Przedstawiciela Polski zabraknie w najbliższym sezonie w Hokejowej Lidze Mistrzów. Co ostatecznie zdecydowało o tym, że nasz kraj stracił miejsce w tych rozgrywkach? - Nie można powiedzieć, że decydujące było jedno kryterium, ale całościowy "pakiet" - tłumaczą władze rozgrywek.
Jak informowaliśmy we wtorek, Hokejowa Liga Mistrzów ogłosiła, że "dzikie karty" na najbliższy sezon otrzymają zespoły z: Danii, Francji, Norwegii, Słowacji i Wielkiej Brytanii. Tym samym Polska jest jedynym krajem z tzw. lig aspirujących, który regularnie wystawiał w ostatnich latach swoich przedstawicieli w tych europejskich rozgrywkach, a nie zrobi tego w przyszłym sezonie.
Zmniejszenie liczby "dzikich kart" wiąże się z reorganizacją rozgrywek, w których w przyszłym sezonie wystartują 24, a nie 32 zespoły.
Władze HLM poinformowały w swoim komunikacie, że podejmując decyzję o wyborze krajów, którym przyznały "dzikie karty", wzięły pod uwagę następujące kryteria:
- konkurencyjność sportowa,
- struktura zarządzania,
- infrastruktura,
- frekwencja na meczach
Czy któryś z tych czynników był decydujący w przypadku pozbawienia Polski miejsca w rozgrywkach?
- Nie można powiedzieć, że ostatecznie decydującym czynnikiem dla tego czy innego kraju było jedno konkretne kryterium, ale całościowy pakiet. Wszystkie te wymienione kryteria były analizowane i porównywane, by dojść do ostatecznego wyniku - skomentowała dla naszego portalu dyrektorka komunikacji Hokejowej Ligi Mistrzów Monika Reinhard.
Spore kontrowersje wzbudzać może fakt, że Polska została pozbawiona miejsca w rozgrywkach, mimo że znajdowała się na 7. miejscu rankingu ligowego Hokejowej Ligi Mistrzów, czyli najwyżej ze wszystkich "aspirujących" lig - przed wszystkimi ligami, którym miejsca przyznano.
Organizatorzy rozgrywek zwracają jednak uwagę, że oceniając sportową stronę brali pod uwagę dłuższą perspektywę czasową niż obejmuje ranking, tworzony na podstawie wyników z 4 ostatnich sezonów.
- Jeśli chodzi o konkurencyjność sportową w przypadku Polski, to trzeba wziąć pod uwagę, że analizowane były wszystkie dotychczas rozegrane sezony Hokejowej Ligi Mistrzów, a ranking dotyczy tylko 4 ostatnich sezonów - tłumaczy Reinhard. - W pierwszych sezonach, w których polskie drużyny rywalizowały w HLM, zdobyły 0 punktów. Ale jak powiedziałam, nie decydowały tylko względy sportowe ani żadne inne kryterium jako jedyne.
W pierwszych dwóch sezonach polskich występów w Hokejowej Lidze Mistrzów punktów nie zdobyła Comarch Cracovia. Pierwsze "oczka" dla naszego kraju wywalczył w trzecim "polskim" sezonie GKS Tychy.
Jak wygląda dorobek polskich zespołów we wszystkich dotychczasowych edycjach Hokejowej Ligi Mistrzów na tle lig, które otrzymały "dzikie karty"?
Nasze kluby wywalczyły dotąd najmniej punktów ze wszystkich lig "aspirujących", ale także rozegrały najmniej meczów, ponieważ przystąpiły do rozgrywek dopiero od trzeciego sezonu. Udało im się łącznie uzbierać 22 "oczka" w 40 spotkaniach. Najwięcej punktów wśród tych lig zgromadziły zespoły z Norwegii. Było to 60 "oczek", ale w 66 występach.
Liczba punktów zdobytych przez drużyny z 6 "lig aspirujących" w Hokejowej Lidze Mistrzów:
1.Norwegia - 60
2.Wielka Brytania - 44
3.Słowacja - 42
4.Francja - 35
5.Dania - 25
6.POLSKA - 22
W związku z tym, że liczba meczów rozegranych przez drużyny z wymienionych lig różniła się między sobą, porównaliśmy także średni dorobek punktowy w przeliczeniu na jedno spotkanie. Tutaj Polska zajmuje w tej grupie przedostatnie miejsce, wyprzedzając Danię. Przedstawiciele naszego kraju zgromadzili w rozgrywkach średnio 0,55 punktu na mecz, a zespoły duńskiej Metal Ligaen uzbierały 0,5 pkt. na mecz. Dania i Polska to także jedyne z 6 wymienionych krajów, których przedstawiciele nigdy nie wyszli z grupy Hokejowej Ligi Mistrzów.
Po przeliczeniu średniej punktów zdobywanych na mecz w HLM także najlepiej wśród lig "aspirujących" we wszystkich sezonach wypada Norwegia ze średnią 0,91 pkt.
Średnia punktów na mecz zdobytych przez drużyny z 6 "lig aspirujących" w HLM:
1.Norwegia - 0,91
2.Słowacja - 0,74
3.Wielka Brytania - 0,71
4.Francja - 0,6
5.POLSKA - 0,55
6.Dania - 0,5
Wśród kryteriów wziętych pod uwagę przez Hokejową Ligę Mistrzów takie jak struktura zarządzania czy infrastruktura są trudno wymierne, ale postanowiliśmy się przyjrzeć drugiemu obok wyników sportowych czynnikowi, który zmierzyć się da, czyli frekwencji na meczach.
Tu polskie kluby w ostatnich sezonach nie wypadły imponująco.
W ostatnim sezonie (2022-23) pod względem średniej frekwencji na mecz rozgrywający swoje spotkania na Jantorze GKS Katowice był przedostatni (1 311 widzów na mecz), a Comarch Cracovia ostatnia (1 267). Rok wcześniej JKH GKS Jastrzębie zajął miejsce 3. od końca (879 widzów). Niewiele wyżej pod względem frekwencji plasował się w swoich dwóch sezonach w HLM GKS Tychy. W liczbach bezwzględnych zdecydowanie najlepiej dla polskich klubów wypadł sezon 2016-17, gdy Cracovia grając mecze w Tauron Arenie przyciągnęła na trybuny średnio 6 667 kibiców na spotkanie, co było wtedy trzecim najlepszym wynikiem w rozgrywkach.
Miejsca polskich drużyn w rankingu frekwencji Hokejowej Ligi Mistrzów w poszczególnych sezonach:
2016-17 - Comarch Cracovia - 3. (na 48 drużyn)
2017-18 - Comarch Cracovia - 15. (na 32 drużyny)
2018-19 - GKS Tychy - 29. (na 32)
2019-20 - GKS Tychy - 28. (na 32)
2021-22 - JKH GKS Jastrzębie - 30. (na 32)
2022-23 - GKS Katowice - 31.
Comarch Cracovia - 32. (na 32)
A jak na przestrzeni wszystkich dotychczasowych sezonów Hokejowej Ligi Mistrzów wypadły polskie kluby pod względem frekwencji na tle tych z lig, których przyznano "dzikie karty" na najbliższe rozgrywki?
Wśród 6 lig nasza zajęła w rankingu frekwencji 4. miejsce ze średnią widownią 2 513 na mecz, minimalnie przed Francją i wyraźnie przed Danią, która podobnie jak pod względem liczby punktów na spotkanie znalazła się na pozycji ostatniej. Najwięcej kibiców z wymienionych lig "aspirujących" ogląda mecze Hokejowej Ligi Mistrzów w Wielkiej Brytanii. Na trybunach średnio pojawia się tam 3 423 widzów na spotkanie.
Średnia frekwencja na meczach drużyn z 6 lig "aspirujących" w Hokejowej Lidze Mistrzów:
1.Wielka Brytania - 3 423
2.Słowacja - 2 788
3.Norwegia - 2 664
4.POLSKA - 2 513
5.Francja - 2 447
6.Dania - 1 403
Polskiego klubu zabraknie w Hokejowej Lidze Mistrzów po raz pierwszy od 8 lat. Warto jednak pamiętać, że ogłoszona we wtorek decyzja dotyczy tylko następnego sezonu, a władze HLM przed każdymi rozgrywkami będą na nowo wybierać ligi, którym zechcą przydzielić "dzikie karty", więc za rok decyzja może być dla Polski korzystniejsza.
Ogłoszony we wtorek podział "dzikich kart" na przyszły sezon wzbudził kontrowersje nie tylko w Polsce, ale także w Wielkiej Brytanii, która swoje miejsce dostała. To dlatego, że organizatorzy rozgrywek wykluczyli możliwość występów w Hokejowej Lidze Mistrzów drużyny Guildford Flames, która obecnie zajmuje w brytyjskiej EIHL 2. miejsce i ciągle ma szanse na tytuł mistrzowski, który na Wyspach tradycyjnie zdobywa nie triumfator znacznie krótszych tam play-offów, a zwycięzca sezonu zasadniczego.
Organizatorzy poinformowali, że "Płomienie" nawet w przypadku zdobycia mistrzostwa w europejskich rozgrywkach nie zagrają, ponieważ nie spełniają wymagań. Chodzi prawdopodobnie o ich obiekt, choć i tego nikt wprost publicznie nie powiedział. Drużyna z Guildford rozgrywa swoje mecze na lodowisku będącym częścią dużego kompleksu rekreacyjnego.
- Czy sytuacja, z którą mierzy się Guildford jest sprawiedliwa? Oczywiście nie. (...) Hokejowa Liga Mistrzów jest teraz faktycznie zamkniętym sklepem z większością miejsc zarezerwowanych dla klubów z lig założycielskich. Jeśli nie jesteś w tej klice, prawdopodobnie nie zostaniesz zaproszony, co kompletnie podważa ideę tego, by rozgrywki pomagały sportowi zapuszczać korzenie w "nowszych" hokejowych krajach. Wykonując ten ruch Hokejowa Liga Mistrzów zrobiła pod tym względem krok wstecz - komentuje brytyjski portal "British Ice Hockey".
Czytaj także: