Walka do samego końca. Złoty gol Woroszyły!
W pierwszym meczu 24. kolejki Polskiej Hokej Ligi Comarch Cracovia pokonała na własnym lodzie KH Energę Toruń 2:1. Do wyłonienia zwycięzcy niezbędna okazała się dogrywka, w której złotego gola zdobył Artiom Woroszyło. Rosyjski skrzydłowy wyrasta na prawdziwego specjalistę od strzelania bramek w dodatkowym czasie gry!
Obie drużyny przystąpiły do czwartkowego meczu mocno osłabione. W zespole „Pasów” zabrakło lidera formacji ofensywnej Damiana Kapicy oraz niezwykle uniwersalnego Aleša Ježka. Pierwszy z nich jest kontuzjowany i wróci do gry najwcześniej za trzy tygodnie, a Ježek musiał odpokutować karę meczu, jaką zarobił w poprzedniej kolejce.
Spory ból głowy przed tym starciem miał trener Jussi Tupamäki, który wobec urazów Adriana Jaworskiego, Aleksandra Szkrabowa i Kamila Kalinowskiego musiał przebudować swoje formacje. Kadrowe braki sprawiły, że na taflach PHL zadebiutował 17-letni Oliwier Kurnicki.
Obaj trenerzy zdecydowali się też dać szansę swoim drugim golkiperom i z pewnością nie żałowali tej decyzji, bo zarówno David Zabolotny, jak i Mateusz Studziński byli mocnymi punktami swoich zespołów i długo nie dali się pokonać.
Momenty były, bramki niekoniecznie
A dobrych okazji nie brakowało. W pierwszej odsłonie więcej pracy miał golkiper „Stalowych Pierników”, który w dobrym stylu obronił uderzenia Jiříego Guli, Jakuba Šaura oraz Erika Němca.
Z kolei „Zabol” zaprezentował próbkę swoich umiejętności, gdy skutecznie interweniował po strzałach Roberta Arraka i Michaiła Szabanowa, który próbował przekierować do bramki uderzenie Aleksandra Rodionowa.
W drugiej odsłonie również nie zobaczyliśmy goli, ale torunianie zagrali agresywniej niż w pierwszej pierwszej części gry i częściej sprawdzali czujność krakowskiego bramkarza. Jednak Henri Limma i Mikałaj Syty nie zdołali wpisać się na listę strzelców.
Gol torunian i wytrwałość krakowian
Strzelecki impas został przełamany w 51. minucie po akcji toruńskich liderów. Robert Arrak pomknął do przodu, a następnie dograł gumę wzdłuż bramki do Lauriego Huhdanpy. Fiński skrzydłowy uderzył bez przyjęcia i zaskoczył Davida Zabolotnego. Dodajmy, że na tego gola ekipa z grodu Kopernika czekała aż 170 minut i 26 sekund.
Cracovia nie dała za wygraną i rzuciła się do odrabiania jednobramkowej straty. Na początku szło jej jak po grudzie, bo rozgrywała gumę w sposób zbyt nerwowy, a co za tym idzie również niedokładny. Mimo to do dobrych okazji doszli Jewgienij Bodrow i Dmitrij Ismagiłow, ale Mateusz Studziński nie dał się pokonać.
Na 133 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry trener Rudolf Roháček poprosił o czas. Chwilę później, po tym jak „Stalowe Pierniki” zagrały na uwolnienie, zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Przyniósł on pożądany „Pasy” zdołały wyrównać. Wznowienie wygrał Iwan Jacenko, spod niebieskiej od razu uderzył Jakub Šaur, a Štěpán Csamangó dopadł do odbitego krążka i zdołał zmieścić gumę między słupkiem, a tułowiem toruńskiego golkipera.
Woroszyło jak Midas
Byliśmy więc świadkami dogrywki. W niej lepsze okazje mieli torunianie, ale to krakowianie zadali decydujący cios. Gdy w hali zaczęło już powoli pachnieć serią rzutów karnych, sprawy w swoje ręce wziął Artiom Woroszyło, który uderzeniem z lewego bulika zdobył złotego gola. Na konto „Pasów” trafiły więc dwa punkty.
Rosjanin złotą bramkę strzelił też w meczu z Asiago Hockey i dzięki temu trafieniu, krakowianie wywalczyli przepustkę do Turnieju Finałowego Pucharu Kontynentalnego.
Comarch Cracovia – KH Energa Toruń 2:1 d. (0:0, 0:0, 1:1, d. 1:0)
0:1 - Lauri Huhdanpää - Robert Arrak (50:26),
1:1 - Štěpán Csamangó - Jakub Šaur, Iwan Jacenko (58:40, 6/5),
2:1 - Artiom Woroszyło - Saku Kinnunen (64:50, 3/3)
Sędziowali: Marcin Polak, Mariusz Smura (główni) – Maciej Byczkowski, Grzegorz Cytawa (liniowi).
Minuty karne: 2-6.
Strzały: 37-37.
Widzów: 720
Comarch Cracovia: Zabolotny – Gula, Šaur; Miszczenko, Shirley, Němec – Dudaš, Müller (2); Ismagiłow, Bodrow, Woroszyło – Karlsson, Kinnunen; Brynkus, Jacenko, Csamangó – Gosztyła; Kamiński, Popiticz, Bezwiński oraz Augustyniak.
Trener: Rudolf Roháček
KH Energa: Studziński – Szkodienko, Rodionow (2); Szabanow, Arrak, Huhdanpää – Kozłow, Zieliński (2); Limma (2), Korczocha, Kogut – Schafer, Skólmowski; M. Kalinowski, Syty, Wenker – Kurnicki; Walczak, Rożkow, Dołęga oraz Olszewski.
Trener: Jussi Tupamäki
O sporym pechu mógł mówić Erik Němec, który miał dwie dobre okazje. W 29. minucie fatalnie przestrzelił w dogodnej sytuacji, a sześć minut później nie wykorzystał rzutu karnego, który został podyktowany za faul Dmitrija Kozłowa na Collinie Shirleyu.
Komentarze