Re-Plast Unia Oświęcim rozpoczyna misję pod tytułem "obrona mistrzowskiego tytułu". Pierwszą przeszkodą na drodze biało-niebieskich będzie - podobnie jak rok temu - Comarch Cracovia. To jednak inny zespół niż ten z zeszłego sezonu, o czym oświęcimianie już się przekonali.
"Aby dotrzeć do celu, prostą ścieżką nie pójdziemy" – ten cytat Mistrza Yody z kultowych Gwiezdnych Wojen idealnie obrazował poprzedni sezon w wykonaniu ekipy z Chemików 4. Były bolesne porażki, jak ta w półfinale Pucharu Polski z GKS-em Tychy, ale pojawiały się też ważne zwycięstwa w sezonie zasadniczym.
Nie da się jednak ukryć, że wygraną, która zmieniła perspektywę i tchnęła nadzieję w serca oświęcimskich kibiców była ta z siódmego meczu ćwierćfinału play-off. Wówczas biało-niebiescy pokonali Cracovię 1:0 po golu z 55. minuty autorstwa Daniela Olssona Trkulji. Ten triumf "zbudował" oświęcimian na dalszą część sezonu i był nawozem przyszłego sukcesu - dziewiątego w historii i pierwszego od dwudziestu lat mistrzostwa Polski.
Wielu kibiców Unii szuka z pewnością analogii, bo w tym sezonie zespołowi nie wiedzie się najlepiej. Owszem zdarzały się znakomite momenty, bo ekipa z zachodniej Małopolski ze świetnej strony zaprezentowała się w Hokejowej Lidze Mistrzów, a do awansu do fazy pucharowej zabrakło jej zaledwie jednego punktu. Pierwszą rundę TAURON Hokej Ligi zakończyła też bez porażki.
Później biało-niebiescy musieli zapłacić "podatek" od udziału w tych elitarnych rozgrywkach. Pojawiło się zmęczenie, a w złapaniu odpowiedniej formy nie pomagały ani kontuzje ważnych graczy, ani choroby.
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia dymisję złożył Nik Zupančič, a później zespół znów nie zdołał awansować do finału Pucharu Polski. Obowiązki Słoweńca przejął Antti Karhula, który przed świętami rozstał się z HK Olimpija Lublana. Szybko ustalił warunki kontraktu i tuż po nowym roku pojawił się w grodzie nad Sołą.
– Czynnikiem decydującym okazało się to, że widzę szansę na zwycięstwa z Unią i wiem, że wspólnie możemy coś osiągnąć – mówił 48-letni Fin, który lubi ofensywny hokej. Przed nim pierwszy poważny sprawdzian, który pokaże czy zespół uporał się ze swoimi największymi bolączkami: przestojami w grze, problemami w destrukcji i podczas liczebnych osłabień.
To także czas na to, aby więcej ciężaru gry na swoje barki brali liderzy. Płynący od nich impuls potrafi przesądzić o losach nie tylko jednego spotkania, ale również całej serii.

Na walkę z silniejszym kadrowo rywalem gotowi są hokeiści Comarch Cracovii, którzy chcą sprawić niespodziankę. Przekonywał nas o tym Johan Lundgren, czyli zwycięzca dwóch najważniejszych klasyfikacji: kanadyjskiej i strzeleckiej.
– Unia to bardzo doświadczony zespół z wieloma starszymi zawodnikami, którzy grali już w ważnych meczach. Mają również dużą siłę ognia i jakość w ofensywie, a także silnego bramkarza, więc będzie to dla nas duży sprawdzian – stwierdził 29-letni Szwed.
– A jeśli chodzi o słabsze strony, to wskazałbym tu "rozmiary" poszczególnych graczy Unii, a także ich wiek, który po długim sezonie może być słabością. Nasz zespół jest nieco młodszy i zdecydowanie niższy. Wydaje mi się, że niedociągnięcia rywali możemy obnażyć naszą szybkością i intensywnością – dodał.
Ale krakowianie mają podobne problemy do oświęcimian. Tracą dużo bramek, czasem po prostych błędach. Trener Marek Ziętara na konferencji prasowej zapowiadającej tę rywalizację podkreślał, że w ostatnim czasie zespół solidnie pracował, chcąc poprawić najważniejsze hokejowe aspekty: od gry w destrukcji, po ofensywę.
– Play-off to są cztery zwycięskie bitwy, dzięki którym można wygrać wojnę. W każdej musimy dać z siebie sto procent. Skupiamy się na pierwszej, która odbędzie się już w niedzielę. Chcielibyśmy wygrać minimum jedno spotkanie w Oświęcimiu. To byłby duży kapitał przed meczami w domu – przekonywał szkoleniowiec, mając zapewne w pamięci historię meczów z Unią z sezonu zasadniczego.
Otóż Derby Małopolski toczyły się według jasnego scenariusza – wygrywali w nich gospodarze. Przy Chemików 4 triumfowali hokeiści Unii (3:0, 2:1, 6:2), a w grodzie Kraka lepsza okazywała się Cracovia (9:4, 7:4). Jeśli ta reguła przeniesie się również na fazę play-off, to będziemy świadkami siedmiomeczowej rywalizacji.

Ciekawostki:
* Re-Plast Unia Oświęcim w sezonie zasadniczym prezentowała dwa oblicza. Zdecydowanie korzystniej prezentowała się na własnym lodzie, wygrywając 16 z 20 meczów i zdobywając 48 punktów. Był to najlepszy wynik w całej TAURON Hokej Lidze. Na wyjazdach zainkasowała 34 "oczka", ale jedynym terenem na którym nie wygrała było… lodowisko imienia Adama "Rocha" Kowalskiego w Krakowie.
* Z kolei Cracovia 30 z 58 punktów zdobyła w delegacji.
* Cechą wspólną obu zespołów jest to, że słabo spisują się podczas gier w osłabieniu. Skuteczność oświęcimian w tym elemencie wynosi 72,2 procent, a krakowian 70,5 %. To odpowiednio szósty i ósmy wynik w THL.
* Unia oddała najwięcej strzałów w lidze – 1505. Cracovia w tej klasyfikacji zajmuje czwarte miejsce z dorobkiem 1416 uderzeń.
* Mistrzowie Polski zdobyli 166 bramek. Lepszym wynikiem mogli pochwalić się jedynie tyszanie (189)
* Pasy straciły w tym sezonie 135 goli. Spośród uczestników fazy play-off gorsi są jedynie sanoczanie (189).
* Choć Alexander Younan opuścił Cracovię na początku stycznia, to został on najlepszym strzelcem i najlepiej punktującym defensorem sezonu zasadniczego. W 31 meczach zdobył 14 bramek i zanotował 26 asyst.
* Oświęcimianie ostatni raz na etapie ćwierćfinału odpadli w sezonie 2020/2021, gdy pod wodzą Kevina Constantine’a ulegli 2:4 GKS-owi Katowice. Jeśli chodzi o ekipę spod Wawelu, to miało to miejsce przed rokiem, właśnie z biało-niebieskimi.

Na nich warto zwrócić uwagę:
Re-Plast Unia Oświęcim
Linus Lundin
- Jeden z najjaśniejszych punktów biało-niebieskich w tym sezonie. Ulubieniec oświęcimskiej publiczności, którego nazwisko jest najczęściej skandowane przez kibiców. Imponuje spokojem, dobrym refleksem i świetnymi statystykami. W 34 meczach sezonu zasadniczego interweniował z 93-procentową skutecznością i jest to najlepszy wynik spośród wszystkich "jedynek" w naszej ekstralidze. Rozegrał też największą liczbę minut w lidze.
Jere Vertanen
- Tylko dwóch obrońców w naszej lidze może pochwalić się średnią przynajmniej punktu na mecz. Pierwszym jest Alexander Younan, który na początku stycznia rozstał się z Cracovią, a drugim właśnie 26-letni Fin. Vertanen pokazał, że umie wyprowadzić krążek, dobrze czuje się na linii niebieskiej i dysponuje soczystym uderzeniem. W 33 meczach zdobył 7 bramek, do których dołożył też 26 asyst. W klasyfikacji plus/minus wypada na +25, a na ławce kar spędził tylko 2 minuty.
Erik Ahopelto
- Sztab szkoleniowy Unii często i chętnie korzysta z jego usług. "Aho" to zawodnik świetnie radzący sobie po obu stronach tafli, a także w formacjach specjalnych. Potrafi sprawnie odebrać krążek, szybko go rozegrać, a świetna dynamika pomaga mu wyprowadzać zabójcze kontry. W tym sezonie zdobył już 18 bramek, co jest najlepszym wynikiem w ekipie z Chemików 4. Zanotował też 24 asysty, z czego aż 16 pierwszego stopnia.

Comarch Cracovia
Dominik Salama
- Nie da się ukryć, że to od jego dyspozycji będzie najwięcej zależało. Fiński bramkarz musi wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, bo siła ataku Unii jest ogromna. Na razie 27-letni golkiper nie może pochwalić się dobrymi statystykami. W zespole Pasów rozegrał 9 meczów, w których bronił ze skutecznością oscylującą w granicach 87,5 procent i wpuszczał średnio 4,08 bramki na mecz.
Johan Lundgren
- Bez dwóch zdań to jeden z najgroźniejszych napastników występujących na taflach naszej ekstraligi, któremu nie wolno zostawiać nawet odrobiny wolnego miejsca. Zresztą świadczy o tym fakt, że wygrał dwie najważniejsze klasyfikacje: strzelecką i kanadyjską. 29-letni Szwed w 39 meczach strzelił 27 bramek i zanotował 35 asyst. Pięciokrotnie pokonywał golkiperów Unii.
Tim Wahlgren
- Tworzy znakomicie uzupełniający duet z Lundgrenem, w którym role są jasno określone. Wahlgren odpowiada za kreowanie sytuacji strzeleckich, regulowanie tempa gry i ściąganie na siebie obrońców rywali. Z dorobkiem 39 asyst został najlepiej podającym zawodnikiem sezonu zasadniczego. Notował średnio jedno kluczowe zagranie w meczu.
Opracował: Radosław Kozłowski
Fotografie: Jarosław Fiedor
Czytaj także: