský’ego. W 12 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się jeden ze Słowaków, jednak bardzo dobrze zachował się Tucek broniąc parkanem, wybijając krążek obok słupka. Z biegiem czasu gra się wyrównała (strzały 18 do 11) i wynik nie uległ już zmianie w pierwszej odsłonie.
Drugą tercje wszyscy zapamiętają na długo, za sprawą bramkarza Milana Jankury, który obronił aż 23 strzały nie przepuszczając żadnego. A próbowali prawie wszyscy zawodnicy Podhala, jednak Słowak był nie do pokonania, broniąc sytuacje 2 na 1, 1 na 1 czy ratowały go słupki i poprzeczki. Bramkarz przyjezdnych miał dziś „dzień konia” co zauważyli jego koledzy z drużyny wyprowadzając od czasu do czasu kontratak, po jednym z nich Słowacy objęli prowadzenie. Po błędzie obrony w sytuacji sam na sam Pohorelsky zdobył swoją drugą bramkę w meczu. Mimo że na trybunach kibice ciepło wypowiadali się o drużynie z Trebisova nie wszyscy wiedzieli że to zespół z 1-ligi słowackiej (zaplecze Ekstraligi) i jest to zespół okupujący przedostatnie miejsce w lidze. Mimo że Słowacy grali ambitnie, widać było że są to młodzi zawodnicy, nie najlepiej jeżdżący na łyżwach, praktycznie przez cały mecz bronili się we własnej tercji, wyprowadzając co jakiś czas kontratak. Podhale imponowało zgraniem, szybkimi akcjami i przewyższali rywali technicznie. Co z tego jak nie potrafili wykorzystać stuprocentowych sytuacji, a było ich w meczu co nie miara.
Wracając do ostatniej odsłony można wspomnieć o bramce Łyszczarczyka w 43 minucie i szybkiej odpowiedzi rywala, minutę później Salata znów wyprowadził rywali na prowadzenie. W 50 minucie Salata podwyższył prowadzenie. W końcówce meczu padły jeszcze dwie bramki, najpierw Słowacy zdobyli bramkę a na otarcie łez Łyszczarczyk zdobył swoją drugą bramkę zmniejszając rozmiary porażki.
Stwierdzić po meczu można że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak się w tym meczu stało. Za utratę bramek nie ponosi winy bramkarz Petr Tucek, który debiutował w bramce Podhala. Wszystkie gole wpadły praktycznie w sytuacjach sam na sam. Końcowy wynik jest sporym zaskoczeniem a Podhale przegrało na własne życzenie.

Wojas Podhale Nowy Targ - VTJ Trebiszov 3-5 (1-1, 0-1, 2-3)
1:0 Wilczek - Jakes (3:17 w przewadze), 1:1 Pohorelsky (4:33 w przewadze), 1:2 Pohorelsky (23:49), 2:2 Łyszczarczyk - Baranyk (43:28), 2:3 Salata - Pohorelsky (44:35), 2:4 Salata - Tkac (50:21 w przewadze), 2:5 Ucnik - Salata (58:16), 3:5 Łyszczarczyk - Kacir (59:57).
PODHALE: Tucek - Wilczek (2), Piekarz; Jakes (2), Piotrowski; Zamojski, Łabuz - Sulka, Zapała, Kacir; Baranyk, Voznik, Bakrlik (2); Łyszczarczyk, Biela (2), Malasiński; Malinowski, Słowakiewicz, Iskrzycki.
TREVISZOV: Jankura - Balaz (2), Masarovic; Velk, Penxa; Tkac, Kobela (2) - Jasek, Ucnik, Salata; Kopkas, Matej, Pohorelsky oraz Cikovsky (4), Kachnic (2), Dzupina.
Kary: 8 - 10 minut.
Sędziowali: Ryniak oraz Kociuba i Niemczyk (Sanok).
Strzały: 57 - 27 (18:11,23:7,16:9)
Widzów: 300.
KH SANOK - POLONIA BYTOM 7-5

Początek spotkania nie był imponujący. Obydwie drużyny badały swoje siły. Już w 46 sekundzie Zatko zgubił krążek obok bramki a nadjeżdżający przeciwnik nie skorzystał z prezentu, gdyż dobrze zachował się Zborowski odbijając krążek. W 11 minucie sanoczanie wyszli na prowadzenie. W zamieszaniu podbramkowym, najwięcej sprytu zachował Adrian Maciejko, który wpakował krążek do pustej bramki. W 12 minucie błysnął Lustinec który indywidualną akcją minął zwodem i na szybkości sanockiego obrońcę i znalazł się w sytuacji sam na sam, ale lepszy okazał się „Zbora”. W 14 minucie powinno być 2-0, ale stojący sam przed bramką Melichercik trafił prosto do łapaczki... leżącego już Kowalczyka. Cztery minuty później doskonałej sytuacji nie wykorzystał drugi atak sanockiego zespołu. Kontrę rozpoczął Demkowicz który uruchomił Mermera, a ten zamiast strzelać gdyż miał przed sobą tylko bramkarza, oddał niepotrzebnie krążek do Demkowicza i sytuacja została zmarnowana.
W drugiej tercji gospodarze rozwiązali worek z bramkami. Zaimponowali taką skutecznością jakiej nie było od wielu, wielu meczów. Na 6 strzałów zdobyli 4 bramki i to po ładnych akcjach. Najpierw w 22 minucie Kostecki wygrał wznowienie, Rąpała przyjął krążek i uderzył „ile fabryka dała” prawie w samo okienko bramki Kowalczyka. Dwie minuty później wynik po bardzo ładnej akcji Vrtika i Zetika, podwyższył nowy nabytek Michał Radwański (z trybun dochodziły głosy że był minimalny spalony i chyba słusznie). W 26 minucie Mermer zdecydował się na strzał z okolic bulika, jednak krążek wylądował na słupku. Na miejscu znalazł się Rąpała który dobił strzał pod poprzeczkę leżącemu Kowalczykowi. Minutę później słupek uratował Zborowskiego od utraty bramki a w 30 minucie „Zbora” nie dał się pokonać Banaszczakowi, który miał dogodną sytuację do zdobycia bramki. Kilka minut później podczas gry w przewadze Tomasz Demkowicz po podaniu Mermera, z najbliżej odległości pokonał bramkarza Polonii. Jeszcze przed zakończeniem drugiej odsłony Polonia powinna zdobyć bramkę lecz słupek znów uratował gospodarzy od straty bramki. W tej tercji hokeiści z Sanoka zaimponowali skutecznością zdobywając cztery bramki (co strzał „to wyjąć”).
Ostatnia odsłona o której kibice z Sanoka chcieli by jak najszybciej zapomniec rozpoczęła się od trzeciego w tym meczu słupka po strzale hokeisty z Bytomia. Tym razem zdarzyło się to grając w przewadze. W 44 minucie kolejną bramkę dołożył Radwański po świetnej akcji z Demkowiczem który idealnie zagrał zza bramki do „Rudego”. Kilkanaście sekund później bramkę zdobyła Polonia. Z za bramki krążek zagrał Mracka a ten nieoczekiwanie znalazł się w siatce Zborowskiego. Gdy w 49 minucie, w przewadze Robert Kostecki po podaniu Melichercika i pięknym strzałem pod poprzeczkę podwyższył wynik na 7-1, wydawało się że będzie pogrom i gra będzie kontrolowana do końca spotkania. Jednak chwila dekoncentracji i danie odpocząć najlepszym zawodnikom (m.in. Zetik)pozbawiło sanoczan sił i polotu w grze co wykorzystali goście, co rusz atakując bramkę Zborowskiego. Najpierw w 52 minucie gdy sanoczanie grali w przewadze, kilka razy krążek na niebieskiej wymieniali zamiast strzelać, między sobą Zatko z Vrtikiem, po którymś z podań Vrtik przewrócił się co wykorzystał Bartłomiej Kowalski, który popędził w strony bramki Zborowskiego i w sytuacji sam na sam, zapakował krążek miedzy parkanami sanockiego bramkarza. Od pewnego momentu popis dawał tutejszy sędzia, który nakładał co rusz dziwaczne kary na obie ekipy. Sędzia Adam Witek, pogubił się powodując u kibiców wściekłość, swoimi niezrozumiałymi karami. W 53 minucie piękną akcję przeprowadził Krzysztof Kuźniecow który bardzo ładnie minął zwodem sanockiego obrońcę, trzymając kij w jednej dłoni i w sytuacji sam na sam, pokonał Zborowskiego mimo iż leżał długi jak struna. Była to najładniejsza bramka meczu. W końcówce doszło do nie potrzebnych przepychanek i złośliwych fauli z obu stron a był to przecież tylko mecz towarzyski… W 57 minucie Lustiniec ponownie pokonał Zborowskiego i z pewnego wyniku, zrobił się nieciekawy, nie oddający tego który zespół gra w pierwszej lidze. Na sekundy przed końcem spotkania jeszcze Mermer powinien zdobyć bramkę lecz w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonac Kowalczyka.
Sanoczanie mogli spokojnie, wysoko wygrać, jednak niezdecydowanie i niepewności spowodowało że Polonia wypunktowała sanoczan w trzeciej tercji. Gospodarze wygrali spotkanie i zagrają jutro w finale z Trebiszowem. Jednak brawa należą się dla obu zespołów. Gospodarzy za zwycięstwo a Polonii za granie do końca. A kibice hokeistów powinni z upływem czasu wybaczyć hokeistom żenadę w ostatniej odsłonie.

KH Sanok - Polonia Bytom 7-5 (1-0, 4-0, 2-5)
1:0 Maciejko (10:50), 2:0 Rąpała - Kostecki (22:03), 3:0 Radwański - Ćwikła - Zetik (24:30), 4:0 Rąpała - Mermer(25:48), 5:0 Demkowicz - Mermer (35:36 w przewadze), 6:0 Radwański - Demkowicz - Vrtik (54:18 w przewadze), 6:1 Mracka (54:52), 7:1 Kostecki - Mermer - Melichercik (59:01), 7:2 Salamon - Mracka - Orłoś (59:34), 7:3 Kowalski (51:58 w osłabieniu), 7:4 Kuźniecow - Kowalski - Mracka (52:40), 7:5 Lustiniec - Gruszka - Salamon (56:23 w podwójnej przewadze)
KH: Zborowski - Zatko, Vrtik; Ząbkiewicz, Rąpała (8); Maślak (2), Smyczyński - Radwański, Ćwikła (2), Zetik (2); Demkowicz (2), Kostecki (10), Mermer; Dżoń, Melichercik (4), Grzesik; Maciejko, Bulanda, Solon.
Polonia: Kowalczyk - Banaszczak, Steckiewicz (2); Owczarek, Kowalski (2); Peksa, Orłoś - Tokos, Lustinec (4), Kuźniecow; Salamon, Mracka, Gruszka; Kłaczyński, Pluskota, Stasiowski oraz Głaz, Kukulski (27), Tkacz (4).
Kary: 30 – 39
Strzały: 27:32 (14:5,6:15,7:12)
Widzów: 2000.
Sędziowali: Witek oraz Darosz i Dudkiewicz (Sanok).
Czytaj także: