Leszek Laszkiewicz z Cracovii, najlepszy hokeista polskiej ligi, kolejne dwa lata będzie grał w naszym kraju. - Bardzo ciężko stąd wyjechać, bo hokejowa czołówka uważa polskie rozgrywki za egzotyczne - przyznaje lider mistrzów Polski.
Adam Borzęcki występuje w niemieckim drugoligowym FC Bad Tolz, aMarcin Kolusz grał w słowackim ekstraligowcu HK Poprad. To jedyni polscyhokeiści, o których czasem wspominają zagraniczne media. Wcześniej byli jeszczeMariusz Czerkawski i Krzysztof Oliwa, którzy nawet występowali w klubachzawodowej NHL.
I nic nie zapowiada, by to się zmieniło, bo nawetLaszkiewicz nie dostał konkretnej i satysfakcjonującej oferty z mocnej ligi. -Zagraniczni menedżerowie nie zaglądają na polskie lodowiska. Liga jestwyrównana, ale słaba. Nic ich tu nie przyciąga - podkreśla najskuteczniejszyzawodnik Polskiej Ligi Hokejowej.
Maile, obserwacja i na tym koniec
Nanaszym rynku próbuje działać tylko jeden polski agent, ale robi to anonimowo. Zkolei zagraniczni menedżerowie omijają nasz kraj szerokim łukiem.
-Wyjazd zagraniczny to bardzo ciężki temat, trudno załatwić go na własną rękę,ale innego wyjścia raczej nie ma - przyznaje Rafał Radziszewski, bramkarzCracovii.
Laszkiewicz przed poprzednim sezonem miał kilka sygnałówzainteresowania, m.in. z ligi austriackiej. Na jego korzyść przemawiała gra wlidze niemieckiej, czeskiej i włoskiej (zdobył mistrzostwo z Milano Vipers).Mimo tego nie dostał konkretnej oferty, więc przedłużył kontrakt z mistrzamiPolski.
- Statystyki w polskiej lidze nikogo nie powalają [Laszkiewicz w53 meczach zdobył 35 goli i miał 40 asyst - przyp. red.]. Jak zawodnik z naszegokraju się nie sprawdzi, to fama szybko się roznosi. Co innego, jeśli nogapowinie się hokeiście z silnej ligi rosyjskiej czy czeskiej - zaznaczaLaszkiewicz.
Czasem jednak zdarza się, że agenci polują na młodychzawodników i zjawiają się nawet na mistrzostwach świata grupy B. To właśnie tamdwa lata temu jeden ze skautów college'u współpracującego z NHL zainteresowałsię Grzegorzem Pasiutem, Dariuszem Gruszką i Pawłem Połącarzem. Zebrał adresymailowe i obiecał, że będzie śledził ich karierę. Na tym sięskończyło.
Czasem zagraniczne zespoły biorą Polaków na testy. Przedsezonem w Szwecji swoich sił próbował Pasiut, ale w trakcie treningu zerwałwiązadła w kolanie i do Polski wrócił z ciężką kontuzją oraz bez kontraktu ipieniędzy na leczenie.
- Też miałem kilka telefonów z propozycją testów,ale polskich zawodników za granicą traktuje się na zasadzie: jak się uda to OK,a jak nie, to nic się nie dzieje - przyznaje Laszkiewicz. - Tam nie jesteśmygwiazdami. Pieniądze są większe niż w Polsce, ale w porównaniu z resztą drużynynie zarabiamy dużo.
Mistrzostwa furtką naświat
Laszkiewicz nie żałuje jednak, że cztery lata temuwrócił do Polski. W tym sezonie Cracovia będzie próbowała sił w Lidze Mistrzów,klub płaci regularnie, a do tego pieniądze są porównywalne z oferowanymi przezkluby zagraniczne. 31-letni hokeista zostawił sobie jednak furtkę: uzgodnił zJakubem Tabiszem, wiceprezesem Cracovii, że jeśli dostanie dużo lepszą ofertęspoza Polski, to będzie mógł odejść.
Hokeiści podkreślają, że najlepszymsposobem, by się skutecznie wypromować, są mistrzostwa świata. Rywalizację grupyB ogląda jednak zdecydowanie mniej menedżerów niż grupy A, więc jedynym wyjściemdla Polaków jest awans. Najbliższa okazja już za dwa tygodnie podczas turnieju wToruniu. - Grupa nie jest łatwa, ale spróbujemy sprawić niespodziankę - zapewniaLaszkiewicz.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków - Piotr Jawor
Czytaj także: