Meczem w Nowym Targu z Podhalem hokeiści Stoczniowca Gdańsk zaczynają w poniedziałek batalię o brązowy medal. Zdobędzie go drużyna, która pokona rywala trzy razy.
Brak Podhala w finale to jednak niespodzianka, zwłaszcza że to "Szarotki" były najlepszą drużyną PLH po sezonie zasadniczym. W piątek GKS Tychy po raz czwarty wygrał z Podhalem i tyszanie po raz drugi z kolei zagrają w finale z Cracovią. Udział w małym finale raczej nie jest powodem do chwały dla górali, w przeciwieństwie do Stoczniowca, na którego mało kto stawiał w półfinałowej rywalizacji z "Pasami". Kibice "Stoczni" liczą, że Podhale będzie rozbite psychicznie po porażce z GKS (Podhale prowadziło już 2:0) i trochę bardziej zmęczone sześcioma meczami niż Stoczniowiec, który zakończył walkę z Cracovią już 1 marca.
- To powinien być nasz atut - mówi "Gazecie" napastnik Stoczniowca Maciej Urbanowicz. Hokeista z Gdańska jest dobrej myśli przed dwoma meczami z Podhalem. - Nasi rywale w dwóch ostatnich meczach z Tychami wyglądali słabo fizycznie, ale nie ma dwóch zdań: to będą bardzo trudne mecze i gdybyśmy zdobyli brąz, bylibyśmy bardzo szczęśliwi.
putBan(62);
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto - ams
Czytaj także: