Po spotkaniu przyjezdni nie kryli, że inna interpretacja arbitra mogła zupełnie odmienić losy potyczki. Chodziło o sytuację z 47 minuty, kiedy Plutecki będąc przed Rajskim został zaatakowany z tyłu przez Srokę i Naprzód domagał się karnego.
Wojas Podhale Nowy Targ – Naprzód Janów 5-3 (1-0, 1-2, 3-1)
1-0 Sroka 17, 2-0 Malinowski 29, 2-1 Koszowski 30, 2-2 Elżbieciak 36, 2-3 Szöke 43, 3-3 Dutka 47, 4-3 Kacirz, 5-3 Biela 52.
Sędziował Grzegorz Dzięciołowski z Bydgoszczy.
Kary: 8 - 33 (w tym 2 techn. i 5+20 kara meczu dla Bednarka).
Widzów 600.
Podhale: Rajski – Sroka, Piekarz; Jakeš, Dutka; Łabuz, B. Piotrowski; Zamojski, Wilczek – Różański, Słowakiewicz, Kacirz; Malinowski, Biela, Malasiński; M. Piotrowski, Voznik, Michał Radwański; Łyszczarczyk, Zapała, Iskrzycki.
Naprzód: Zając – Drzimal, Bednarek; Szymański, Gąska; Karafiat, Kotlorz oraz Kulik – Węgrzyn, Koszowski, Mleko; Plutecki, Szöke, Ł. Elżbieciak; Gryc, Pohl, Jóźwik oraz Mirocha.
- Nie widziałem na żywo w akcji hokeistów z Janowa, ale z dotychczasowych ich wyników należy sądzić, że to niezły zespół, którego nie można lekceważyć – mówił przed meczem trener Podhala, Wiktor Pysz. Jego poprzednik, Dimitrij Miedwiediew, przekonał się o tym na własnej skórze, bowiem w pierwszej rundzie nowotarżanie nieoczekiwanie przegrali 5-6, choć prowadzili 4-2. Wczoraj nadarzyła się okazja do rewanżu i zarazem zepchnięcia rywala w otchłań drużyn, które będą walczyć o utrzymanie się w gronie najlepszych.
Pierwsza tercja nie mogła zachwycić nielicznych kibiców. Podhale miało więcej z gry, lecz wynikało to głównie z wykluczeń rywali. Od 3 minuty gospodarze przez 109 sekund grali w podwójnej przewadze, ale jedyną tego wymierną korzyścią było uderzenie Sroki w spojenie słupka i poprzeczki. W 11 min od połowy lodowiska sam na bramkarza jechał Kacirz, jednak trafił krążkiem wprost w niego. Sześć minut później efektownie rozegrany przez podhalan „zamek” zakończył się golem (karę odsiadywał Drzimal). Zamojski zagrał do Słowakiewicza, ten wycofał „gumę” do Sroki i zasłonięty Zając przepuścił ją między nogami.
W połowie spotkania „Szarotki” prowadziły 2-0; kontratak wyprowadził Kacirz i obsłużył Malinowskiego, który w sytuacji jeden na jeden nie dał szans Zającowi. Na tym w drugiej odsłonie skończyła się gra miejscowych a coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić janowianie. I stosunkowo łatwo doprowadzili do remisu. Najpierw strzelał Węgrzyn i z dobitką zdążył Koszowski, a w 36 min podawał zza bramki Plutecki i Elżbieciak tylko dołożył łopatkę kija.
Ostatnia tercja rozpoczęła się znakomicie dla gości. Krążek próbował wybić Dutka a Rajski złapać. Obaj sobie przeszkadzali i z prezentu skorzystał Szöke. Po chwili Dutka się zrehabilitował i strzelił uderzeniem z dystansu efektownego gola. W 48 min Karafiat faulował Łyszczarczyka i arbiter podyktował karnego, którego nie wykorzystał Różański. Ostatnie 12 minut to popis Podhala, które zagrało na trzy pozmieniane formacje i kolejne gole. Szczególnej urody była bramka Kacirza, choć i trafienie Bieli w przewadze mogło się podobać (dobitka po strzale z niebieskiej linii Łabuza). Kacirz po otrzymaniu krążka od Michała Piotrowskiego minął Karafiata i strzelił pod poprzeczkę. W nagrodę otrzymał rzęsiste brawa od publiczności.
Po spotkaniu przyjezdni nie kryli, że inna interpretacja arbitra mogła zupełnie odmienić losy potyczki. Chodziło o sytuację z 47 minuty, kiedy Plutecki będąc przed Rajskim został zaatakowany z tyłu przez Srokę i Naprzód domagał się karnego. – Prowadziliśmy 3-2 i przewinienie było identyczne jak Karafiata na Łyszczarczyku. Podhale strzelało karnego, nas natomiast sędzia „nagrodził” dwoma minutami dla Sroki – mówił po meczu nieco rozżalony trener Vlastislav Zaruba.
ZDANIEM TRENERÓW
Wiktor Pysz, Podhale:
- Cieszę się, że potrafimy wyjść z opresji, a tego elementu poprzednio brakowało. Na pewno zawodnicy odczuwali trudy meczu z Cracovią, stąd do połowy meczu szło nam ciężko. W ostatniej tercji pozmieniałem ustawienia, a uczyniłem to dlatego, aby nie było schematów i wzmagało myślenie u graczy. Cieszę się, że trafiłem w stu procentach z dwutygodniowymi przygotowaniami. Sporo ryzykowałem, ale się opłaciło.
Vlastislav Zaruba, Naprzód:
- Spotkanie było twarde, szybkie i mogło się podobać publiczności. Zagraliśmy dobry mecz, ale wynik nie jest dla nas korzystny. Mimo wszystko chciałbym podziękować drużynie za walkę. Szkoda tej sytuacji z trzeciej tercji. Gdyby sędzia podyktował rzut karny za faul na Pluteckim, to mogło się zrobić 4-2 dla nas. Później mecz zapewne ułożyłby się inaczej...
ANDRZEJ GODNY - Dziennik Polski
Czytaj także: