Pojawiła się propozycja z Senicy i postanowiłem spróbować tam swoich sił. Idąc tam nie wiedziałem wiele na temat tej drużyny. Wiedziałem tylko tyle, że są beniaminkiem w Extralidze juniorów. – mówi w rozmowie z Sebastianem Królickim, 19-letni obrońca, Tobiasz Bigos.
Miałeś grać w Zagłębiu, jednak niespodziewanie wylądowałeś w Senicach, jak to się stało?
- Miałem grać, ale nie miałem jeszcze podpisanego kontraktu podczas zgrupowania kadry w sierpniu. Pojechaliśmy na turnieje do Karviny i tam nawiązałem kontakt z agentem, który powiedział, że może mi załatwić klub w Czechach lub na Słowacji. Było to już pod koniec sierpnia i większość klubów czeskich i słowackich miała już pełne składy. Pojawiła się propozycja z Senicy i postanowiłem spróbować tam swoich sił.
I co dalej? Co możesz powiedzieć o swojej drużynie i ich osiągnięciach w tym sezonie?
- Idąc tam nie wiedziałem wiele na temat tej drużyny. Wiedziałem tylko tyle, że są beniaminkiem w Extralidze juniorów. Było wiadomo, że nie będzie to bardzo silna drużyna. Na początku zagrałem 2 mecze w drużynie seniorskiej, która jest w 1 lidze. Potem przyszli nowi zawodnicy i straciłem miejsce, ale wciąż próbuje je odzyskać. W juniorach gram stale. Jesteśmy w końcówce tabeli i zanosi się na to, że będziemy grać w barażach.
Dlaczego nie chciałeś zostać w Polsce i występował w Zagłębiu, które całkiem dobrze radzi sobie w lidze?
- Chciałem, ale gdy pojawiła się taka propozycja nie mogłem odmówić. Potem mógłbym żałować, że miałem możliwość wyjazdu zagranice i nie spróbowałem. Wydaje mi się, że do Polski mogę zawsze wrócić, a z kraju nie zawsze mogę wyjechać, żeby grać.
Jakie cele stawiasz sobie w najbliższym czasie?
- W najbliższym czasie, to przede wszystkim przygotować się dobrze do Mistrzostw Świata, ale tym razem z resztą kadry rozegrać 5 meczy na wysokim poziomie. Bardzo chciałbym przywieźć z Mińska medal, bo byłem już dwa razy na Mistrzostwach Świata i jeszcze nie udało mi się zając miejsca w pierwszej trójce.
Czytaj także: