Hokej.net Logo

Wojna nie tylko papierowa

Wojna nie tylko papierowa

Rozgrywki ligowe bez zespołu z Janowa nikomu nie przynoszą chluby i musi zrozumieć to całe środowisko.

Najpierw spadek z ekstraligi, a potem zniknięcie seniorskiej drużyny Naprzodu Janów z I ligi to przecież cios dla całego środowiska hokejowego. Jednak po licznych rozmowach nie jesteśmy do końca o tym przekonani. Najwierniejsi fani oraz hokeiści Naprzodu do tej pory nie mogą ochłonąć po tym, co się stało, bo dla nich lodowisko „Jantor" jest miejscem kultowym. Po wielu dyskusjach, przepychankach, obiecankach i w końcu niedopuszczeniu Naprzodu do rozgrywek I ligi, szuka się winowajców. Jedni wytykają władzom Polskiego Związku Hokeja na Lodzie brak dobrej woli i bezduszność; inni zarzucają władzom Katowic, że nie zainteresowały się klubem gdy był w stanie krytycznym. Są i tacy, którzy główną winą obarczają Janusza Grycnera, prezesa klubu. On sam nie ucieka od odpowiedzialności, acz w czasie naszego ostatniego spotkania starał się pokazać, ile jego cennych działań ugrzęzło w siedzibie związkowej centrali.

Kuchenne drzwi

Byliśmy świadkami odrestaurowania przez Grycnera oraz gromadę zapaleńców Naprzodu Janów i mocno tej inicjatywie kibicowaliśmy. Założenia były szczytne: praca u podstaw z najmłodszymi i małymi krokami budowanie klubu, który będzie wzorem dla wszystkich. Jednak nie przyciągnie się najmłodszych do klubu, gdy nie ma się zespołu w rozgrywkach seniorskich. Naprzód przez dwa sezony grał w I lidze i prezes Grycner dostał od działaczy związkowych intratną propozycję. Ówcześni sternicy związku, chcąc ratować zdegradowany zespół Sanoka (powstała tam nowoczesna hala) zaproponowali powiększenie ekstraligi do 10 zespołów i w 2006 r. Naprzód dostał się do niej „kuchennymi drzwiami".

Prezes Grycner początkowo inwestował w zespół z rozwagą, a ten (zespół) dzielnie sobie poczynał. Klub był otoczonymi licznymi drobnymi sponsorami, a na horyzoncie pojawiła się firma Akuna i mocniej wsparła poczynania szefa Naprzodu. Zdobycie 5. miejsca w kolejnym sezonie połechtało prezesa i jego wąskie grono współpracowników. Zaczęto snuć marzenia o potędze, sprowadzając zapewne za duże, jak na warunki rodzimego hokeja, pieniądze - hokeistów z niezłą przeszłością, lecz w dużej części „wypalonych" lub po kontuzjach.

Przeinwestowanie

Prezes Grycner kierując klubem ma na sumieniu - naszym zdaniem - dwa grzechy, które sprawiły, że seniorskiej drużyny teraz nie ma. Przede wszystkim przeinwestował zespół i sprawił, że klub zaczął mieć poważne kłopoty finansowe. Długi nie wzięły się z dnia na dzień, lecz narastały i w pewnym momencie były spore. Patrząc z zewnątrz na kierowanie klubem można było

odnieść wrażenie, że jest zarządzany jednoosobowo. Gdy prezes zaczął mieć poważne kłopoty rodzinne, nagle okazało się, że nikt nie jest w stanie go zastąpić. A może szef sam tego nie chciał... Problemy rodzinne przez 2,5 roku na pewno miały wpływ na funkcjonowanie oraz pracę szefa klubu.

Długi wobec zawodników sprawiły, że zaczęli oni przechodzić do innych klubów, wspierać konkurencję. Tych, którzy zostali - łącznie z trenerami Krzysztofem Kulawikiem oraz Januszem Imiołczykiem - należy podziwiać za wytrwałość. Zakończyło się to spadkiem z ekstraligi, choć, naszym zdaniem, niewiele trzeba byłoby zainwestować, by drużyna utrzymała to miejsce kosztem rywali z Krynicy.

- Nie mam zamiaru się usprawiedliwiać, uciekać od odpowiedzialności - mówi odważnie prezes klubu.

- Funkcjonowałem w innym świecie i dlatego zaniedbałem kontakty ze sponsorami oraz właściwe funkcjonowanie klubu. To co zepsułem, pragnę naprawić, oddłużyć klub. To jednak proces długofalowy. Może wówczas zastanowię się nad odejściem z klubu. Jednocześnie nie chciałem iść ścieżką już znaną: upadł klub, powstaje nowy i jest zgłoszony do rozgrywek.

Zobowiązania wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz Urzędu Skarbowego oraz innych instytucji miejskich zostały spłacone - tak zapewnia prezes Grycner.

Od maja do października

W maju zadzwoniliśmy do janowskich trenerów z pytaniem: czy wystartujecie w I lidze? - Prezes zapewnia, że tak i czyni starania, by tak było - usłyszeliśmy w odpowiedzi.

Garstka zawodników trenowała, bardziej rekreacyjnie, dla własnej przyjemności niż z myślą o wyczynie. Termin zgłoszenia do rozgrywek, wedle regulaminów PZHL, upływał z końcem maja. A tymczasem z Naprzodu wysłano pismo o zgłoszeniu pod koniec lipca. Z kolei 5 sierpnia Wydział Gier i Dyscypliny wydał decyzję negatywną, bo zgłoszenie zostało przysłane po terminie. No i rozpoczęła się „wojna", od niedawna nie tylko papierowa, ale również na słowa. Kolejne pismo do Komisji Odwoławczej związku sprawiło, że decyzja została cofnięta (20 sierpnia). Prezes 22 sierpnia zgłosił drużynę do rozgrywek, ale nie przyznano jej licencji na grę w I lidze, bo było... po terminie. Sprawa trafiła ponownie do KO. By jednak zespół mógł grać, musiał mieć zatwierdzonych zawodników i trzeba było przedstawić umowy stypendialne (ewentualnie kontrakty). Grycner był po rozmowach z miastem, ze sponsorami i miał zapewnienia co do funkcjonowania klubu. By zespół mógł grać do końca sezonu - jak zapewnia prezes - potrzeba 500-600 tys. Kasy od sponsorów można byłoby zebrać więcej (ok. 900 tys.), spłacać powoli zadłużenie i odbijać się od dna. Istnieje tylko jeden warunek: klub musi posiadać zespół, który uczestniczy w rozgrywkach.

Tonący brzytwy się chwyta i Grycner to zrobił. Wybrał się do związku na rozmowę z prezesem Zdzisławem Ingielewiczem. Usłyszał, że musi przedstawić weksle, które miały być gwarantem. Takie zapewnienia przedstawił, ale z nieokreśloną kwotą. Klub mógł otrzymać jeszcze dotację z tytułu promocji miasta, ale w tym przypadku obowiązują określone procedury, które są uruchamiane w stosownym czasie. Miasto takowych gwarancji nie mogło wystawić natychmiast i związek uznał, że Naprzód nie może występować w I lidze.

Dla nas jest niezrozumiały również fakt, że związek już w trakcie rozgrywek wysłał e-maile do I-ligowych klubów z pytaniem: czy zgadzają się, by Naprzód dokooptować do rozgrywek? To już pomysł wzięty z kosmosu. Który z prezesów klubów przyjmie potencjalnego rywala do grona I-ligowców? Nikt! Przepraszamy, szefowie Orlika Opole, Legii Warszawa i KTH Krynica - podobno - taką zgodę wyrazili. Podobno tylko Polonia Bytom i HC GKS Katowice (powtarzamy - podobno) nie widzieli takiej możliwości gry.

Bezduszność?

Hokeiści Naprzodu w liście otwartym wyrazili niezadowolenie z decyzji związkowych, zaś niektórzy mówią o spisku. - Tylko animozje, tak mówią, między prezesami Ingielewiczem oraz Grycnerem doprowadziły do takiej sytuacji. Jednak nie znam źródła nieporozumień - stwierdził zaraz po negatywnej opinii Sebastian Gonera, który chciał wrócić do swojego macierzystego klubu.

- Wiele razy zwracałem uwagę działaczom związkowym na nieprawidłowe decyzje, sprzeczne ze statutem oraz regulaminami, i teraz zostałem ukarany - mówi mocno przekonany o swoich racjach prezes klubu.

- Jeżeli hokej boryka się z takimi problemami, jeżeli zespół wycofuje taki klub jak Stoczniowiec, to w tej sytuacji możemy mówić o bezduszności. Naprzód i prezes Grycner powinni dostać szansę - stwierdza, zastrzegając anonimowość, jeden z wysoko postawionych działaczy.

Patrząc na literę prawa, związek postąpił słusznie, bo obawiał się, żeby nie doszło do takich kuriozalnych sytuacji jak w ubiegłym roku (18 walkowerów w ekstralidze). Można zastanawiać się dlaczego prezes Grycner, wiedząc, że chce zgłosić drużynę do rozgrywek, zaczął o to zabiegać tak późno? Wokół związku i działalności niektórych klubów jest jeszcze sporo znaków zapytania. Ta sprawa nie przynosi chluby żadnej ze stron...

Co dalej? - W sezonie 2012/13 zgłosimy zespół do rozgrywek I-ligowych, bo to dla mnie sprawa niezwykle honorowa - mocno akcentuje prezes Grycner. - Mogę odejść z hokeja, ale najpierw klub wyprowadzę na prostą.

Trzymamy za słowo. W młodzieżowym klubie Naprzód Janów jest 350 adeptów w różnych kategoriach wiekowych oraz zespół kobiecy.

Włodzimierz Sowiński – Dziennik Sport

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe