Spore poruszenie przyniosła czwartkowa sesja rady miasta Sanoka podczas, której odbywały się dyskusje o przyszłości Texom STS-u Sanok. Klub znajduje się na krawędzi, gdyż nie wszystkie obietnice włodarza miasta zostały spełnione.
Na czwartkową sesję Rady Miasta Sanoka, która trwała aż 12 godzin przybyła delegacja klubu hokejowego Texom STS Sanok. Rozmowy na temat funkcjonowania klubu trwały 30 minut. Oprócz prezes Marty Przybysz zjawili się na niej sanoccy zawodnicy i trener Elmo Aittola. Cała sesja poświęcona była dyskusji na temat finansów miasta, gdyż doprowadzono do sytuacji, w której jedynym ratunkiem jest wyłącznie ogromny kredyt, szacowany na około 40 mln złotych. Miasto Sanok zapłaci za niego ponad 20 mln zł samych kosztów, a spłacać zobowiązanie będzie najprawdopodobniej do około 2040 roku.
Prezes sanockiego klubu hokejowego Marta Przybysz rozpoczęła przemowę apelem o pomoc radnych w trudnej sytuacji jakiej znalazł się klub.
– Zwracamy się do państwa z prośbą w imieniu moim oraz całej drużyny hokejowej STS Sanok. Zespołu, który od lat, wielu lat z dumą reprezentuje naszą społeczność. Dziś stoimy na krawędzi, a przyszłość naszej drużyny stoi pod wielkim znakiem zapytania. Bez państwa pomocy, bez wsparcia ludzi o wielkich sercach nie damy rady utrzymać się na lodzie. Drużyna hokejowa to nie tylko sport, to serce naszego miasta, to historia i przyszłość, która łączy pokolenia. To coś, co sprawia, że Sanok jest wyjątkowy. Każdy mecz, każde zwycięstwo, każda chwila radości na trybunach to dowód na to, że hokej jest nieodłączną częścią naszej tożsamości. Nie możemy pozwolić, by to zginęło. Zwracam się do Rady Miasta. To od nas wszystkich teraz zależy, przyszłość tej drużyny, przyszłość setek młodych zawodników, którzy marzą o grze dla Sanoka. Potrzebujemy Waszego wsparcia finansowego i organizacyjnego. To jest ten moment, w którym decyzje podjęte przez Was będą miały wpływ na pokolenia wszystkich tych naszych chłopaków. Nie pozwólmy, by nasze dziedzictwo zostało zaprzepaszczone, a do mieszkańców kieruję też oddzielny apel, bo to wytworzyć atmosferę, to Wasza pasja napędza drużynę do walki. Potrzebujemy Waszego zaangażowania i wsparcia na trybunach oraz w każdej możliwej formie. Potrzebujemy każdego, kto wierzy, że sport łączy ludzi, buduje charakter i daje radość. Nie możemy pozwolić, by nasz hokej umarł, jeśli teraz się nie zjednoczymy, jeśli nie pokażemy, że ta drużyna jest ważna dla naszego miasta. Wszystko, co budowaliśmy przez te wszystkie lata, legnie w gruzach. Młodzi zawodnicy, którzy marzą o tym, by reprezentować nasze barwy, stracą nasz szansę. Kibice, którzy od pokoleń wspierali nas na trybunach, stracą swoją dumę. Dlatego bardzo proszę o pomoc.
Na odpowiedź długo nie było trzeba czekać i swojego zdziwienia delegacją klubu nie krył radny Jerzy Domaradzki.
– Pani prezes, przykro mi to mówić, ale nie myślałem, że po dwóch miesiącach, pani tutaj przyjdzie. Fajnie, że ładna dziewczyna i w ogóle, ale to jest po prostu niewyobrażalne, że po ośmiu tygodniach, od kiedy się ta spółka zarejestrowała, Pani tutaj przychodzi i nie ma pionów sportowych. Nie chcę na ten temat rozmawiać, po prostu jestem szokowany. Ja jedyny byłem przeciwko, ale nie cieszę się z tego, broń Boże, w jakiej Pani jest sytuacji i ci młodzi chłopcy.
Przypomnijmy, że burmistrz miasta w maju zwrócił się z wnioskiem do rady miasta z prośbą o powołanie spółki akcyjnej. Została podjęta decyzja o jej powołaniu z kapitałem 100 tysięcy złotych. 25 tysięcy w tym roku, 75 tysięcy w przyszłym roku. Rada miasta zgodnie z tym wnioskiem podjęła uchwałę i zaakceptowała wniosek.
– Wnioskuję, abyśmy podjęli decyzję dotyczącą programu oszczędnościowego i obligacji. My przygotujemy w budżecie taką zmianę, aby klub sportowy otrzymał dofinansowanie na poziomie takim, żebyśmy mogli dalej kontynuować tą grę – zabrał głos Tomasz Matuszewski, burmistrz Sanoka.
Ostro do tematu dodatkowego wsparcia finansowego podeszła radna Wanda Kot, która zaatakowała prezes Texom STS Sanok.
– Ja powiem krótko. Funkcję się ma nie tylko na pokaz, nie tylko wizerunkową. Ma pani pole do popisu, żeby pozyskać sponsorów, pieniądze, a pani po dwóch miesiącach działalności przychodzi po pieniądze do rady. Finanse miasta popłynęły, budżet się ratuje obligacjami, nie realizujemy wpisanych inwestycji, nie możemy realizować nowych inwestycji, a państwo wyciągacie rękę do nas. W jaki sposób my mamy wam pomóc? Każdy by chciał być, pełnić funkcję jakąś znaczną, udzielać wywiadów no i zwracać się z prośbą dajcie mi pieniądze z tej strony, dajcie z tej. Naprawdę tu jest po pani stronie duży wysiłek. To nie jest tak, że pieniądze z miasta popłyną na hokej, to proszę na to nie liczyć. Ja jestem radną trzecią kadencję, w poprzednich kadencjach ten temat był, wracał jak bumerang. Zresztą sponsorzy, którzy łatali dziury budżetowe. Pan Ziarko między innymi cztery miliony strat pamiętam, za burmistrza Pióry pokrywał. Tak, że sponsorzy się wycofali, bo wiedzą jakiego rzędu to są po prostu pieniądze. A więc jeśli po prostu chcecie działać w tym zakresie, to się trzeba wziąć do roboty, pisać projekty i pozyskiwać pieniądze zewnętrzne, ministerialne, a nie wyciągać rękę do miasta.
Na te zarzuty odpowiedziała prezes Przybysz.
– Pani Wando, z całym szacunkiem do pani, ale od dwóch miesięcy uderzam do każdych jednych drzwi, do każdego jednego sponsora, dodatkowo do Urzędu Marszałkowskiego i staramy się pozyskać różnego rodzaju projekty, nawet na szczeblu ministerstwa. Natomiast jako klub seniorski, gdzie zawodnicy zarabiają, nie mamy takich możliwości. Młodzieżowe kluby, fundacje jak najbardziej. My tutaj jesteśmy na przegranej pozycji. Koszty utrzymania drużyny są ogromne. Ja startując z wkładem 25 tysięcy, za te pieniądze wyposażyłam częściowo sprzęt oraz kupiłam dwie kasy fiskalne, które są niezbędne. Nie mówię o środkach, których wyłożyłam z własnej kieszeni, żeby nie obciążać klubu. Sponsorzy mimo tego, że są i mamy jakiś obrót, to nadal jest on zbyt mały. Jesteśmy miastem, które jest w stanie wesprzeć sport, nie tylko hokej, tylko każdy jeden. A od miesiąca chociażby otrzymuję różnego rodzaju telefony, gdzie się odzywają do mnie inne też kluby, które również mają problemy finansowe. Oni borykają z dużo mniejszymi kwotami w stosunku do naszych.
Radny Domaradzki zapytał wprost. Ile Pani brakuje i po ile przyszła?
– Każda forma wsparcia jest dla nas istotna. 100 tysięcy, 200 tysięcy. Nie mamy na ten moment nie wiadomo jakich długów, bo ja nie pozwolę na zadłużenia. Natomiast są jeszcze faktury, które wiszą i czekają na opłacenie. Jest to kwota około 130 tysięcy, bo zależało mi też na tym, żeby zawodnicy przede wszystkim otrzymali pensję, bo jest to ich praca – wyjaśnia prezes Przybysz.
Jerzy Domaradzki nie gryzł się w język, stawiając szereg pytań.
– I teraz mam pytanie: jak to było, kto panią tak wpuścił? Albo czy się pani dała wpuścić? Czy tak jak tutaj jakiś pion nie zadziałał, że dwa miesiące temu było przedstawione, że mamy zabezpieczenie, mamy licencję, mamy pieniądze.
Burmistrz Tomasz Matuszewski odpowiedział na zarzuty radnych co do powołania spółki akcyjnej.
– Szanowni Państwo, ja również jestem tutaj cały czas w kontakcie z spółką Sportowy Sanok, z panią prezes, również rozmawiamy na temat tych problemów. Mogę powiedzieć tak, pani prezes wykonuje i tak 120 procent normy i w tej chwili łączna suma wszystkich uznań, które zostały wypracowane w tym okresie dwóch miesięcy, to jest kwota, którą pani prezes wypracowała, to jest 300 tysięcy złotych. 300 tysięcy złotych na rozpoczęcie spółki. Spółka zaczynała od zera. Nie byłoby hokeja, jakbyśmy nie powołali spółki. Musicie państwo o tym wiedzieć. Na tamtej spółce nie mogliśmy budować tej drużyny ze względu na to, że nie mieliśmy kontroli jako miasto i dlatego dzisiaj my jesteśmy, można powiedzieć - stuprocentowym właścicielem. Można też powiedzieć, że bierzemy w tym wszyscy udział. Ja chciałbym, żebyście państwo wiedzieli, że biznesplan, który został przedstawiony był przedstawiony przez informacje, jakie otrzymaliśmy, które ja również przedstawiałem od sponsorów, trzech głównych sponsorów. Dzisiaj jeden się z nich wycofał, a dwóch pozostałych obniżyło swoje środki wkładu do spółki. Udało się pozyskać jeszcze dodatkowego firmę Texom, ale te środki nie są na tyle duże, abyśmy mogli mieć tą płynność finansową w tym pierwszym okresie. Pani prezes musiała rozpocząć od budowania wszystkiego od podstaw. Sprzęt cały musiał zostać zakupiony przez spółkę. Jakbyśmy dzisiaj mieli 300 tysięcy, to pewnie byśmy do państwa nie przyszli, bo w tym okresie jeszcze dwóch miesięcy będziemy szukać kolejnych sponsorów.
Radny Maciej Drwięga apelował, aby nie atakować prezes klubu, która podjęła się misja niemożliwej.
– Szanowni Państwo, co tu można w tej sytuacji powiedzieć. Trzeba apelować o to, żeby jednak panią prezes, nawet nie może atakować, bo tak naprawdę ona się podjęła praktycznie mission impossible - tak można powiedzieć. Pewno nie było chętnych zbyt wielu na tę funkcję. Ona się zdecydowała, miała jakieś swoje pewno też uzasadnienie do tego, ale się podjęła. Natomiast ja się dalej zastanawiam, czy ze strony miasta idą obietnice lub deklaracje na wyrost.
Na utrzymanie drużyny potrzeba około 200 tysięcy złotych netto.
– Taka średnia, jeżeli chodzi o jeden miesiąc, nie mówiąc o sprzęcie, bo wiadomo kije się łamią, to jest najdroższy koszt, że tak powiem w skali miesiąca, co najmniej 200 tysięcy netto. Z pensjami, z utrzymaniem wszystkich środków takich jak paliwo, obiady podczas wyjazdów meczowych. Dodatkowo mieszkania dla niektórych zawodników, bo mamy przyjezdnych, więc musimy ich zabezpieczyć – wyjaśniła prezes Przybysz.
Na koniec radny Domaradzki zaapelował do burmistrza o obiecane 500 tysięcy złotych, które przed wyborami deklarował. Jednak Tomasz Matuszewski nie odniósł się do jego słów.
– Jakbym był burmistrzem, to bym wyszedł zza tego fortepianu i bym przeprosił za to, co powiedziałem o tych 500 tysiącach. Normalnie bym wyszedł, panie burmistrzu, i bym przeprosił za to, że pan nie dotrzymał słowa. Wszystkich. Wtedy by pan urósł w oczach. Na tym czerwonym dograniu koło fortepianu. Tylko tyle. Dziękuję.
Podsumowując delegacja klubu nie uzyskała nic podczas sesji rady miasta, które jest zadłużone na wiele milionów. Radni proponują wypuścić akcje, do kupienia dla kibiców udziały i sprzedaż karnetów tak aby to oni ratowali klub...
Czytaj także: