W TH Unia Oświęcim "gaszą pożar" wywołany decyzją czwórki zawodników odchodzących z klubu, bo tylko wspólnymi siłami można walczyć awans.
- Mamy dość czytania i słuchania pod swoim adresem obelg, że niby jesteśmy grabarzami hokeja w Oświęcimiu, bo czterech zawodników Unii zdecydowało się z niej odejść - grzmiał podczas konferencji prasowej prezes TH Unia Adam Urbańczyk, który wystosował do krajowej centrali pisma o zawieszenie wspomnianej grupy. W Oświęcimiu zawrzało po tym, jak do Krynicy nie pojechała czwórka zawodników, zostawiając drużynę na pastwę losu przed spotkaniem z kontrkandydatem do awansu. - Trener Andrzej Tkacz miał przed wyjazdem do dyspozycji raptem 16 zawodników, bez pierwszego bramkarza, Piotra Szałaśnego, który nagle zapałał miłością do ekstraligowego Zagłębia Sosnowiec, bo tam zrobił się wakat po kontuzji Tomasza Jaworskiego. Szkoda tylko, że przy okazji wypowiedział wiele gorzkich słów pod adresem zarządu, nie mających nic wspólnego z prawdą - podkreślał Adam Urbańczyk, prezes Unii. Grono tzw. dobrze poinformowanych kibiców rozpuszcza po mieście wieści, że wspomniana grupa zawodników zdecydowała się odejść z Unii ze względu na podjęcie pracy zawodowej, postawienia na naukę, czy - jak w przypadku Szałaśnego - na zmianę barw klubowych, bo zarząd obniżył im kontrakty. - Na początek chciałem wyjaśnić, że na pobory oświęcimskich hokeistów składają się stypendia miejskie, wynoszące 1500 zł brutto, z których odprowadzana jest składaka na ZUS i na część tej wypłaty nie mamy wpływu, bo pieniądze przyznaje komisja stypendialna. Raz jeszcze, przy okazji, chcę podziękować miastu za wsparcie. Jednak druga część wypłaty to tzw. nagroda z klubu i w nią możemy ingerować. Oceniliśmy zaangażowanie w trening i wyniki sportowe w okresie od maja do końca sierpnia, biorąc pod uwagę także sparingi. Kilku zawodników dostało po kieszeni, ale nie były to jakieś oszołamiające kwoty. Najbardziej ucierpiał Piotr Szałaśny, którego ukaraliśmy potrąceniem 700 zł i to jest prawda, że dostał 30 procent mniej, ale tylko z tytułu nagrody sportowej. Stypendium miejskie dostał w całości, więc niech kibice pozostający w stosunku do nas w opozycji nie opowiadają, że zawodnicy nie mieli za co żyć. Kwiatek z Sękowskim stracili po 200 zł natomiast Miłosz Ryczko 100 zł. Tylko ten ostatni przyjął z pokorą nałożoną na niego sankcję, podpisując aneks do umowy o nagrodę za wyniki sportowe i normalnie trenuje. Pozostali zawodnicy podjęli decyzje o zakończeniu kariery ze względu na pracę, czy naukę, ale to nie zmienia faktu, że wystąpiliśmy z wnioskiem do hokejowej centrali o zawieszenie całej czwórki, bo nie jest wykluczone, że ci, którzy choć na piśmie zdeklarowali zakończenie kariery, nagle zechcą wrócić do hokeja pod innymi barwami - dodaje prezes.

Fot. Jerzy Zaborski
JERZY ZABORSKI
Czytaj także: