W poniedziałek, w Warszawie odbyło się posiedzenie Wydziału Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Oczekiwane było z dużym zainteresowaniem przez kilka klubów, w tym m.in Comarch-Cracovię. I nie tylko krakowianie srodze się zawiedli warszawskimi obradami.
W poniedziałek praktycznie została załatwiona jedna sprawa. Potwierdzono Roberta Grobarczyka do gry w Stoczniowcu Gdańsk w sezonie 2005/2006. W toku są sprawy Łukasza Zachariasza (Comarch-Cracovia na razie żąda odwołania zawieszenia zawodnika przez Stoczniowiec) i Tomasza Jóźwika. Nie rozwiązano także sprawy Arkadiusza Marmurowicza.
Na posiedzenie nie stawili się bowiem zaproszeni przedstawiciele Stoczniowca Gdańsk. Kolejne posiedzenie Wydziału Gier i Dyscypliny PZHL planowane jest na 4 lipca 2005 roku, a następne odbędzie się w... sierpniu. Krakowski klub liczył na przedstawienie wykładni w sprawie zapisów w kontraktach jakie są w posiadaniu Mar tina Voznika i Mariusza Dulęby. I nic z tego. Wydaje się, że w WG nie ma osób kompetentnych do określenia znajdujących się w nich zapisów. Do tego innych spraw nie można było załatwić, z powodu nieobecności jednej z zainteresowanych stron. A PZHL nie ma najmniejszych możliwości "zdyscyplinowania" klubów do stawiennictwa. I tak sprawy mogą się ciągnąć w nieskończoność, patrząc na terminy kolejnych posiedzeń Wydziału Gier. A trzeba pamiętać, że w sprawach mocno skomplikowanych może jeszcze dojść do arbitrażu, na który też potrzeba czasu. Jeżeli liga ma wystartować 9 września, to przy takim systemie załatwiania spraw transferowych, część klubów może rozpocząć rozgr ywki bez kilku hokeistów, bowiem nad ich sprawami będzie się jeszcze deliberować w Warszawie. To kolejna furtka, jaka istnieje dla tych, którzy chcą "obrzydzić" rywalom pozyskanie ich zawodników. A ponieważ, jak wiadomo zarząd PZHL składa się z prezesów klubowych, toteż można to przeciągać w nieskończoność. Wydaje się, że zainteresowanym pozostaje tylko jedna możliwość przerwania tego zaklętego kręgu niemożności. Odwołanie się do Polskiej Konfereracji Sportu lub odpowiednich agend PKOl. Bowiem tak po prawdzie to sensu zapisów jaki posiadają w umowach polscy hokeiści nie potrafią zrozumieć nie tylko sami zainteresowani, ale również ci, którzy je wprowadzili. Inna sprawa, że ich twórcom chodziło o to by tak było, bo wtedy można je dowolnie interpretować. Wracając do konkretów, to nawet odwołanie zawieszenia na Łukasza Zachariasza nie załatwi problemu, bo stosowny zapis na karcie zawodnika o zmianie barw klubowych bez odstępnego, "jakoś" zaginął. W Krakowie czeka się na pismo z GKS-u T ychy w sprawie Piotra Sarnika. Ale jakoś tyszanie zwlekają z jego wysłaniem. Podobno suma odstępnego została przez nich ustalona na 120 tys. Z pozostałych hokeistów trenujących z Cracovią, najgorzej wygląda kwestia pozyskania Michała Piotrowskiego.
(PG) - Gazeta Krakowska
Czytaj także: