Hokej.net Logo

Pozytywnie nakręceni

Pozytywnie nakręceni

Zespół z Sanoka ma dwa zwycięstwa na koncie, a przed nim - dziś i jutro - dwa mecze na własnym lodowisku. Jeśli wygra, sięgnie po pierwszą w historii koronę.


finału

sezonu Polskiej

Ligi Hokejowej, choć za nami

zaledwie trzy spotkania – taka

opinia dominuje wśród fachowców

po dotychczasowych

występach drużyn z Sanoka i

Krakowa. Ciarko ma dwa zwycięstwa

na koncie, a przed nim

dwa mecze na własnym lodowisku.

Gdyby wygrał przed

własną publicznością, wówczas

sięgnąłby po koronę po raz

pierwszy w historii klubu.

Mieszkańców Sanoka ogarnęło

szaleństwo. Wczoraj rano

zabrakło biletów na najbliższy

dwumecz - w Arenie Sanok

na pewno padnie rekord frekwencji.

- Ta sytuacja to doskonała

promocja naszej dyscypliny i

tylko wypada się cieszyć, że nastała

moda na hokej. Występ w

finale to również gratka dla naszej

młodzieży i jednocześnie

naturalny doping – przekonuje

Michał Radwański, napastnik

Ciarko.

Wrócił po złoto

Dla 31-letniego zawodnika

ten finał ma szczególny

wymiar, choć już ma na

swoim koncie medale mistrzostw

Polski. Z Cracovią

zdobywał złoto i srebro, z

Podhalem Nowy Targ srebro

i brąz. Ale to na lodowisku

w Sanoku uczył się jeździć

na łyżwach i jest wychowankiem

tego klubu. W sezonie

zasadniczym z Aksam Unią

złamał palec u ręki i musiał

pauzować. Dołączył do kolegów

przed finałem i teraz

występuje w specjalnym

opatrunku.

- Nie wyobrażam sobie, by

mnie zabrakło w meczach z

Cracovią – mówi Radwański.

– Odczuwam jeszcze pewien

dyskomfort, ale staram się nie

oszczędzać i pomagać kolegom,

jak tylko potrafię. Awans

do finału jest dla nas ogromnym

sukcesem, ale pragniemy

wpisać się do historii klubu i

miasta jako mistrzowie. Doskonale

zdawaliśmy sobie

sprawę, że Cracovia będzie

wymagającym rywalem. PowrPowrót

Davida Kostucha zmienił

oblicze tej drużyny. Dotychczasowe

spotkania były zacięte

i takie będą kolejne. Nawet

w przegranej potyczce 2:5 graliśmy

z rywalami jak równy

z równym. Błędy w grze w

osłabieniu sprawiły, że przegraliśmy,

ale na szczęście w

następnym dniu szybko odrobiliśmy

tę stratę. W kolejnych

starciach główną rolę będzie

odgrywała psychika. Musimy

się wystrzegać osłabień, bo rywale

potrafią tę sytuację wykorzystać.

Dwie najlepsze

- Tabela po sezonie zasadniczym

nie kłamała, bo w finale

spotkały się dwie najlepsze drużyny

– uważa napastnik „Pasów,

Łukasz Rutkowski, który

już po raz czwarty występuje

w finale i walczy o trzecie złoto.

– Dotychczasowe mecze dowodzą,

że obie drużyny dysponują

podobnymi umiejętnościami.

O wszystkim decydują detale.

O naszej ostatniej porażce zadecydował

błąd w osłabieniu.

Wcześniej sanoczanie wyrównali

po kapitalnej akcji Martina

Vozdecy’ego. Trochę nas zabolała

ta porażka, ale w niedzielę na

spokojnie przeanalizowaliśmy grę i wiemy, czego musimy się

wystrzegać. Wiemy, że rywal

jest „nakręcony” i będzie się

starał zakończyć tę rywalizację.

My koncentrujemy się na dzisiejszym

spotkaniu i dopiero po

nim będziemy myśleć o kolejnym.

Bramka w formie

Obaj bramkarze, jak do tej

pory, spisują się bez zarzutu,

choć niektórzy doszukają się

drobnych potknięć u jednego

czy drugiego. Zarówno Przemysław

Odrobny, jak i Rafał Radziszewski wiele razy wykazali

się świetnym refleksem

oraz odpornością psychiczną.

- Obaj rzeczywiście są w wysokiej

formie, ale obie drużyny

prezentują się bardzo dobrze,

imponują przygotowaniem

fizycznym do decydującej rozgrywki

– dodaje krakowski

napastnik. – Sanok od pierwszych

sekund naciera i pragnie

zdominować nas na lodzie.

Mamy jednak swoją taktykę

i pragniemy ją zrealizować.

Mnie również cieszy atmosfera,

jaka towarzyszy tym finałom.

Dla hokeistów to również

nagroda za cały sezon.

Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe