Hokej.net Logo

W piątek w Gdańsku bój decydujący o pozostaniu w ekstraklasie

Zwycięstwem 6-2 nad Stoczniowcem Gdańsk hokeiści KH Sanok wyrównali stan rywalizacji o utrzymanie. Decydujący pojedynek w piątek w Gdańsku; zawodnicy znów liczą na pomoc kibiców. Wtorkowy wynik 6-2 zrobił wrażenie na wszystkich obserwatorach.

Zwłaszcza, że w trzeciej tercji Sanok wręcz zmiażdżył Stoczniowca, strzelając aż pięć goli! - To była demolka, katastrofa, tragedia. Nie wiem jak to wytłumaczyć - mówił Henryk Zabrocki, trener "Stoczni". - Niesionym fantastycznym dopingiem gospodarzom wychodziło wszystko, nam nic. Do piątku mamy czas żeby podnieść się psychicznie, w przeciwnym razie może być źle.

Zwycięski skład zostaje
Łukasz Janiec czy Mykoła Worosznow w bramce KH Sanok? Trener Adam Worwa już chyba zna odpowiedź. Zwłaszcza, że występ Jańca pozwala na wystawienie aż trzech obcokrajowców w polu. A Ukraińcy Konstantin Riabenko i Aleksander Panczenko "pociągnęli" zespół do wyraźnej wygranej we wtorek. - Zwycięskiego składu się nie zmienia - stwierdził Worwa. - Nowe ustawienie "piątek" zdało egzamin na "piątkę". Musimy teraz powtórzyć ten wyczyn w Gdańsku.
- Najgorzej nie było, choć gdybym wyszedł nieco i skrócił kąt przy dwóch strzałach z dystansu, po których padły bramki, mogłoby być jeszcze lepiej - cieszył się Janiec. - Liczę, że w Gdańsku znów zagram i znów wygramy.

Siódmy zawodnik
Blisko 2 tysiące fanów tym razem nie przygotowało tak wspaniałej oprawy jak kilka dni wcześniej, ale w decydującym momencie pomogło drużynie. - To był nasz siódmy zawodnik na tafli - mówił Robert Kostecki, najlepszy zawodnik meczu. - Bez względu na końcowe losy rywalizacji chcieliśmy zakończyć ten mecz zwycięsko, przede wszystkim dla nich, i dla tego lodowiska, na którym dziś graliśmy chyba ostatni raz w życiu (w nowym sezonie sanocka drużyna grać już będzie na oddawanym właśnie do użytku nowym lodowisku - przyp. red.).


Musimy szybciej opanować nerwy

Rozmowa z ADAMEM FRASZKO, napastnikiem Klubu Hokejowego Sanok
- Jesteście w stanie wygrać w piątek w Gdańsku?
- Tak. Musimy jednak zagrać przynajmniej tak dobrze, jak w trzeciej tercji wtorkowego meczu. Zwycięży jednak ta drużyna, która szybciej opanuje nerwy.
- Co zdecydowało o waszej ostatniej wyraźnej wygranej nad Stoczniowcem?
- Przede wszystkim mobilizacja. Wiedzieliśmy, że jak przegramy, to żegnamy się z ekstraklasą. Każdy się sprężył, na dodatek graliśmy naprawdę skutecznie.
- Trener Worwa przed tak ważnym meczem zmienił ustawienie w "piątkach"...
- I pomogło. Na szczęście znamy się już na tyle, że zgrania nam nie zabrakło.
- A nie boicie się, że braknie wam sił?
- Oby nie. Od blisko miesiąca gramy co dwa-trzy dni. Swoje zrobiło też kilka tysięcy kilometrów, które w sumie przejechaliśmy najpierw do Torunia, a teraz do Gdańska. Na ten jeden mecz się jeszcze zmobilizujemy.
- Zostanie pan w Sanoku na przyszły sezon?
- Bo ja wiem. W Toruniu zostawiłem żonę i 10-letnie dziecko, chciałbym do nich wrócić. Tym bardziej, że wiem od brata (Roberta, obrońcy TKH - przyp. red.), że w Toruniu wybierają nowy zarząd. Ze starym prezesem jestem skonfliktowany, dlatego przeniosłem się latem do Sanoka. Jeśli jednak nic się nie zmieni, a KH utrzyma się w ekstraklasie, to mogę pograć tu jeszcze z rok. To byłby już mój czwarty sezon w Sanoku. Jest tu ekstra atmosfera, wierni kibice, a teraz będzie jeszcze nowe lodowisko.

Rozmawiał Waldemar Mazgaj - Nowiny



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe