Hokej.net Logo

Środowe zebrania w GKS Katowice

Środowe zebrania w GKS Katowice

W minioną środę odbyło się w GKS Katowice zebranie, któremu przewodniczył Janusz Waląg. Nie było prezesa Tadeusza Burzyńskiego, a dyrektor klubu Marta Szymkowska, choć w tym dniu była w pracy nie wzięła udziału w obradach. Kolejne zebranie zaplanowano na najbliższą środę. O godzinie 17.00 w sali konferencyjnej obok sekretariatu klubu z zawodnikami twarzą w twarz ma stanąć tym razem także Tadeusz Burzyński.

- O środowym spotkaniu dowiedziałem się nie drogą oficjalną, nie od nikogo z klubu, tylko "pocztą pantoflowa" - mówi Jacek Zając. - Poszedłem i poprosiłem o definitywne zwolnienie z klubu, którzy przez pięć miesięcy nie zapewni mi żadnych środków do życia. Taką samą sytuację mająRafał Plutecki, Adrian Labryga, Robert Sobała i Marek Trybuś, którzy także zarządali zwolnień. Usłyszeliśmy jednak od prezesa Waląga, że regulamin PZHL do 31 lipca nie pozwala na zmiznę barw klubowych i choć pierwszy raz o takim czymś słyszeliśmy zastosowaliśmy się do polecenia pana Waląga,że mamy czekać. Ale po pierwsze nie będziemy czekać długo, a po drugie nie bezczynnie. Wierzę,że na środowym zebraniu zjawią się wszyscy zawodnicy i będziemy mogli porozmawiać poważnie o sytuacji w jakiej się znaleźliśmy, bo niektórzy działacze, którzy doprowadzilihokejową drużynę GKS Katowicedo ruiny zamiast po prostu powiedzieć, że się nie nadają do prowadzenia klubu i przeprosić oraz odejść ze swoich funckji trzymają się swoich stołków, a za sytuację klubu obwiniają zawodników. Ja na przykład usłyszałem, że to moja wina, że klub GKS Katowice spadł i nawet, że zrujnowałem ten klub. Już nie mówię na jaką pensję się zgodziłem, bo działacze zapewniali nas, że ta minimalna pensja to kruczek prawny, żeby uciec przed wielkimi opłatami odprowadzanymi przez pracodawcę do kasy państwa. Główne dochody mieliśmy mieć z nieopodatkowanych premii za mecze. I nie mieliśmy.Zarejestrowanie sięjako bezrobotny nie było działaniem na pokaz, ale potrzebą chwili, bo przecież nie miałbymżadnych środków do życia i utrzymania rodziny.

Nic więc dziwnego, że w takiej sytuacji Jacek Zając i jego koledzy, których inne kluby w Polsce widzą w swoich szeregach chcą odejść z GKS Katowice.

- Napisałem pismo do klubu i PZHL ozgodę na bezgotówkowe odejście do Naprzodu Janów - dodaje Jacek Zając. - Bezgotówkowe ze względu na zaległości jakie ma w stosunku do mnie klub. Nie chcę, żeby się okazało,że GKS Katowice przekaże zawodnikówoczywiście bezdługów jakie ma w stosunku do hokeistów do nowego klubu, który powstał w Katowicach, założonego przez tych samych ludzi, którzy zniszczyli stary klub. Bo wtedy się okaże, że zostaniemy na lodzie. W Naprzodzie w piątek zakończyliśmy letnie treningi. Teraz do 11 lipca są urlopy. Mam nadzieję,że do tego czasu już się wszystko w GKS Katowice wyjaśni i że po tym wyjaśnieniu sytuacji będę mógł podpisać kontrakt w Janowie. Jeston już uzgodniony. Ale dopóki formalnie nie jestem wolnym zawodnikiemto prezes Janusz Grycner nie podpisze ze mną umowy i ja go rozumiem. Działa uczciwie. Tak samo jak uczciwie na ostatni trening przyniósł tym zawodnikom Naprzodu, którzy trenowali,czerwcowe wypłaty. To nie są kokosy, ale tyle ile klub może, ile wie, że będzie miał, na ile umówił się z zawodnikami, tyle wypłacił.

Działacze GKS Katowice natomiast zamiast znaleźć pieniądze do zapłacenia zaległości wolą atakować zawodników, którzy mówią jaka jest sytuacja w klubie.

- Mnie się oberwało, że jestem nieudacznikiem, bo wyrzucono mnie z GKS Tychy po poprzednim sezonie i na mnie zrzucono winę za degradację GKS Katowice - wyjaśnia Jacek Zając. - Po pierwsze z GKS Tychy nikt mnie nie wyrzucał, tylko po wypłaceniu wszystkich pieniędzy nie przedłużono ze mną kontraktu. Przyznaję, że przegrałem rywalizację o walkę w bramce z Arkiem Sobeckim, ale to była sportowa wala i nie mam się czego wstydzić, choć oczywiście żal mi, że nie zostałem w GKS Tychy, ale do nikogo pretensji mieć nie mogę. Po drugie każdy kto zna sytuację w GKS Katowice wie, że starałem się jak mogłem utrzymać GKS Katowice w ekstraklasie. Ja i jeszcze kilku kolegów, ale było nas po prostu za mało. A dlaczego było nas za mało? Tego działacze GKS Katowice nie chcą zrozumieć i dyskusja z nimi nie prowadzi do znalezienia wyjścia. Dlatego lepiej będzie jeżeli pójdziemykażdy w swoją stronę. Ja chcę dalej grać w hokeja i grą zarabiać na życie. Bramkarz hokejowy to jest mój zawód, za którego wykonywanie chcęotrzymywać wynagrodzenie. Czy to tak trudno zrozumieć siedząc za biurkiem w klubie?



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe