Imponującą walką i determinacją zawodnicy GKS-u Katowice odnieśli zwycięstwo, promujące ich do gry w Turnieju Finałowym Pucharu Kontynentalnego. Podopieczni Jacka Płachty pokonali drużynę Aalborg Pirates 4:1. Jednym z architektów efektownego zwycięstwa był Michał Kieler, który zatrzymał 34 strzały rywali.
Szybkie, oparte na rywalizacji czterech zespołów w grupie turnieje mają swoją wyraźne specyfikę. W ostatecznym rozliczeniu na wagę awansu może okazać się każda zdobyta bądź stracona bramka. Po zakończonym spotkaniu Brûleurs de Loups Grenoble z Coroną Braszów było jasne, że nie tylko zdobycie trzech punktów, ale również wypracowanie korzystnego bilansu bramkowego zapewni GieKSie awans do turnieju finałowego. Wynikiem promującym katowiczan, poza wszelką kalkulację było zwycięstwo różnicą trzech bramek.
Podopieczni Jacka Płachta być może wzięli sobie do serca legendarną wypowiedź Kazka Węgrzyna i przysposobili przed rozpoczęciem spotkania wiaderko witamin. Wicemistrzowie Polski wyjechali na taflę Sparekassen Danmark Isareny z pełną świadomością, że jest to ich spotkanie o być albo nie być w Europie. Wejście w spotkanie na najwyższych obrotach przyniosło błyskawiczny efekt. Już po 42 sekundach gry Georga Sorensena zdołał pokonać Pontus Englund. Szwed jakby przyodział na sobie pelerynę niewidkę i pozostawiony bez opieki ze strony rywali swobodnie podjechał pod samą bramkę, gdzie zdołał przy krótkim słupku zmieścić krążek. Jak szybko przyszła katowiczanom radość z objętego prowadzenia, tak prędko nadeszła również gorycz straconej. Niesygnalizowany strzał z okolic niebieskiej linii posłał Julian Jakobsen, krążek choć zbity jeszcze przez Michała Kielera, ostatecznie przekroczył linie bramkową i arbitrzy zasygnalizowali zdobycie wyrównującej bramki. Taki obrót spraw nie podciął skrzydeł zawodnikom GKS-u, którzy w dalszym ciągu wyraźnie chcieli zaakcentować na rywalu chęć przewodzenia na lodzie. Twarda praca w tercji rywala odpłaciła się kolejną zdobytą bramkę. Jean Dupuy przecinając lot krążka po strzale Aleksi Varttinena ponownie wyprowadził katowiczan na prowadzenie.
Tempo prowadzenia spotkania przez obie ekipy powinno zaspokoić nawet najbardziej wygórowane oczekiwania kibiców. Nie brakowało twardej walki, podsycanej prowokacjami. W ferworze walki zawodnicy nie zapomnieli jednak o odpowiedniej jakości gry na krążku. Dogodne sytuacje wypracowywane były po obu stronach i z każdą minutą stawało się jasne, że każda z drużyn weźmie z tego spotkania tyle, ile zdoła wykorzystać. Twarda gra niosła swoje żniwo w postaci wykluczeń, które arbitrzy nakładali na obie strony. Kolejne okresy gry w liczebnych przewagach nie przyczyniły się jednak do zdobycia bramki przez żadną z drużyn.
Druga odsłona spotkania nie przybliżyła GKS-u Katowice do upragnionego wyniku dającego awans. Wydarzenia na lodzie zaostrzały się z każdą akcją, co odczuli między innymi Pontus Englund czy Aleksi Varttinen. Fiński defensor ucierpiał na tyle mocno, że na jego bluzie pojawiła się krew i była potrzeba założenia prowizorycznego opatrunku. Charakter i stawka meczu sprawiła jednak, że Varttinen wymienił koszulkę i wrócił do walki na tafli.
O losach awansu zadecydować zatem miała trzecia tercja. Po wzajemnej walce po obu stronach tafli, kolejny cios udało się zadać katowiczanom. Grzegorz Pasiut wyprowadzając kontrę, w ostatniej fazie podał krążek do Patryka Wronki, który wlał w serca kibiców nadzieję na osiągnięcie korzystnego rezultatu. Momentem, który zapisze się złotymi zgłoskami na kartach historii hokeja w Katowicach okazała się 55. minuta spotkania. Pontus Englund pokusił się o mocny, niesygnalizowany strzał z niebieskiej linii. Gumę odbił przed siebie Sorensen i właśnie na to czekał Bartosz Fraszko, który dobijając krążek do pustej bramki, sprawił, że żółta ściana kibiców GKS-u wybuchła. Pozostałe do końca spotkania 5 minut były próbą odwrócenia losów ze strony zawodników Aalborga. Trener Heiskanen podjął nawet decyzję o wycofaniu bramkarza, lecz heroiczna obrona i przyjęte na ciało strzały sprawiły, że w momencie gdy minęła 60 minuta spotkania na kostce pod dachem Sparekassen Danmark Isareny wciąż wyświetlał się wynik 4:1 na korzyść GKS-u Katowice.
Aalborg Pirates - GKS Katowice 1:4 (1:2, 0:0, 0:2)
0:1 Pontus Englund - Patryk Wronka, Bartosz Fraszko (00:42),
1:1 Julian Jakobsen - Jonas Jakobsen, Sebastian Brinkman (01:24),
1:2 Jean Dupuy - Aleksi Varttinen, Grzegorz Pasiut (04:06),
1:3 Patryk Wronka - Grzegorz Pasiut (47:12),
1:4 Bartosz Fraszko - Pontus Englund (54:12).
Minuty karne: 10-16
Strzały: 35-29
Widzów: 2365
Aalborg Pirates: G. Sorensen - N. Carstensen, E. Gotz, T. Lajeunesse, J. Niemelä (4), K. Kabanow - N. Weichel, L. Knudsen (2), T. Ladehoff, P. Bjorkstrand, T. Rasmussen - J. Brøndberg, D. Gotz, D. Craighead, J. Jakobsen, J. Jakobsen - N. Nielsen, W. Lund, T. Andersen (2), S. Brinkman (2), O. Marloth.
Trener: Santeri Heiskanen
GKS Katowice: M. Kieler - P. Englund (2), A. Runesson; B. Fraszko, G. Pasiut, P. Wronka - S. Koponen (4), A. Varttinen (2); C. Mroczkowski, S. Anderson, J. Dupuy - K. Maciaś, T. Verveda (4); B. Sokay (2), M. Kallionkieli, D. Salituro (2) - B. Chodor, I. Smal, M. Bepierszcz, J. Hofman, M. Michalski.
Trener: Jacek Płachta
Czytaj także: