Od tygodnia w szeregach sosnowieckiego Zagłębia panuje wirus grypy, który już w spotkaniu z Podhalem dał się we znaki. Mimo, że hokeiści z Sosnowca przed sezonem zostali zaszczepieni przeciwko grypie, jak dotąd przegrywają z chorobą.
W niedzielnym meczu z Podhalem ze względu na grypę i kontuzję zabrakło między innymi Tomasza Dzwonka, który w dniu meczu miał 39 stopni gorączki.
- Nie było sensu, by Tomek znalazł się nawet na rezerwie. Daliśmy szansę Bartkowi Nowakowi. Myślę, że sprawdził się w 100% - mówi szkoleniowiec Zagłębia, Milan Skokan.
18-latek sprawdził się w swoim ekstraligowym debiucie, co docenili nawet koledzy z drużyny (Teddy Da Costa przekazał Nowakowi swoją nagrodę – przyp. red)
– Jemu bardziej się należała – mówił wtedy Francuz z polskim paszportem.
Również dzisiaj między słupkami Zagłębia w meczu z JKH Dzwonek na pewno nie zagra.
-Można powiedzieć, że mamy mały szpital. Musimy grać tym co mamy, w drugim etapie każdy mecz jest ważny – dodaje Skokan.
Brak Dzwonka to nie jedyny problem czeskiego szkoleniowca, gdyż oprócz Dzwonka nie zagrają chorzy Tobiasz Bernat, Marcin i Tomasz Kozłowscy, Artur Ślusarczyk, Martin Opatovsky, Piotr Sarnik oraz kontuzjowani Oktawiusz Marcińczak, Jarosław Kuc i Tomasz Rajski.
Do składu powracają natomiast Marcin Jaros i Zbigniew Podlipni. Niewykluczone, że drużynę zasilą zatem ponownie zawodnicy z rezerw Zagłębia.
Czytaj także: