- Tyszanie protestowali u sędziów i to ich gubiło. W ostatnim spotkaniu zmiażdżyliśmy ich 7:0, a takie wyniki osiągaliśmy tylko z Polonią Bytom - przyznaje Rafał Radziszewski, bramkarz Comarch Cracovii, który zdobył trzecie mistrzostwo Polski.
Piotr Jawor: To był najłatwiejszy finał w Pana karierze?
Rafał Radziszewski: Pierwsze dwa spotkania były ciężkie, ale w ostatnim udowodniliśmy, że jesteśmy lepsi. Wiedzieliśmy, że wygra drużyna, która zachowa więcej spokoju. Tyszanie narzekali i protestowali u sędziów, a to ich gubiło.
Jak wyglądało świętowanie?
- Standardowo. Całą drużyną poszliśmy do knajpki na Kazimierzu, później świętowaliśmy z kibicami w pubie w rynku. Nazajutrz poszliśmy na obiad, ale na tym już koniec, bo w poniedziałek rozpoczyna się zgrupowanie kadry. Trzeba powalczyć, czas na odpoczynek przyjdzie po mistrzostwach świata.
putBan(62);
Teraz może Pan już przyznać, czy po sezonie zasadniczym nie chcieliście być liderami, by uniknąć w półfinale GKS-u?
Który złoty medal smakował najlepiej?
Co Pan zrobi z premią za mistrzostwo Polski?
Jest Pan mistrzem kraju i reprezentantem Polski. Nie myślał Pan o spróbowaniu sił za granicą?
Teraz mistrzostwa świata w Toruniu. Jest szansa na awans do elity?
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków - Piotr Jawor
Czytaj także: