Hokej.net Logo

W srebrnym kolorze

Oldboje Podhala Nowy Targ polubili kolor srebrny i jakoś nie chcą się z nim rozstać. Najcenniejszy zaś kruszec lubią oddawać przeciwnikom w...karnych. Tak było w Toruniu, przed rokiem w Oświęcimiu i teraz w Krakowie podczas mistrzostwo Polski oldbojów. Za każdym razem mistrzowski tytuł oddawali w prezencie gospodarzom. W sobotni wieczór z takiego gestu cieszyła się Cracovia Pany. Krakowianie nie byli tak gościnni, gdyż wszystkie indywidualne nagrody rozdzieli między sobą. Najlepszym bramkarzem został Mariusz Kieca, obrońcą – Piotr Baryła, a napastnikiem – Roman Steblecki.

Tylko króla strzelców nie mogli wybrać miedzy sobą, bo w pokonywaniu bramkarzy najlepszy był Andrzej Łukaszka (Old Boys Podhale) - 8 razy goli. Nie przyznano nagrody dla najproduktywniejszego gracza, a został nim Jacek Kubowicz (Old Boys Podhale) z 11 punktami ( 3 gole + 8 podań).

Trzeba rzucić też kamyczek do ogródka organizatorów. Po raz pierwszy się spotkałem, że zespoły nie były dekorowane po zakończeniu mistrzostw. Ten ceremoniał przeniesiono na bankiet, który odbył się w ścisłym gronie. Nie wiem dla kogo więc grali hokeiści? Dla siebie, czy kibiców? Bo na rozdanie medali i nagród nie zostali przecież zaproszeni.

Byli wielokrotni mistrzowie Polski, olimpijczycy, uczestnicy wielu mistrzostw świata w cuglach wygrali swoją grupę eliminacyjną i uchodzili za faworyta finałowego pojedynku. „Szarotki” co prawda przeważały, częściej przebywały w tercji gospodarzy, których taktyka polegała na zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki i na kontruderzeniach. Nadzieje na sukces opierali na niezmordowanym Stebleckim. To był motor napędowy wszystkich akcji ofensywnych krakowian. On najczęściej zagrażał bramce Gabriela Samoleja. Ten jednak bronił jak za dawnych dobrych lata. Wygrał dwa pojedynki sam na sam z gwiazdą „Pasów”, a kilka jego interwencji wzbudziło tylko pomruk zachwytu na trybunach. – Gdyby zatrudnił go Wojas, to Podhale zaszłoby wyżej w ekstraklasie – przekonywał jeden z kibiców.

To był mecz golkiperów, gdyż jego vis a vis Mariusz Kieca był zaporą trudną do sforsowania przez górali. Najlepsze okazje mieli Kubowicz w pierwszej tercji J. Szopiński – w drugiej. Ten ostatni niczym żabę rozciągnął bramkarza na lodzie, ale nie zdołał podnieść nad nim „gumy” i Kieca w ostatniej chwili zatrzymał ją kijem. Zaś 5 minut przed końcem spotkania w sukurs przyszedł mu słupek, po strzale Tomasika.

Bezbramkowy rezultat w hokeju to rzadkość. Regulamin nie przewiduje jednak dogrywki i o mistrzowskim tytule decydowały rzuty karne. W nich znowu w głównych rolach wystąpili golkiperzy. Potrzeba było przeprowadzić trzy dodatkowe kolejki, by wyłonić zwycięzcę. Po pięciu seriach był remis 1:1. Samoleja najpierw pokonał W. Cupiał, a chwilę później Kieca skapitulował po strzale Kubowicza. Tym, który się nie pomylił w dodatkowej serii był Piotr Baryła, który w 1995 roku w barwach Podhala sięgnął po mistrzostwo Polski.
- Robiłem wszystko co w mojej mocy, by zatrzymać Cracovię – mówi bohater w nowotarskim zespole, Gabriel Samolej. – Steblecki nie strzelił mi dwóch karnych. Szkoda, że nasi napastnicy mieli dzisiaj rozregulowane celowniki. Z 28 goli zdobytych przez nich w eliminacjach odjąłbym troszkę, by chociaż jeden raz trafili w finale. Boli, bo jest nasz trzeci finał przegrany w karnych.

- Na dyrektoriacie złożę wniosek, by zlikwidować karne. Przecież nie możemy co roku przegrywać mistrzostwo w karnych – śmieje się coach „Szarotek”, Leszek Tokarz. - Ciężko nam dzisiaj szło, zabrakło składnych akcji, z którymi rywale w poprzednich spotkaniach nie mogli sobie poradzić.

Całkiem w innym nastroju był bohater w krakowskiej drużynie Mariusz Kieca. – To pierwszy tytuł w mojej karierze – mówi. – Liczyłem, że będzie 0:0 i tytuł rozstrzygnie się w karnych. Lód był tępy i wiedziałem, że nikt nie odważy się mnie kiwać, a strzały z najazdu nie robiły mi problemów. Przypomniałem sobie stare dobre czasy na lodowisku w Krakowie.

- Zespół grał równo. Nawet indywidualności Stebleckiego czy Wieczorkiewicza nie wbijały się. Wszyscy wykonali robotę w 110% swoich możliwości. Drużyna zagrała dużo lepiej niż spodziewaliśmy się. Fundamentem były dwie piątki, do których dołączyli zawodnicy przebywający za granicą oraz Kieca, który stanowił 50% zespołu – powiedział coach Cracovii, Bogdan Pawlik.

Old Boys Podhale Nowy Targ – Cracovia Pany Kraków 0:1 (0:0, 0:0) karne 1:2.
Bramki w karnych: Kubowicz – W. Cupiał, Baryła.

Old Boys Podhale: Samolej; R. Szopiński – Nowak, Ścisłowicz – Bielak; Papuga – Bomba – Kostela, Sikora – J. Szopiński – Kalata, Łukaszka – Tomasik – Kubowicz oraz Kapica, Zych, Palichleb, Dziubiński, Potoczek, Szlachtowski, Kacica, Batkiewicz. Coach Leszek Tokarz.

Cracovia Pany: Mariusz Kieca (Andrzej Galon)- Andrzej Pieczonka, Wiesław Siedlarczyk, Waldemar Janek, Janusz Schmidt, Roman Steblecki - Stanisław Ben, Krzysztof Wieczorkiewicz, Witold Cupiał, Krzysztof Mazur, Sławomir Cupiał - Krzysztof Rapacz, Piotr Baryła, Robert Kozendra, Antoni Frandofert, Jerzy Gorzynnik - Ryszard Jarocki, Marek Piwowarczyk, Krzysztof Zaguła, Andrzej Cięciak, Krzysztof Zawiłowicz.

W meczu o trzecie miejsce Old Boys Unia Oświęcim pokonała BTH Bydgoszcz 6:1.

Unia Oświęcim: Jan Pędziwiatr (Zbigniew Żmuda) - Grzegorz Zając, Włodzimierz Urbańczyk, Ryszard Michałek, Grzegorz Porzycki, Sławomir Zeman - Sławomir Czerwik, Zbigniew Sulikiewicz, Krzysztof Hyliński, Jarosław Kuberski, Andrzej Kotoński -Ryszard Olchawa, Zygmunt Osoba, Jarosław Krząkała, Mariusz Pilarski, Maciej Szewczyk - Adam Szulc, Ireneusz Lacheta, Jerzy Szołdrowski, Adam Smrek, Karol Żurek.

Mecz o 5. miejsce: Stoczniowiec Gdańsk - GKS Tychy 8:3 (3:2, 5:1).

Mecz o 7. miejsce: GKS Katowice - Łódzki Klub Sportowy 4:2 (3:0, 1:2).

Autor: Stefan Leśniowski - http://www.wojas-podhale.z-ne.pl



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe