Hokej.net Logo

ROZPOCZĄŁ BUDOWĘ ZESPOŁU: WIKTOR PYSZ

Wiktor Pysz, były selekcjoner reprezentacji kraju został wiceprezesem ds. sportowych w SSA Wojas Podhale Nowy Targ. Od razu zakasał rękawy i przystąpił do budowania nowej drużyny. Pracę rozpoczął w poniedziałek i znalazł dla nas czas, by podzielić się z nami koncepcją swojej pracy.

- Zaczynam od rozmowy z zawodnikami - mówi Wiktor Pysz. - Chcemy zbudować dobrą drużynę. Jeszcze nie wiem kto odejdzie, z własnej, bądź klubu woli. Oba bowiem warianty są brane pod uwagę. Rozpocząłem już poszukiwania bramkarza w kraju i poza jego granicami. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to takie proste, bo wiemy ilu w kraju jest dobrych golkieprów. Zespół będzie miał trzech bramkarzy, w tym dwóch seniorów i jednego juniora. Chcemy budować zespół o swoich graczy. Wszystko zależeć będzie jaką koncepcję sytemu gry w centralnej lidze juniorów przyjmą władze naszego związku. Podobno jest koncepcja utworzenia ogólnopolskich rozgrywek na tym szczeblu. Myślę, że przy współpracy z MMKS będziemy chcieli do zespołu włączyć czwartą piątkę złożoną z juniorów, która ogrywałaby się w ekstraklasie i równocześnie grała w lidze juniorów. Nie chcemy więcej tracić młodych zawodników. W sezonie zasadniczym z powadzeniem mogą grać. Nie ma się czego bać, bo jest dużo spotkań. Każdy z trenerów powinien mieć przygotowaną jak największą liczbę graczy do play off, by później nie zaskoczyły go kontuzje bądź inne losowe sprawy. Musimy też mieć na uwadze rozwój zawodników od 19-21 lat, żeby kiedyś stali się pełnowartościowymi zawodnikami. W ostatnich latach to poletko było bardzo zaniedbane. Zawodnicy cofnęli się w rozwoju, ale nie jest to ich wina, bo nie grając musieli stanąć w miejscu. W dodatku nie było środków motywacyjnych, żeby pracowali dodatkowo lub więcej grali. Nie stworzono im takich możliwości. Najlepszym treningiem jest mecz. Obojętnie jaki trener przejmie drużynę, będzie musiał prowadzić taką politykę akceptacji młodzieży. Będę nad tym czuwał.

- Zatrudnicie obcokrajowców ze wschodu, południa czy zachodu? Obecnie toczy się dyskusja, czy zwiększyć liczbę stranieri w naszych zespołach. Za jakim wariantem jesteście?
- Trzech zawodników i bramkarz liczony za jednego - to nasza opcja. Mamy dużo zawodników i nie chcemy ograniczać miejsca dla swoich. Chociaż powiększenie do pięciu jest także ciekawą propozycją, dla tych zespołów, którzy nie mogą skompletować trzech piątek. Byłaby większa konkurencja. Zawodnicy musieliby zacząć więcej pracować. Stworzyłaby się silniejsza liga, ale pod warunkiem, że będą to dobrzy obcokrajowcy, lepsi od naszych graczy.
Mamy dwie koncepcje jeśli chodzi o zatrudnienie stranieri. Najbardziej odpowiadałby nam wariant amerykański, ale wszystko leży w kwestiach finansowych. Jeśli ten wariant nie wypali, to poszukiwania skierujemy na Czechów lub Białorusinów. Ważne też kto będzie trenerem.

- No właśnie. Jest kilku kandydatów. Który - Svozil, Leidborg, Mikula, Panek, Hovorka - ma największą szansę zostać szkoleniowcem "Szarotek"?
- Dopiero jestem w trakcie rozmów, które nie są łatwe. Tej sprawy na pewno nie da się załatwić w tydzień. Zbieramy o nich dane i będą musieli odpowiedzieć nam na kilka pytań. Na pewno nie będzie to trener z księżyca. Musi mieć autorytet, charyzmę, żeby nie dochodziło do konfliktów z zawodnikami. Wszystko zależeć będzie jakich straneri zatrudnimy. Jeśli to będzie gracz z zachodu, to i trener będzie z zachodu i tym podobnie. Chcemy uniknąć krzyżówki, np. czescy zawodnicy i słowaccy trenerzy. Bo już w zarodku jest wojna. Tego błędu na pewno nie powielimy. W tym kierunku pójdziemy. Zawodnicy muszą być bardziej odpowiedzialni. Muszą zdać sobie sprawę, że trener musi wymagać, on jest pierwszoplanową postacią. Przynajmniej podczas mojej działalności trener będzie miał we mnie oparcie. W tym roku musi być ciężka praca wykonana latem. Mamy już program i koncepcje treningu przygotowawczego. Będą dwaj trenerzy do pomocy znający się na ogólnorozwojówce. Oczywiście działać będą pod kontrolą trenera głównego. Chcemy wszystko zapiać na ostatni guzik, żeby nikt nam nie zarzucał, że źle przygotowano drużynę.

- Kiedy rozpoczynacie przygotowania? Trener wybierze sobie asystenta? - Cały kwiecień zawodnicy mają urlopy, a z początkiem maja przystąpią do zajęć. Optujemy, żeby asystentem był nasz człowiek, młody, chcący się uczyć. Niestety, ale nasi trenerzy sporo muszą się uczyć. W dodatku młodzi nie mają ochoty do korzystania w lepszych przykładów. To wiąże się z tym, że nie widzą wielkiej szansy w tym zawodzie. Jest mało zespołów, a płaca niewielka i niepewna. Trzeba ich zrozumieć. To jest duży problem polskiego hokeja, który też należałoby rozwiązać.

- W Warszawie zbierają się dzisiaj władze PZHL m.in. w sprawie powiększenia ligi i uregulowania przepisów związanych ze zmianami barw klubowych. Jakie jest wasze stanowisko w tych zagadnieniach?
- Optujemy za powiększeniem ligi do 10 zespołów. Chyba, żeby pozostałe drużyny miałyby mocne składy i były dobrze przygotowane organizacyjnie, to widzielibyśmy większą ligę. Dwa zespoły wcale nie są słabsze od końcówki tabeli. Władzie PZHL muszą się zdecydować na jakiś krok. Musi dojść do zmian organizacyjnych w centrali. U nas od jakieś czasu nic się nie dzieje. Cieszymy się z tego co mamy i nawet nie próbujemy zrobić maleńkiego kroczku do przodu. Myślę, że nowy minister powinien się tym zainteresować. W takich warunkach jakie panują, szkolenie młodzieży jest anachroniczne. Za mało gra się spotkań w seniorach i juniorach. W tej chwili juniorzy rozgrywają 20 spotkań w sezonie, a żacy 90! To budzi niepokój. Jest niezrozumiałe jak mogli coś takiego wymyślić w PZHL.

Jeśli chodzi o prawo Bosmana, to jest to dość delikatna sprawa. W Gdańsku, Oświęcimiu czy Nowym Targu, gdzie pracuje się z młodzieżą przez 9-10 lat i ponosi się spore koszty jego wyszkolenia, będzie ogromny ból. Jestem za tym prawem, ale z pewnymi obwarowaniami, żeby klub nie tracił zbyt łatwo wychowanków za bezcen. Wtedy nikt nie będzie chciał szkolić. Już w tej chwili jest problem. W lidze gra ponad 30 graczy, którzy skończyli 30 lat. Nie ma kto ich zastąpić, żeby pchnąć ligę do przodu. W pewnym momencie coś się załamało w szkoleniu. Pokutuje praca zagranicznych trenerów jak m.in. Ewalda Grabowskigo, którzy mieli super składy, ale przez lata nie dawali szansy gry młodzieży. Ci kończyli kariery i teraz zrobiła się wielka wyrwa. Prezesi klubów powinni pilnować i zmuszać trenerów, by myśleli o przyszłości. Rozumiem, że każdy chce osiągnąć wynik, ale w sezonie jest tyle meczów, że każdego można zadowolić.

http://www.wojas-podhale.z-ne.pl- Stefan Leśniowski



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe