W ramach 28. kolejki TAURON Hokej Ligi zmierzyły się ze sobą Polonia Bytom oraz GKS Katowice. Od pierwszego gwizdka gra była bardzo intensywna i czysta. Szalę zwycięstwa na swoją korzyść przeciągnęli goście odpowiednio reagując na stratę drugiego gola, chociaż emocji nie brakowało do końca spotkania.
Pierwsza wymiana ciosów
Od początku obie drużyny walczyły o przejęcie kontroli nad tempem spotkania, dzięki czemu oglądaliśmy bardzo intensywną i co najważniejsze płynną grę obu ekip. Wraz z upływem czasu na lodzie zaczęła się malować delikatna przewaga niebiesko-czerwonych. Bardzo aktywny był Andriej Bujalski, równie czujny w bramce był Eliasson. Akcje z obu stron były szybkie i składne, jednak brakowało skutecznego wykończenia. Dopiero w 15. minucie spotkania wynik spotkania otworzył Zack Hoffman pokonując ukraińskiego bramkarza.
Stracona bramka zadziałała na zawodników Polonii jak płachta na byka.Gracze beniaminka od razu próbowali odpowiedzieć i udała im się ta sztuka nieco ponad minutę po stracie gola. Ošenieks wypuścił na lewym skrzydle Bujalskiego, który idealnie w tempo nagrał do gnającego na bramkę Lehtimäkiego, fin zwieńczył akcję celnym strzałem i na sali zapanowała radość. Pomimo upływającego czasu Polonii udało się ponownie zapisać w protokole meczowym, tym razem za sprawą kary nałożonej na Aleksandra Bodorę. W ostatniej minucie pierwszej części gry GieKSa szukała swojej szansy po strzale spod niebieskiej, ale skutecznie bronił Djaczenko.
Z nieba do piekła
Drugą tercję goście rozpoczęli od gry w przewadze, której nie byli w stanie zamienić na gola. W momencie kiedy obie drużyny znowu grały w równowadze kontrolę powoli przejmowali gospodarze. Najbardziej aktywny na początku drugiej odsłony był Padakin, który najpierw próbował strzelać spod niebieskiej, a niecałą minutę później rozprowadził akcję, która dała bytomianom upragnione prowadzenie. Ukrainiec rozegrał krążek do Kociszewskiego, który precyzyjnym strzałem pokonał szwedzkiego bramkarza.
Jakby problemów GieKSy było mało karę za rzucenie przeciwnika na bandę otrzymał Błażej Chodor. Na lodowisku im. Braci Nikodemowiczów panowała świetna atmosfera za sprawą korzystnego wyniku beniaminka. Polonia stwarzała zagrożenie, ale brakowało jej precyzji przy wykończeniu lub ostatnim podaniu.
W połowie drugiej odsłony gra się wyrównała, a w takiej wyrównanej grze indywidualna jakość zawodników potrafi zrobić ogromną różnicę, o czym boleśnie przekonali się gracze Bytomia. Najpierw po niedokładnym rozegraniu bytomskiej ekipy krążek przejął trzeci atak gości, Bepierszcz otrzymał podanie od Monto i w akcji indywidualnej zdecydował się na mocny strzał, goście wyrównali.
Bramka wyrównująca wpłynęła motywująco na graczy gospodarzy, jednak swoich szans nie wykorzystali, a jak mówi porzekadło "nie dasz, dostaniesz". Dwa szybkie ciosy wyprowadziła GieKSa. Pierwszy była dziełem Mateusza Michalskiego, który strzałem po lodzie umieścił krążek w siatce Bohdana Djaczenki. Drugi cios padł po akcji dobrze znanego duetu Wronka-Pasiut. Kapitan GieKSy nie zwykł marnować takich sytuacji, trybuny ucichły.
Cierpliwość to klucz do sukcesu
W trzeciej tercji nastąpiła zmiana w bramce gospodarzy, którzy zdecydowanie aktywniejsi wrócili do gry. GieKSiarze szybko wpadli w tarapaty, gdy na ławkę kar został odesłany Anderson. Gra w liczebnym osłabieniu zdawała się nie robić wrażenia na dobrze dysponowanych katowiczanach, bezproblemowo neutralizowali zagrożenie w tercji środkowej lub na niebieskiej. Bytomianie atakowali, jednak często brakowało pomysłu na rozegranie tych ataków. W 52. minucie Polonia rozpoczęła kolejną grę w liczebnej przewadze, którą sfinalizował niezawodny Andriej Bujalski.
GieKSiarze wiedzieli, że należy mądrze i cierpliwie się bronić, a szansa prędzej czy później się pojawi. Na nieco ponad minutę przed końcem spotkania z bramki zjechał Jaworski. Polonie planowała przypuścić szturm na bramkę gości. Nie minęło nawet 30 sekund, gumę przejął Dupuy. Skutecznie blokowali go bytomscy defensorzy, na nic się to zdało. Pomóc Kanadyjczykowi przyjechali Monto i Pasiut, którzy rozgrywając krążek wyłożyli gumę Dupuy. Nie pozostało nic innego jak umieścić krążek w siatce. Kibice zaczęli opuszczać lodowisko.
BS Polonia Bytom - GKS Katowice 3:5 (1:1, 1:3, 1:1)
0:1 Zack Hoffman - Jean Dupuy, Stephen Anderson (14:52)
1:1 Miro Lehtimäki - Andriej Bujalski, Ernests Ošenieks (16:22)
2:1 Mikołaj Kociszewski - Pawło Padakin, Arkadiusz Karasiński (22:10)
2:2 Mateusz Bepierszcz - Joona Monto, Kacper Maciaś (30:46)
2:3 Mateusz Michalski - Grzegorz Pasiut, Maksymilian Dawid (35:17)
2:4 Grzegorz Pasiut - Patryk Wronka, Kacper Maciaś (35:35)
3:4 Andriej Bujalski - Christian Mroczkowski, Dmitrij Załamaj (52:25, 5/4)
3:5 Jean Dupuy - Grzegorz Pasiut, Joona Monto (59:01 - do pustej bramki)
Sędziowali: Michał Baca (główny), Andrzej Nenko (główny), Krzysztof Worwa (liniowy), Łukasz Sośnierz (liniowy)
Minuty karne: 2-6
Strzały: 23-31
Widzów: 718
Polonia: B. Djaczenko ( T. Jaworski) - D. Załamaj, K. Górny, M. Zając, D. Jarosz, R. Sawicki - L. Karjalainen, E. Ošenieks, A. Bujalski, C. Mroczkowski, M. Lehtimäki - S. Bieniek, J. Kamienieu, M. Kociszewski, A. Karasiński, P. Padakin - D. Musioł, A. Bodora (2), S. Wicher, P. Bajon, J. Musioł.
GKS Katowice: J. Eliasson - A. Runesson, J. Lundegård, P. Wronka, G. Pasiut, M. Michalski - K. Maciaś, T. Verveda, J. Hofman (2), S. Anderson (2), J. Dupuy - B. Chodor (2), Z. Hoffman, M. Bepierszcz, J. Monto, J. Koivusaari - A. Hornik, M. Dawid, D. Olifirczuk, I. McNulty, J. Hofman.
Czytaj także: