Trener MMKS Podhale Nowy Targ Ryszard Kaczmarczyk specjalnie dla Dziennika Polskiego ocenił występ swojej drużyny na turnieju Spring Challenge Cup, w którym MMKS zajął przedostatnie 9 miejsce.
Z jednej strony pozostaje po takim występie pewna frustracja i zniechęcenia, ale z drugiej strony już sam udział w tak mocno obsadzonym turnieju z punktu widzenia szkoleniowego może przynieść jedynie korzyści. Po za tym wyniki, jakie zanotowaliśmy, otworzyły nam oczy na prawdziwą sytuację hokeja w Polsce i umiejętności nas samych
Ryszard Kaczmarczyk
W pojedynkach z drużynami z Czech czy Słowacji –, które tak naprawdę tworzyli reprezentanci tych państw do lat 14 czy 15 – nie mamy żadnych szans i jeżeli nic się nie zmieni na naszym krajowym podwórku, to nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek zniwelowali tę różnicę. Na chwilę obecną to porostu przepaść. W dodatku pojechaliśmy na ten turniej bez odpowiedniego przygotowania. Dwa tygodnie bez lodu musiało się odbić na naszej grze. Myślę, jednak, że gdybyśmy nawet solidnie potrenowali to, co najwyżej bylibyśmy w stanie powalczyć o miejsce w środku stawki. Z tych wszystkich pojedynków, myślę, że najkorzystniejsze wrażenie zostawiliśmy w meczu z Howe Stars. Przegraliśmy wprawdzie 1-5, ale wynik nie do końca odzwierciedla tego, co działo się na lodzie. W większości momentów byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla faworyzowanych rywali, ale brakowało nam szczęścia. Raz krążek po naszym strzale trafił w słupek, raz w poprzeczkę a ponadto zmarnowaliśmy kilka innych dogodnych okazji. Bardzo fajnie chłopcy zagrali też w 2 tercji wygranego meczu z Litomerice. Wygraliśmy tę część pojedynku 4-0, ale co najważniejsze gole zdobywaliśmy po fajnych, składnych akcjach. W pozostałych meczach grupowych już wyraźnie odstawaliśmy od przeciwników. Ani z czeskim Jabloncem – złożonym z graczy z rocznika 92 i 93 – ani z reprezentacją Słowacji nie mieliśmy nic do powiedzenia. Liczę, jednak, że chłopcy wyciągną po tym wyjeździe odpowiednie wnioski. Muszą zrozumieć, że w nowoczesnym hokeju nie można sobie pozwolić na ani chwilę przestoju. Od pierwszej do ostatniej minuty trzeba być skoncentrowanym. Niestety w naszej, krajowej lidze chłopcy nie są się w stanie tego nauczyć. Dlatego jak przyjdzie nam grać z klasowym rywalem to wygląda to tak a nie inaczej. Drużyny z Czech, Słowacji czy Kanady już w tak młodym wieku starają się grać prawdziwie dorosły hokej. W niesamowitym tempie i na ciągłym pressingu. Dopóki jednak z takim stylem nie będziemy mieli do czynienia, na co dzień, dopóty będziemy stać w miejscu i patrzeć jak nam świat ucieka. Liczę, że w przyszły sezonie dojdą do skutki nasze występy w lidze słowackiej. To dla nas i tak naprawdę dla polskiego hokeja jedyny ratunek.
Tekst i zdjęcie Maciej Zubek

Czytaj także: